Przejdź do treści
Nieuchronne zmiany w Borussii Dortmund

Ligi w Europie Bundesliga

Nieuchronne zmiany w Borussii Dortmund

Bayern nie jest niezniszczalny. Po raz kolejny wyciąga pomocną dłoń do goniącej go Borussii Dortmund, lecz ta nie kwapi się skorzystać z zaproszenia. Na własne życzenie rezygnuje z realnej walki o mistrzowska paterę. W taki sposób, że można wysnuć wniosek, iż odpowiada jej ciągłe gonienie króliczka.



MACIEJ IWANOW

Po wygranym meczu z Unionem Berlin i ponownym zmniejszeniu straty do Bayernu Monachium do sześciu punktów, reporterka DAZN Laura Wontorra (córka Joerga – w latach 90. gwiazdy m.in. programu RAN w Sat. 1) spytała kapitana BVB Marco Reusa czy bardziej patrzą do góry, czy też oglądają się we wstecznym lusterku. Poirytowanie piłkarza było widoczne aż nazbyt: – Powiedzieliśmy w zeszłym tygodniu, że musimy skoncentrować się na sobie i upewnić się, że zyskamy boiskową stabilność. Przestańcie proszę zadawać to pytanie.

No właśnie, takie pytania są niczym innym niż zwykłą kurtuazją a więcej pożytku miałaby rozmowa o pogodzie. Po raz kolejny Bayern podaje dortmundczykom pomocną dłoń. Ba, wielokrotnie w tym sezonie mistrz Niemiec wręcz stawał i zdawał się mówić: chodźcie, tu jesteśmy, czekamy na was! Po raz kolejny Die Roten są do ugryzienia, a podatni na zranienie są bardziej niż zwykle. Ale nikt z Borussią Dortmund na czele nie chce podjąć tego wyzwania. I tak od blisko dziesięciu lat. Tak jakby wdrażała w życie powiedzenie, że nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by go gonić.

Stracony sezon już w lutym

Jak uczcić tysięczny mecz na własnym stadionie? Z pewnością nie tak jak w ubiegły czwartek. Liga Europy miała być ostatnią szansą na poprawę humorów. Po kompromitującej porażce z Rangers FC, Borussia ma być może sezon z głowy. Zawiodła na wszystkich frontach – przede wszystkim w Pucharze Niemiec skąd wyrzuciło ją drugoligowe St. Pauli. Działacze klubu z Zagłębia Ruhry mają wystarczająco dużo czasu by dokonać przegrupowania i zacząć przygotowania do nowego sezonu. I przede wszystkim odpowiedzieć sobie szczerze na jedno ważne pytanie: czy zadowala nas pozycja tego drugiego?

Wiele rzeczy w Borussii budzi zastrzeżenia – od polityki transferowej począwszy. Potrzeba jasnego planu, który pozwoli odgruzować i odbudować klub – jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało w kontekście drugiej siły w Niemczech. Wiele będzie zależało od letniego okienka transferowego. Wczesne pozyskanie Niklasa Suele pozwala nieśmiało wierzyć, że tym razem BVB rozsądnie obsadzi newralgiczne pozycje. Przed Sebastianem Kehlem arcytrudne zadanie. Jeszcze na dobre nie zaczął pracy na stanowisku dyrektora sportowego a już znajduje się pod ogromną presją. Kolejną kwestią jest sprawa trenera. Marco Rose zaczął dobrze. Punktował tam, gdzie Borussia regularnie punkty traciła, ale im dalej w las, tym jest po prostu źle. Tym bardziej że już nie może tłumaczyć się ciągłym szpitalem w kadrze. Wiele pytań – mało odpowiedzi. To w najbliższych miesiącach będzie motyw przewodni w Dortmundzie.

Kto winny?

Lucien Favre miał być przyczyną wszystkich problemów w Borussii. Wielu sympatyków odetchnęło gdy Szwajcar w końcu opuścił klub. Marco Rose był witany z ostrożnością, ale i ze sporymi nadziejami. Wprawdzie końcówka pobytu w Moenchengladbach była absolutnie do zapomnienia, to jednak miał sobą coś do zaoferowania. Jego pech polegał na tym, że apetyty były rozbudzone po zwycięstwie w Pucharze Niemiec, a każde potknięcie jest momentalnie konfrontowane z Terziciem. Rose przeżywa burzliwy pierwszy sezon choć mógł się tego spodziewać, bo wskoczył na wysokiego konia. Wyniki pozwalają się zastanawiać czy jednak nie na za wysokiego. Wszystko można interpretować dwojako. Z jednej strony winą za wszystkie niepowodzenia można obarczyć trenera. Z drugiej, brak stabilizacji można zrzucić na karb piłkarzy i polityki transferowej.

Największym problemem Rose jest tragiczna defensywa. Szkoleniowiec preferuje odważny, ofensywny futbol. Niestety, skutkuje to bezlitosnym nacinaniem się w tyłach. Jak obrywać własną bronią pokazał niedawny mecz z Bayerem Leverkusen. Pytanie czy Rose może faktycznie wdrożyć futbol totalny o jakim marzy z takim potencjałem kadrowym? Chciałby zmiażdżyć rywali i zmusić ich do popełniania błędów. To co udaje się w poszczególnych fazach niwelują problemy w drugiej linii, co w konsekwencji ma wpływ na wyjątkowo niestabilną obronę Borussii. Adwokaci Rose będą zwracać uwagę na jakość zespołu i dość mizerną ławkę rezerwowych, która mocno ogranicza manewry trenera. Bo czy to jego wina, że Zagadou zupełnie nie nadaje się do klubu aspirującego do walki o mistrzostwo, a lepszego na dobrą sprawę nie ma? Wprowadzanie w kryzysowych momentach Moukoko, Tiggesa czy Schulza to już krzyk rozpaczy.

Z drugiej strony jednak, to trener ma wydobywać z drużyny to co najlepsze, stopniowo zamykając luki w składzie. A nie na odwrót. Sytuacja z Marco Rose bardzo przypomina casus Romana Buerkiego – obecnie bramkarza numer trzy. Pochwały, zachwyty i nagle wielu chce widzieć go na wylocie. W Westfalii czas jaki mija od identyfikacji problemu do realizacji i przeciwdziałania trwa dłużej niż gdziekolwiek indziej. Wprawdzie jeszcze za wcześnie na opinię, że Rose stracił szatnię to jednak nasuwa się to od razu na myśl gdy słyszymy Matsa Hummelsa, który po meczu z Rangersami narzekał: – Gramy bezsensowną piłkę. Mnóstwo nielogicznego futbolu. Grając w ten sposób czasem wygramy, czasem przegramy, ale na dłuższą metę nie odniesiemy sukcesu.

(…)

CAŁY TEKST ZNAJDUJE SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (8/2022)


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024