Projekt sportowy zaliczył spektakularną klęskę. Najdroższy futbolista świata marzy o wypisaniu się z tej zabawy, a kibice tęsknią za piłkarzami, którzy nadadzą PSG charakteru. Pytanie czego chcą Katarczycy?
ZBIGNIEW MUCHA
Ten sezon znaczony jest nie tylko klęską w Europie, ale i porażką w finale Pucharu Francji – mniej szumną, lecz znamienną. To jednak przede wszystkim fakt, że rozgrywki Champions League dla najlepszego klubu Francji mają swój finał już trzeci raz z rzędu w marcu, stoi ością w gardle bogatych szejków i nie chce przestać uwierać. Nie pomogło nic – ani 400 milionów euro zapłacone za Neymara i Kyliana Mbappe, ani ponad miliard wydany od 2011 roku, czyli od czasu, kiedy przybysze znad Zatoki Perskiej kupili sobie klub. Klub w zamyśle cacuszko, klub – przyszłą ich wizytówkę, wreszcie klub, który miał połechtać ego mocodawców, ocieplić wizerunek Kataru i pozwolić wejść do dobrej zabawy, wspólnie z tymi, którzy w najlepsze bawią się już od lat. A tu taki klops – podpierani petrodolarami paryżanie kolejny raz odpadli z Ligi Mistrzów w sposób spektakularny, o którym mówił cały świat. Odpadli w stylu, jaki innym się nie zdarza. Katarczycy za pieniądze gotowi byli kupić szlachectwo, w zamian kupili drwinę.
COŚ KWITNIE, ALE CO?
Na pewno nie to, co powinno przede wszystkim. Projekt sportowo skonał, zanim narodził się na dobre – to już wiadomo. I dlatego marne, lub zgoła żadne, to pocieszenie, że biznes rozkwitł marketingowo. Kiedy ludzie w białych szatach postawili pierwszy krok na Parc des Princes, w sektorze odpowiedzialnym za kontakty międzynarodowe zatrudniony był ponoć jeden pracownik. Dziś pracuje tam być może dalej, lecz dorobił się kilkudziesięciu kumpli w biurze. Z francuskim klubem wiążą się marki nie kojarzone wcześniej z futbolem. Logo z charakterystyczną wieżą można znaleźć już nawet na wyrobach firmy odzieżowej Levi’s, i to nawet w polskich sklepach. Stroje PSG to zresztą pierwsza kolekcja stworzona przez Jordan Brand wspólnie z jakimkolwiek innym klubem piłkarskim – w ten sposób zamiast klasycznej fajki Nike, na koszulkach znalazł się Jumpman. Swoje nowe biura i sklepy Paris Saint-Germain otworzył nie tylko w centrum Paryża, ale przede wszystkim w Azji (Chiny, Japonia, Singapur) i Ameryce, czyli terenach dotąd dla niego mocno dziewiczych. Szmal napędza szmal. Na koszulkach piłkarzy od nowego sezonu widnieć będzie nazwa sieci hoteli Accor. Nie za darmo – konkretnie za 60 mln euro rocznie, czyli o 40 więcej niż obecnie. Wejście hotelarzy oznacza, że po 13 latach z koszulek PSG znika logo Fly Emirates – firmy, która siedzibę ma nie w Katarze, ale oczywiście Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Rywalizacja z tym krajem odbywa się na wielu płaszczyznach, sportowej także, wszakże szejkowie z Emiratów są właścicielami Manchesteru City. W każdym razie „L’Equipe” informowała, że prezydent PSG – Nasser Al-Khelaifi był skłonny negocjować umowę z podniebnym przewoźnikiem, tyle że zamiast dotychczasowych 20 milionów, oczekiwał cztery razy więcej. Świadomie lub nie – przeszarżował. Fly Emirates – owszem – płaci i 70 milionów, ale Realowi Madryt.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (03/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”