Przejdź do treści
Nie depczcie po naszym medalu

Polska Reprezentacja Polski

Nie depczcie po naszym medalu

Wkurza mnie, jak po latach umniejsza się nasz sukces, szuka dziury w całym, że bazowaliśmy na prostych środkach, kilku z nas było na dopingu, a na końcu chcieliśmy przeprowadzić rewolucję w polskiej piłce – mówi Tomasz Łapiński, jeden z filarów drużyny olimpijskiej, która 30 lat temu zdobyła srebrny medal na igrzyskach w Barcelonie.



Ile razy w swojej karierze usłyszał pan motywujące hasło: „Kiełbasy w górę i golimy frajerów”?
Tylko raz, dobrze nie pamiętam, ale padło to chyba jeszcze przed igrzyskami – mówi Łapiński. – Trudno mi zrozumieć, dlaczego funkcjonuje ten cytat niczym mantra przy okazji rozmów o naszej drużynie. Trenerowi Januszowi Wójcikowi, bo on jest autorem tych słów, wymykały się na odprawach różne myśli. Mam wrażenie, że tymi ekspresyjnymi mowami motywacyjnymi ładował przede wszystkim sam siebie, a nie nas. Dla mediów okazało się to mocno chwytliwe, dziennikarze błyskawicznie się w tym zakochali, a powstał wokół tego niepotrzebny mit.

Dziwię się, że nie protestuje pan na taki początek naszej rozmowy. Wiem, że ceni pan sobie słowo, a właściwie każdy wywiad o reprezentacji olimpijskiej ’92 rozpoczyna się od tej kwestii, względnie afery dopingowej lub zapowiedzi Wojciecha Kowalczyka o zmianie szyldu waszej drużyny na pierwszą reprezentację.
Nie mam się czemu dziwić, tak przecież funkcjonują media. Dziennikarze nie dotykają clou sprawy, tylko idą na łatwiznę łapiąc się chwytliwych wątków. Stanę się teraz adwokatem trenera Wójcika, ale co powielane stwierdzenie o kiełbasach w górę mówi o jego warsztacie?

O zmarłych się źle nie mówi, ale proszę szczerze powiedzieć, jaki był to warsztat. Miał go w ogóle?
Miał, choć nie był on ani wyszukany, ani pozbawiony wad. Wspólnymi spotkaniami nie zmieniał naszego spojrzenia na futbol, ale było to autorskie podejście, wiedział, jak ma grać jego zespół. Wszystko opierało się na selekcji, a nie codziennej pracy, choć akurat nasza drużyna była w dość komfortowej sytuacji, były nawet kilkutygodniowe zgrupowania przed wyjazdem do Barcelony. Wójcik chciał przede wszystkim dobrze wybrać spośród kandydatów, a później zapewnić im jak najlepsze warunki.

Wracając do stereotypów, jak to było z tym dopingiem? Byliście na szprycy?
Irytuje mnie wyciąganie tej sprawy przy każdej rocznicy naszego sukcesu. Z mojego punktu widzenia: o czym jest mowa?! Co ja takiego zrobiłem?! Dlaczego jestem w to zamieszany?! Nie było mnie wśród zawodników, którzy mieli podwyższony poziom testosteronu, choć badali nas wielokrotnie. A myśląc o pozostałych poważnie wątpię w wartość rzeprowadzonych badań. Panował olbrzymi chaos, organizacja, która przeprowadzała testy, poważnie się skompromitowała, nigdy nie doprowadziła sprawy do końca. Jak mam nie wątpić, że pierwsze wyniki były wiarygodne. O całej aferze, zresztą jak większość kolegów, dowiadywałem się z prasy, kiedy czekaliśmy na wyjazd do Barcelony. Proszę mi powiedzieć, czy w związku z tą sprawą, a nie miała ona niezbitych dowodów, medal nam się nie należał? A może w ogóle nie powinniśmy jechać na igrzyska? A może zdobylibyśmy medal nawet, gdyby nie pojechała z nami trójka podejrzewanych o doping kolegów?

Chodziło o dwóch kluczowych piłkarzy – Aleksandra Kłaka i Piotra Świerczewskiego, a także rezerwowego Dariusza Kosełę.
Mieliśmy do siebie pełne zaufanie, że żaden z nas nie gra nie fair. Piotr Żelazny, który pisał tekst demaskujący rzekomą aferę, mnie również pytał o doping. Nie byłem w stanie przypomnieć sobie żadnego momentu, w którym mowa byłaby o dopingu, podawaniu nam czegokolwiek. Dawki testosteronu, które ponoć stwierdzono u niektórych, były tak wielkie, że nie można było tego przeoczyć, podać sportowcowi bez jego wiedzy.



To niech pan jeszcze powie, jak z tą zmianą szyldu było.
Naprawdę aż tak ważne dla historii polskiej piłki są słowa wypowiedziane po zdobyciu medalu? Co w tym strasznego, że młody chłopak chciałby grać w pierwszej reprezentacji z kolegami, z którymi osiągnął sukces? Ani to było nawoływanie do rewolucji, ani wtrynianie się na siłę do pierwszej reprezentacji, bo przecież żaden z nas nie miał takiej mocy sprawczej. Było to co najwyżej dziecinne, euforyczne.

Zauważył pan, że mimo upływu lat nie ma w ogóle dyskusji o wartości sportowej tego medalu?
Dokładnie o tym mówię, bo choć jest mnóstwo pozytywnego odzewu, zwłaszcza od tych, którzy pamiętają tamte chwile, to przeważa narracja o aferach, dopingu, permanentnej zabawie i kiełbasach w górę. Wrócę na chwilę do sprawy dopingu. Proszę mnie dobrze zrozumieć, bardzo cenię sobie uczciwość, ale załóżmy, że kilku z nas rzeczywiście jest winnych, odbierają nam medal lub w ogóle nie jedziemy na imprezę. I co wtedy? Jest pięknie, dopięliśmy swego, mamy się cieszyć, bo znalazł się jedyny sprawiedliwy ujawniający aferę?

Medal w Barcelonie jest ostatnim sukcesem polskiej piłki reprezentacyjnej, ale ta półka z trofeami stawia się go niżej niż medale pierwszej reprezentacji Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka. Słusznie?
Zgadzam się, przyjmuję narrację, że to sukces piłki młodzieżowej, ale… Spójrzmy na Hiszpanów, z którymi przegraliśmy w finale. Ilu graczy z ich składu grało już w poważnej piłce, jakie kariery wówczas robili, mimo 21, 22 lat? Wymienię trzech: Kiko, Ferrer, Luis Enrique. Nie byli to młodzieżowcy wchodzący do składów wielkich klubów, ale kluczowi piłkarze stanowiący o ich sile Atletico Madryt, Barcelony i Realu Madryt. Mówienie, że osiągnęliśmy sukces w turnieju juniorskim jest nieco na wyrost. Nie chcę jednak pozycjonować naszego medalu wśród innych triumfów, po prostu cieszę się, że miałem okazję zagrać na igrzyskach i zostać wicemistrzem olimpijskim.

Podziękował pan swoim rodzicom?
Tak. Wiem do czego pan zmierza. Ojciec jest byłym piłkarzem, trenerem, trzymał rękę na pulsie…

Przepraszam, czy płodząc pana ojciec myślał o tym, by nie urodził się pan przed 1 sierpnia 1969 roku, bo nie pojedzie pan na igrzyska olimpijskie?
Nie, ale miał w głowie to, jak moja data urodzenia może przełożyć się na grę w piłkę. Na pewno nie było żadnego chachmęctwa przy rejestrowaniu mnie w urzędzie, pytałem o to, jestem pewien. Gdybym przyszedł na świat dzień wcześniej, oglądałbym turniej w telewizji. Pewnie nawet bym nie żałował, bo to jak z kontuzjami, nie ma się na to wpływu. Grzesiek Lewandowski był kluczową postacią naszej drużyny olimpijskiej, a wypadł przez uraz tuż przed Barceloną. Adam Grad zapewniał nam ważne gole w eliminacjach, ale również go zabrakło, tu przez wybory trenera Wójcika.


Jadąc na igrzyska czuliście, że możecie stanąć na podium?
W życiu. Perturbacje związane z awansem, wysoka porażka 0:5 z Duńczykami, kiedy wydawało się, że w ogóle nigdzie nie pojedziemy, nie było powodów, by mierzyć tak wysoko. Budowało nas jedynie to, że w grupie eliminacyjnej szliśmy jak burza wygrywając z Anglią, Turcją i Irlandią. Już na igrzyskach największym paliwem była dla nas wygrana z Włochami 3:0 w drugim spotkaniu grupowym. To byli faworyci całego turnieju, mieli w składzie świetnych graczy. Spojrzeliśmy wtedy na siebie, pomyśleliśmy: o cholera, jesteśmy naprawdę mocni. Duńczycy, którzy nas zlali przed turniejem, w ogóle nie wyszli z grupy. Taka to przewrotna bywa piłka.

Śni się panu po nocach stracony gol z Hiszpanami, który nie pozwolił na finałową dogrywkę?
Nie, choć ostatnio natknąłem się na jakiś skrót. Przez lata miałem wrażenie, że kluczowe podanie padło z innej strony boiska. Po ostatnim gwizdku klapnęliśmy, dopadło nas poczucie, że to już koniec. Bezradność, że nie ma czasu na odrobienie strat. Żal był ogromny, k… straciliśmy gola, a powinniśmy grać w dogrywce. Później już dotarło do nas, że mamy medal i zaczęliśmy go doceniać.

Polegaliście tylko na Wójciku, czy sami próbowaliście brać sprawy w swoje ręce?
Sami robiliśmy to w aspekcie integracyjnym, mocno wspieraliśmy się wzajemnie. Ale o jednej rzeczy warto powiedzieć, że naszą siłą nie była grupa, organizacja, wzajemna asekuracja, ale indywidualności. Czy to ofensywa, czy defensywa każdy z nas miał wielkie możliwości w grze jeden na jeden. To jedyny i główny powód, dla którego zdobyliśmy medal. Do tego doszła atmosfera wioski olimpijskiej, poczucie, że uczestniczymy w czymś naprawdę wielkim, piłkarze nie byli najważniejsi, a inni sportowcy znani z pierwszych stron światowych gazet. Dość dziwne było wrażenie, kiedy czekaliśmy na finał. Większość sportowców już wyjechała, a my zostaliśmy w wiosce olimpijskiej jak w wymarłym mieście widmo.

Po latach wybrzmiewają jednak pretensje niektórych graczy. Dariusz Szubert, który nie zagrał nawet minuty, mówił w jednym z wywiadów, że Wójcik obiecał mu grę w finale, a później nie dotrzymał słowa. Że w uprzywilejowanej sytuacji byli ci, którzy mieli menedżerów.
Ja nie miałem menedżera przez całe życie i grałem. Wkładam to między bajki. Przemawia przez niektórych żal i zawód, że choć byli członkami grupy, nie spędzili na boisku nawet minuty. Ale wtedy żadnych wewnętrznych podziałów nie było, spójnie parliśmy od zwycięstwa do zwycięstwa.

Jeździł pan złotym polonezem, które podarowano wam w nagrodę?
Zdążyłem jedynie przejechać z Warszawy do Łodzi. W Widzewie działali bracia cukiernicy, jeden z nich zamówił go sobie jeszcze w trakcie igrzysk, umówiliśmy się, że mu odsprzedam. Później widywałem go pod stadionem.

Dlaczego byliście ostatnim pokoleniem, które osiągnęło sukces w piłce młodzieżowej i niemal w komplecie przekuliście to w mocne kariery seniorskie? Każdy kolejny medal młodszych reprezentacji, a były trzy po Barcelonie, to coraz mniej ludzi wchodzących do poważnego futbolu.
Trudno mi powiedzieć, ale rzeczywiście większość ludzi z naszego zespołu zagrała w pierwszej reprezentacji, a przynajmniej robiło klubowe kariery. Nie chcę nas gloryfikować, że mieliśmy świetnych piłkarzy. Może wynikało to z tego, że wybierał nas trener już jako podstawowych graczy ligowych zespołów, a teraz jest odwrotnie – piłka reprezentacyjna daje przepustkę do futbolu klubowego. Najpoważniejszym powodem może być jednak fizyczność, jako juniorzy byliśmy już gotowi na walkę w seniorach, a nasi następcy nie przeskoczyli tego progu. Intensywność treningu, przygotowanie poprzez podwórko, to mogło mieć wpływ na różnicę. Nawet mając braki techniczne lub taktyczne, broniliśmy się doskonałym ciałem, sprawnością, motoryką. Nikt nie wpuści młodego człowieka do dorosłej piłki, jeśli widzi, że jest słaby, wolny, nie ma wytrzymałości. Trudno inwestować piłkarsko w kogoś, kto nie ma fundamentu. Nie można dawać szansy komuś, kto jest świetny technicznie, a po pięciu minutach biega z jęzorem do pasa.

Który z was miał najlepsze papiery na piłkarza wysokiej klasy?
Rysiek Staniek nie zrobił kariery, jaką powinien. Technika, przegląd pola, gdyby miał więcej fizyczności, szybkości, byłby świetny. Wracamy tym samym do poprzedniego wątku. Jurek Brzęczek był naszą gwiazdą, grał kapitalnie, doskonale się poruszał. W obronie Tomek Wałdoch i Marek Koźmiński, o Andrzeju Juskowiaku i Wojtku Kowalczyku nie wspominam, bo oni zrobili furorę na tym turnieju. Jak widać, sporo było piłkarzy z papierami na wielkie granie, później jednak kariery te zdeterminowało środowisko klubowe i wybory życiowe.

Najlepiej wyszli ci, którzy od razu wyjechali na Zachód – Juskowiak czy Koźmiński. Nie żałuje pan, że wybrał pozostanie w naszej lidze?
Po igrzyskach średnio było u mnie z propozycjami. Miałem wzięcie dopiero po przyjściu Franciszka Smudy do Widzewa, wraz z sukcesami w pucharach.

Co wydarzyło się w Barcelonie, o czym jeszcze świat nie usłyszał?
Wiele (długa cisza – przyp. red.). Nie czuję się uprawniony, by to zdradzać. W samej wiosce nic się nie działo, żeby się napić alkoholu trzeba było wyjść kilka kilometrów poza, przechodząc przez wiele bramek, wykrywaczy metalu, itd. W środku był rygor, ale na zewnątrz można było sobie pozwolić. Byliśmy tak zdemolowani meczami, że nawet nie było ochoty mocno balangować. Kilka piw w knajpie i do łóżka. Zostawmy ten temat, warto jednak powiedzieć, czym były dla mnie igrzyska. A były niesamowitym przeżyciem, udziałem w wielowymiarowej imprezie, gdzie naczelną rolę odgrywa atmosfera. Niepowtarzalna w porównaniu do imprez stricte piłkarskich, gdzie jesteśmy w jednorodnym środowisku. Sukces, medal, na który niektórzy pracują latami bądź nie mają go wcale, dodaje smaku. Nie pozwolę więc go bagatelizować. Nie depczcie po naszym medalu.

PRZEMYSŁAW IWAŃCZYK
POLSAT SPORT

WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (33/2022)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 49/2025

Nr 49/2025

Polska Reprezentacja Polski

Jerzy Brzęczek był blisko zostania selekcjonerem zagranicznej kadry! Sam to ujawnił

Jerzy Brzęczek mógł przejąć zagraniczną reprezentację! To byłyby głośne przenosiny.

2025.10.10 Katowice
Pilka nozna Reprezentacja Polski U21 Eliminacje Mistrzostw Europy U-21 Sezon 2025/2026
Polska - Czarnogora
N/z Jerzy Brzeczek
Foto Marcin Bulanda / PressFocus

2025.10.10 Katowice
Football Polish National Team U21 UEFA EURO 2027 Qualifying Season 2025/2026
Polska - Czarnogora
Jerzy Brzeczek
Credit: Marcin Bulanda / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Portugalczycy nie mogą się nachwalić Jana Bednarka! „Szeryf ze Słupcy”

Jan Bednarek znów doceniony przez portugalskie media! Polak zaliczył kolejny udany występ w barwach FC Porto.

Jan Bednarek seen during Liga Portugal game between teams of FC Porto and SL Benfica at Estadio do Dragao Maciej Rogowski/Ball Raw Images Porto Estadio do Dragao Portugal Copyright: xMaciejxRogowskix maciejrogowski_fcporto_slbenfica_2526-479
2025.10.05 Porto
pilka nozna , liga portugalska
FC Porto - Benfica Lizbona
Foto IMAGO/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Portugalczycy pieją z zachwytu nad Bednarkiem! „Mistrz”

FC Porto pokonało Tondelę 2:0 w swoim ostatnim meczu portugalskiej ekstraklasy. Pozytywne noty po tym spotkaniu otrzymał Jan Bednarek.

Jan Bednarek seen during Liga Portugal game between teams of FC Porto and SL Benfica at Estadio do Dragao Maciej Rogowski/Ball Raw Images Porto Estadio do Dragao Portugal Copyright: xMaciejxRogowskix maciejrogowski_fcporto_slbenfica_2526-474
2025.10.05 Porto
pilka nozna , liga portugalska
FC Porto - Benfica Lizbona
Foto IMAGO/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Sebastian Szymański łączony ze słynnym klubem! To uczestnik Ligi Mistrzów

Sebastian Szymański znalazł nowy klub? Wiemy, kto jest liderem wyścigu o zakup reprezentanta Polski.

2025.09.07 Chorzow
pilka nozna Kwalifikacje Mistrzostw Swiata 2026, Stadion Slaski, Chorzow
Polska - Finlandia
N/z Sebastian Szymanski
Foto Mateusz Porzucek PressFocus

2025.09.07 Chorzow
Football - FIFA World Cup 2026 Qualifying round
Poland - Finland
Polska - Finlandia
Sebastian Szymanski
Credit: Mateusz Porzucek PressFocus
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Wszystko jasne! O tych godzinach mogą zagrać Polacy

Reprezentacja Polski wczoraj wzięła udział w losowaniu eliminacji do MŚ 2026! Dzisiaj poznaliśmy terminarz przyszłorocznego mundialu.

2025.11.17 Malta
Pilka nozna Kwalifikacje Mistrzostw Swiata 2026
Malta - Polska
N/z Robert Lewandowski gol bramka radosc, Tomasz Kedziora
Foto Marcin Karczewski / PressFocus

2025.11.17 Malta
Football - FIFA World Cup 2026 Qualifying round
Malta - Poland
Robert Lewandowski gol bramka radosc, Tomasz Kedziora
Credit: Marcin Karczewski / PressFocus
Czytaj więcej