Juventus FC bliżej mistrzostwa Włoch? Gdyby za wyniki oficjalne całego sezonu uznano te po jednej pełnej rundzie, tudzież po ostatniej całej kolejce, to tak właśnie będzie. Dzięki wygranej nad Interem Mediolan (2:0) w szlagierze Serie A, Stara Dama ma ten komfort, że może w spokoju czekać na werdykt władz piłki, które zadecydują o tym, czy rozgrywki będą kontynuowane, czy jednak trzeba będzie je przedwcześnie zakończyć.
Juventus lepszy od Interu w hicie ligi włoskiej (fot. Reuters)
Jeszcze kilka miesięcy temu uważano, że niedzielne starcie w Turynie będzie najważniejszym w tym sezonie Serie A. Kilkanaście dni temu obawiano się o to, czy spotkanie w ogóle się odbędzie, ponieważ epidemia koronawirusa zaczęła zataczać we Włoszech coraz szersze kręgi. Podjęto ostatecznie decyzje, by mecz został rozegrany, ale bez udziału publiczności, co pozbawiło go otoczki wielkiego piłkarskiego święta.
Co więcej, w obliczu poważnego zagrożenia panującego na Półwyspie Apenińskim lokalni dziennikarze nie wykluczali, że wynik niedzielnego spotkania mógł finalnie nie mieć żadnego znaczenia na ostatecznego układu sił w tabeli. Powód? Wciąż realny jest bowiem scenariusz, zgodnie z którym sezon we Włoszech zostanie zawieszony i uznany za nieodbyty.
Mimo tego, że na trybunach Allianz Stadium nie było kibiców i mecz sporo stracił na swojej magii, to tempo od początku było całkiem niezłe. Maurizio Sarri szczególnie mocno liczył na swojego najlepszego piłkarza, a więc Cristiano Ronaldo, który rozgrywał swoje tysięczne spotkanie w zawodowej karierze. Jak do tej pory Portugalczyk strzelił 725 goli i wywalczył aż 31 pucharów, a gdyby pomógł Starej Damie wygrać z Interem, to miałby szanse na kolejne.
Zawody od początku były bardzo wyrównane, ale nie brakowało w nim dobrych okazji bramkowych. Po stronie Juventusu bliscy wpisania się na listę strzelców byli Leonardo Bonucci oraz Matthijs de Ligt, natomiast najlepszą szansę dla Interu stworzył Marcelo Brozović, który po wyłożeniu piłki przez kolegę zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego. Na posterunku był jednak Wojciech Szczęsny, który zdołał uratować swój zespół przed utratą gola.
W pierwszej połowie goli w Turynie nie zobaczyliśmy, ale wynik spotkanie został otworzony po zmianie stron. W 55. minucie Blaise Matuidi dograł piłkę w pole karne Interu, a tam dopadł do niej Ronaldo. Portugalczyk nie zdołał oddać strzału, ale po jego zagraniu do futbolówki zdołał dopaść Aaron Ramsey, który uderzył zza zasłony i jak się okazało, Samir Handanović nie zdołał odpowiednio zareagować.
W 67. minucie było już po zawodach. Zaledwie kilka chwil po wejściu na boisko z ławki rezerwowych na 2:0 podwyższył Paulo Dybala, który po dwójkowej akcji z Ramsey’em wpadł z piłkę w pola karne, z dziecinną łatwością ograł Milana Skriniara i płaskim strzałem szpicem lewej stopy zaskoczył bramkarza Interu.
Cała druga połowa upłynęła pod znakiem dobrej gry Juventusu i całkowicie bezbarwnej postawy Interu, który nie był w stanie zaproponować kompletnie niczego. Niewidoczny był Romelu Lukaku, niczego ciekawego nie pokazał Lautaro Martinez, a jakości do gry swojej drużyny nie był również w stanie wejść rezerwowy Christian Eriksen.
Swojego gola w hicie kolejki nie zdołał ostatecznie strzelić Ronaldo, a to oznacza, że nie pobił tym samym rekordu Gabriela Batistuty i Fabio Quagliarelli. Całe wspomniane trio zdobywała bramki w jedenastu kolejnych meczach Serie A. Zawodnik Juventusu miał okazję do zostania samodzielnym rekordzistą, ale jego serie dobiegła do końca.
Wynik starcia zmianie już nie uległ i po końcowym gwizdku to gospodarze mogli się cieszyć ze zwycięstwa i ważnych punktów. Punktów, które dały Juventusowi powrót na pozycję lidera.
gar, PiłkaNożna.pl