Papież, który grał z Di Stefano
Każdy Argentyńczyk jest związany z futbolem. Kiedy więc na nowego papieża konklawe kardynałów wybrało Jorge Mario Bergoglio, wiadomo było, że kwestią czasu jest ujawnienie jego piłkarskich sympatii. Stało się to błyskawicznie.
Natychmiast bowiem strona klubu San Lorenzo de Almagro zamieściła skan karty członkowskiej nowego papieża oraz jego zdjęcie z koszulką San Lorenzo. Ale na tym bynajmniej się nie skończyło.
Papież i San Lorenzo
Klub z przedmieść Buenos Aires został założony w 1908 roku przez katolickiego księdza Lorenzo Massę, który wybrał kolory niebieski i czerwony (azul i grana) widniejące na płaszczu Dziewicy Marii z jednej ze słynnych rzeźb. Zapewne dlatego jest to ulubiony zespół wielu argentyńskich duchownych. Bergoglio także darzy go sympatią od dawna. Sam przyznał, że w roku 1946 nie opuścił żadnego spotkania Santos, czyli Świętych. Wymienił nawet nazwiska czołowych zawodników tamtej drużyny: Farro, Pontoni, Martino… Dodał, że jako dziecko chodził na mecze San Lorenzo razem z ojcem, który uprawiał koszykówkę w innym klubie z sąsiedztwa – Boedo.
Gdy Santos obchodzili jubileusz stulecia, kardynał Bergoglio nie odmówił odprawienia okolicznościowej mszy. – San Lorenzo narodziło się w kaplicy Świętego Antoniego, pod auspicjami Świętej Dziewicy – powiedział podczas homilii. To wówczas przyjął karnet socio, numer 88235 (szerzej o sile papieskiego klubu piszemy na str. 33).
Papież, Messi i Barca
Skoro ulubionymi kolorami Jego Świątobliwości są blau i grana, to chyba trudno, żeby sympatią nie darzył także Barcelony. Warto tu przypomnieć, że Jan Paweł II w 1982 roku przyjął karnet tego klubu i stał się socio numer 108000. Bergoglio nigdy nie zdradził się z uczuciami do Dumy Katalonii. Ale po jego wyborze na papieża głos w tej sprawie zabrał przywódca katalońskich katolików, arcybiskup Tarragony Jaume Pujol. – Papież jest wielkim fanem Leo Messiego. Uwielbia oglądać go w akcji, podziwia jego kunszt, a także ceni walory ludzkie, takie jak skromność. Skoro kibicuje Messiemu, to lubi także FCB – powiedział.
Najlepszy piłkarz świata nie omieszkał na swoim profilu na chińskim portalu społecznościowym Weibo odnieść się do wyboru rodaka na następcę świętego Piotra. „Papieżowi życzę dużo światła i pozytywnej energii” – napisał.
Katalońska prasa wyśledziła także, że na rzemieślnika, który wykona kielich papieski dla Franciszka I, został wybrany zagorzały fan Barcy Juan Carlos Pallarols. Ten osiadły w Katalonii Argentyńczyk jest od dawna przyjacielem J. M. Bergoglio, który dawał mu ślub. Można przypuszczać, że członek jednego z klubów kibica Barcelony wielokrotnie poruszał w rozmowach z obecnym papieżem temat swego ukochanego klubu.
Papież i Di Stefano
Bergoglio wychowywał się w dzielnicy Flores, tej samej, w której dorastał starszy o 10 lat Alfredo Di Stefano. Ich mieszkania dzieliły dwie przecznice. Ze względu na różnicę wieku trudno przypuścić, by się przyjaźnili. Ale najprawdopodobniej kopali razem piłkę.
– Nawet z całą pewnością to się zdarzyło – opowiada Di Stefano. – Już jako junior River Plate często grywałem z dzieciakami z sąsiedztwa, chyba wszystkie się wtedy zbiegały. Trzeba by zapytać papieża, czy mnie pamięta, bo wtedy to ja byłem sławny, a nie on. Poza tym chodziliśmy do tej samej szkoły, ja kończyłem, gdy on zaczynał, a także do tego samego kościoła. Musieliśmy się stykać wielokrotnie. Do dziś moja siostra Norma mieszka we Flores i zna rodzinę papieża.
Papież i ArgentynaByły selekcjoner reprezentacji Argentyny Carlos Salvador Bilardo wyznał po papieskiej elekcji, że kilkakrotnie rozmawiał z ówczesnym księdzem Bergoglio. – Pamiętam, jak kiedyś brałem udział w prowadzonej przez niego Drodze Krzyżowej, a potem, w kościele, poprosiłem o rozmowę, bo miałem problemy duchowe. Bardzo mi wtedy pomógł – wspomina. – Potem zeszliśmy na tematy piłkarskie. Okazało się, że Bergoglio jest świetnie zorientowany w temacie. Kontynuowaliśmy znajomość. Gdy byłem selekcjonerem, widzieliśmy się dwukrotnie. Bardzo wtedy kibicował mojej drużynie, przeżywał jej mecze. Teraz zdjęcie z jednego z naszych spotkań oprawię w ramki… Ale nie sądzę, żeby wybór Argentyńczyka na papieża pomógł nam zdobyć trzeci tytuł mistrzów świata.
Papież i Sewilla
Franciszek I od dawna codziennie, i to w chwilach szczególnie ważnych dla siebie, ogląda herby Sevilli FC i Betisu. A stało się to tak…
W latach 70. w Sevilli grali w piłkę dwaj znakomici Argentyńczycy: Hector Horacio Scotta i Daniel Bertoni, obaj gorliwi katolicy. Chcąc dziękczynić Bogu za powodzenie, które spotkało ich w życiu, postanowili ufundować dla katedry w Buenos Aires rzeźbę ukrzyżowanego Chrystusa. Wykonał ją znany artysta z Sevilli Luis Alvarez Duarte. Po umieszczeniu w docelowym miejscu kardynał Bergoglio znalazł w niej szczególne upodobanie. Codziennie zatrzymywał się przed nią, by się pomodlić. To również ją niósł, oglądając zatem od tyłu i od spodu, podczas wielkopostnych procesji. I wtedy właśnie widział miniaturowe herby dwóch klubów ze stolicy Andaluzji. – O umieszczenie godła ich klubu poprosili mnie piłkarze, a ponieważ ja jestem zagrzałbym betico, dołożyłem także herb Betisu – wyznał po wyborze Bergoglio na papieża Luis Alvarez Duarte. – Mam nadzieję, że nawet jeśli było to coś w rodzaju świętokradztwa, to już zdążyło się ono przedawnić…
Czekamy na kolejne rewelacje dotyczące powiązań papieża z futbolem.
Leszek Orłowski
Piłka Nożna
Artykuł opublikowany także w najnowszym wydaniu tygodnika Piłka Nożna