Pajor dla PN: Pierwszy hat-trick? Miłe uczucie
Ewa Pajor wczoraj była najlepszą zawodniczką meczu kobiecej Bundesligi pomiędzy SGS Essen, a VfL Wolfsburg. Polka zaliczyła pierwszego hat-tricka w niemieckiej ekstraklasie. Liderka reprezentacji Polski specjalnie dla „PN” opowiedziała o pierwszych wrażeniach po tym niecodziennym wyczynie.
(fot. F. Bimmer/Reuters/Forum)
Jakie to uczucie zaliczyć pierwszego hat-tricka w Bundeslidze?
Na pewno bardzo miłe. Najważniejsze jednak, że zespół zgarnął trzy punkty i tylko to się liczy. To, że strzeliłam trzy gole to tylko taki dodatek do zwycięstwa. Dalej trzeba walczyć o pierwszy skład.
No ty w obu pierwszych kolejkach wyszłaś w podstawowej jedenastce.
Tak, ale rywalizacja o miejsce w ataku jest olbrzymia. Trzeba pracować na każdym treningu, w każdym ćwiczeniu, aby utrzymać się w jedenastce. Konkurencja nie śpi i nigdy do końca nie jestem pewna, czy wyjdę w podstawowym składzie.
Po dwóch spotkaniach masz cztery gole i zajmujesz pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelczyń. Myślałaś o koronie?
Absolutnie nie. To dopiero początek sezonu, jeszcze długa droga. Bardzo spokojnie do tego podchodzę. Chcę strzelać gole i chcę, aby drużyna wygrywała kolejne spotkania. Co do korony to nie zawracam sobie tym głowy. Najważniejsze są sukcesy zespołu.
Macie sześć punktów, tyle samo co Bayern Monachium, z którym zagracie w najbliższy weekend.
To jeden z naszych głównych rywali w drodze po mistrzostwo. Grono drużyn, które walczą o pierwsze miejsce jednak nie zamyka się tylko na nas i Bayernie. Essen, które wczoraj pokonałyśmy również ma silny skład. Jest mocny Freiburg, który w poprzednim sezonie był trzeci i deptał nam po piętach. Dorzuciłabym jeszcze do tego grona Poczdam.
Wolfsburg jednak chyba się nie zadowoli tylko mistrzostwem Niemiec w tym sezonie?
Wolfsburg to taki klub, w którym co roku gra się o potrójną koronę. Kilka miesięcy temu cieszyłyśmy się z krajowego dubletu, zabrakło tylko zwycięstwa w Lidze Mistrzyń. W tym roku chcemy zmazać plamę po porażce w finale z Lyonem.
Rozmawiał Paweł Gołaszewski