Obrońcy pogrążyli United. Czerwone Diabły bezradne na The Emirates Stadium
Arsenal FC długi momentami nie mógł znaleźć sposobu na defensywę Manchesteru United. Wystarczyły jednak dobrze bite rzuty rożne, by Kanonierzy zdobyli trzy punkty.
Maciej Kanczak
Spotkanie z wysokiego „c” mógł zacząć Arsenal FC, bo już w 4. minucie do bramki trafił Gabriel Martinelli. Brazylijczyk był w tej sytuacji jednak na spalonym. W 26. minucie znów w roli głównej wystąpił skrzydłowy Kanonierów, ale tym razem minimalnie chybił. Piłkarze Rubena Amorima pierwszą dogodną okazję mieli dopiero w 43. minucie. 100% sytuację miał Diogo Dalot, ale Portugalczyk fatalnie spudłował, dobijając strzał jednego z kolegów.
W drugiej połowie, gracze Mikela Artety swoją przewagę w końcu udokumentowali golem. W 54. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bitym przez Declana Rice, Andrę Onanę pokonał Jurrien Timber.
Czerwone Diabły jednak nie zamierzały się poddawać. W 67. minucie znakomitym dośrodkowaniem z rzutu wolnego z prawej strony popisał się Bruno Fernandes, a w polu karnym Kanonierów główkował Matthijs de Ligt. Kapitalną paradą w tej sytuacji popisał się jednak David Raya.
Gospodarze jednak szybko wybili z głowy gościom marzenia o korzystnym wyniku. Po kolejnym kornerze, tym razem bitym przez Bukayo Sakę, piłkę w środek pola karnego próbował zgrywać Thomas Partey. Ghańczyk trafił jednak w stojącego obok Williama Salibę. Futbolówka odbiła się od pleców Francuza i wpadła do bramki MU.