Jan Bednarek stał się swego rodzaju talizmanem Southampton. Od momentu zmiany menedżera na St. Mary’s Stadium, który dość zdecydowanie postawił na polskiego obrońcę, „Święci” zaczęli zdecydowanie lepiej punktować i piąć się w górę tabeli Premier League.
Jan Bednarek stał się jednym z najważniejszych piłkarzy „Świętych” (fot. Reuters)
Przypomnijmy, że Southampton zaczął sezon z Markiem Hughesem na ławce szkoleniowej. Po serii bardzo słabych wyników, w grudniu zapadła decyzja o zmianie na stanowisku menedżera i zatrudnieniu Ralpha Hasenhuttla. Ten od razu podjął decyzję o tym, by zacząć stawiać na Bednarka, który do tej pory był odstawiony na boczny tor.
Efekt? Pod wodzą nowego trenera „Święci” rozegrali jak do tej pory osiem ligowych spotkań, w których odnieśli cztery zwycięstwa (za Hughesa wygrali zaledwie raz), raz zremisowali i doznali trzech porażek. Dzięki temu drużyna wydostała się ze strefy, która zagrożona jest spadkiem i aktualnie zajmuje bezpieczne piętnaste miejsce w tabeli.
Spory w tym udział ma właśnie Jan Bednarek, o którego reaktywacji piszemy w nowym numerze „Piłki Nożnej”. Ten wystąpił w każdym z ośmiu meczów pod wodzą Hasenhuttla, w każdym przebywając na boisku od początku do końca.
Jak wyliczyli statystycy fachowego serwisu „WhoScored.com”, Southampton z polskim obrońcą w składzie, to zupełnie inny zespół od Southampton bez Bednarka. Z nim w wyjściowej jedenastce „Święci” wygrali 44,4 proc. spotkań, podczas gdy bez niego liczba ta spada do zaledwie 7,1 proc.
Jeśli 22-latek przebywa na boisku, wtedy Southampton strzela średnio 1,44 gola na mecz (bez niego 0,93), natomiast traci 1,56 gola (bez niego 1,86).
Grzegorz Garbacik