Najmniejszy wymiar kary w Poznaniu
Lech Poznań pokonał Radomiaka Radom tylko 1:0. Choć „Kolejorzowi” nie brakowało podbramkowych sytuacji, to ostatecznie tylko Gio Citaiszwili zdołał wpisać się na listę strzelców.
Lech objął prowadzenie już na samym początku spotkania. W 12. minucie Alfonso Sousa obsłużył podaniem Gio Citaiszwilego, a ten zatańczył z piłką w polu karnym i mimo że nieczysto trafił w piłkę, to jednocześnie uderzył na tyle celnie i zaskakująco dla bramkarza, że mógł cieszyć się ze strzelonego gola.
Mistrz Polski w kolejnych minutach wypracował sobie mnóstwo dogodnych sytuacji podbramkowych, jednak Gabriel Kobylak udanie interweniował i zarazem poznaniakom brakowało skuteczności. Sam Citaiszwili mógł mieć dublet, blisko trafienia byli również Sousa, Alan Czerwiński, Filip Marchwiński czy Mikael Ishak.
Jak mówi piłkarskie porzekadło, niewykorzystane okazje lubią się mścić, lecz tym razem „Kolejorzowi” udało się uniknąć zemsty. Niemniej jednak nikt przy Bułgarskiej do ostatniego gwizdka sędziego nie mógł być pewien kompletu punktów.
Podopieczni Johna van den Broma – pomimo niezbyt wyrafinowanego stylu – ostatecznie dowieźli minimalną przewagę i dopisali do swojego dorobku kolejne trzy oczka. To już szósty mecz z rzędu w lidze bez porażki.
jbro, PilkaNozna.pl