We wtorek 15 lutego do sprzedaży trafiło najnowsze wydanie tygodnika „Piłka Nożna”. Oto, co – między innymi – znajdziecie w środku.
TEMAT TYGODNIA: WRACA LIGA MISTRZÓW – KTO JEST JEJ FAWORYTEM? Anglia kontra reszta Europy
Notowania bukmacherów mówią wszystko: żyjemy w erze dominacji angielskich klubów. W czwórce ekip z największymi szansami na końcowy triumf mamy aż trzy z Premier League. Można śmiało postawić tezę, że nie jest to schyłek owej ery, lecz raczej początek. Ale futbol zawsze niesie niespodzianki, więc może jednak wygra ktoś spoza wysp i nie będzie to Bayern – w świetle typów jedyna nadzieja kontynentu?
LESZEK ORŁOWSKI
Jak mówi Robert Lewandowski, rzecz nie w tym, że Anglicy grają dziś w piłkę na poziomie nieosiągalnym dla reszty Europy, lecz w fakcie, iż dzięki zasobom finansowym zbudowali kilka ekip mających szanse na triumf w Champions, więc zawsze któraś z nich akurat złapie formę i ogra wszystkich.
William Hill przyznaje realne szanse na zwycięstwo Bayernowi i PSG, natomiast bardzo nisko szacuje pułap możliwości przedstawicieli Primera Division i Serie A. Według buka rewelacją wiosny powinien zostać Ajax Amsterdam, który rzeczywiście zadziwiał jesienią w fazie grupowej, ale czy to samo w sobie stanowi dowód, że jest to zespół silniejszy od Juventusu i Realu? Ciekawa sprawa.
Przyjrzyjmy się para po parze i zespół po zespole, co piszczy w ligomistrzowej trawie. Pamiętać przy tym trzeba, że cztery pierwsze pary przystępują do rywalizacji już w tym tygodniu, natomiast cztery kolejne dopiero w następnym, więc tam może jeszcze sporo się zmienić.
PARA NR 1
Sporting CP
Forma. Ostatnie 5 meczów: Z-Z-Z-Z-R. Pod koniec stycznia Lwy sięgnęły po Puchar Ligi, pokonując w finale 2:1 Benfikę w meczu, którego bohaterem był Pablo Sarabia. Hiszpan także w lutym jest w znakomitej formie. W piątek wieczorem zespół zagrał przeciwko Porto w lidze starcie o zachowanie szans na tytuł mistrza kraju i po dramatycznym boju ubarwionym pięcioma czerwonymi kartkami wywalczył bynajmniej nie zwycięski remis 2:2, mimo że prowadził 2:0.
Transfery. Przybyli: Eduards (Vitoria Guimaraes), Slimani (Ol. Lyon). Odeszli: Phellype (OFI Kreta), Thiago Tomas (VfB), Jovane (Lazio), Bruno Gaspar (Vitoria) Nowi zawodnicy na razie zaliczyli tylko epizody. Odeszli mało znaczący gracze.
Szanse na awans. Są niewielkie. Ale tercet: Paulinho-Pedro Goncalves-Sarabia może sprawić kłopoty obronie City, jeśli ta spróbuje grać bardzo wysoko.
Manchester City
Forma. Ostatnie 5 meczów: Z-R-Z-Z-Z. Ekipa Guardioli prezentowała w czasie przerwy w Lidze Mistrzów stabilną, acz nie rewelacyjną, formę. Od grudnia aż do ostatniego meczu z Norwich w lidze nie strzeliła rywalowi więcej niż dwa gole, ale punktowała wzorowo. Zamiast przeprowadzać dwadzieścia pięknych akcji w meczu, The Citizens woleli to zrobić pięć razy, ale mniej się zmęczyć i niżej wygrać. Jednak efektowne 4:0 z Kanarkami pokazało, że ekipa z Etihad znów jest głodna krwi.
Transfery. Nikt nie przybył. Odeszli: Ferran Torres (Barcelona) i dziesięciu juniorów. Pep Guardiola nie potrzebuje nowych zawodników, gdyż nie ma w kadrze żadnych dziur. Ferran ostatnio przegrywał rywalizację o miejsce w składzie, dawał zespołowi niewiele.
Szanse na awans. W świetle ostatnich wyników pogromu rywala chyba nie można się spodziewać, Sporting to przecież nie Norwich, zanosi się wszakże na zwycięstwa nad zespołem z Lizbony i pewny awans.
(…)
90 MINUT Z PATRYKIEM SOKOŁOWSKIM. Krótkowidz
Jego transfer do Legii był niespodzianką. Patryk Sokołowski wrócił do klubu, w którym się wychował. Wrócił, by pomóc w walce o utrzymanie w Ekstraklasie.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
Byłeś najbardziej rozchwytywanym piłkarzem Legii w trakcie zimowej przerwy?
Biorąc pod uwagę liczbę wywiadów, których udzieliłem, jest to prawdziwa teza – mówi Sokołowski. – Przez długi czas byłem jedynym nowym piłkarzem Legii, dlatego zainteresowanie moją osobą było tak duże. Mnie to jednak nie przeszkadzało.
Byłeś zaskoczony, że Legia zgłosiła się po ciebie?
W Piaście podnosiłem poziom sportowy i czekałem, jakie efekty przyniesie moja praca. Powrót do Legii był dla mnie naturalnym krokiem. Pierwszy kontakt ze strony klubu pojawił się już pół roku temu, latem. Wtedy brakowało konkretów, pojawiły się natomiast pod koniec rundy jesiennej. Nie było jednak tak, że zadzwonili przedstawiciele Legii, a ja wyskoczyłem z radości i od razu chciałem podpisać kontrakt. Miałem kilka opcji, były propozycje z zagranicy, musiałem sobie w głowie poukładać, którą drogę wybrać. Wyszło na to, że powrót do Warszawy będzie najlepszym wyjściem.
Kto cię chciał sprowadzić?
Konkrety na stole były z Rosji oraz Cypru.
Legia przebiła konkurencję pod względem finansowym?
Szczegółów nie chcę zdradzać, ale nietrudno się domyślić, że oferty spoza Polski zawsze są atrakcyjne pod względem wynagrodzenia.
Strefa spadkowa cię nie odstraszała?
Mam świadomość, w jakim miejscu jesteśmy i o co gramy. Chcę jednak brać na siebie pełną odpowiedzialność za wyniki drużyny i czuję, że jestem na to gotowy. Cel jest prosty: chcę jak najwięcej grać, a Legia ma wygrywać. Tego najbardziej potrzebujemy. Musimy wrócić na właściwe, stare tory i piąć się w tabeli. Innej możliwości nie ma.
Pamiętasz jesienny mecz Piast – Legia?
Doskonale, ponieważ było to jedyne spotkanie jesienią, w którym wygraliśmy tak pewnie. W dodatku po tym meczu z Legii został zwolniony trener Czesław Michniewicz. To, co działo się w trakcie spotkania było… dziwne. W Piaście hat-trickiem popisał się Alberto Toril, ale Legia też miała mnóstwo sytuacji, tyle że zamiast wpadać do pustej bramki, piłka odbijała się od słupków. Wykorzystywaliśmy każdy błąd legionistów. To nas nakręcało, aby iść po kolejne gole.
Jak będziesz wspominał Gliwice?
Tylko pozytywnie! Przez trzy i pół roku osiągnęliśmy historyczne wyniki z mistrzostwem Polski na czele. Trener Waldemar Fornalik zbudował mnie jako piłkarza ekstraklasowego. Na początku nie byłem przecież jego pierwszym wyborem, ale pracowałem i cierpliwie czekałem na szanse. Czułem jednak, że trener obdarzył mnie bardzo dużym zaufaniem, a ja starałem mu się odwdzięczać. Dobrze się rozumieliśmy, wiedziałem, czego ode mnie wymaga.
(…)
WSZYSCY LUDZIE SELEKCJONERA. Młode wojsko
Byli jego żołnierzami. Wygrywali bitwy, wojnę zakończyli na tarczy, ale z honorem. Kolejnej batalii Czesław Michniewicz jako trener młodzieżowej reprezentacji Polski nie zakończył sukcesem i przyjął ofertę Legii Warszawa. Dziś jako selekcjoner drużyny narodowej ma spore rozeznanie w tak zwanej młodej krwi, wie na kogo ze „swoich” – a przetestował ich ponad sześćdziesięciu – może liczyć.
ZBIGNIEW MUCHA
Ilu z nich doczeka się powołania już w marcu? Lawina przypuszczeń kogo były trener drużyny młodzieżowej pociągnie za sobą do pierwszej reprezentacji, ruszyła szybko. Sebastian Szymański, Szymon Żurkowski, Mateusz Wieteska, Jakub Kiwior a nawet Kamil Pestka – te nazwiska spośród tych, których w ogóle albo dawno nie było w zespole narodowym, pojawiały się najczęściej.
Michniewicz reprezentację U-21 (precyzyjniej będzie napisać: dwie reprezentacje) prowadził przez ponad trzy lata – od lipca 2017 roku do października 2020. Nie licząc sparingowego meczu z Niemcami, rozegranego w trzydziestominutowych kwartach i z którego składów nie ujawniono, zarządzał zespołem w 27 meczach. Bilans to 14 zwycięstw, 7 remisów, 6 porażek, bramki 46-29, średnia punktowa 1,81. W znakomitej większości były to mecze mistrzowskie – o punkty eliminacji MME lub w samych finałach. Jego sztab tworzyli zaufani ludzie – Mirosław Kalita, Kamil Potrykus, Tomasz Muchiński, Grzegorz Witt, Karol Bortnik i Przemysław Małecki. Wszyscy oni – poza Małeckim, z którym drogi Michniewicza rozeszły się znacząco w czasie wspólnej pracy przy Łazienkowskiej – zostali włączeni do sztabu I reprezentacji.
W wystąpieniach medialnych nowy szef kadry, jeśli nie dosłownie, to jednak mimochodem zaznacza, że głosy o braku dostatecznego rozeznania wśród obecnych kadrowiczów (w domyśle: z Adamem Nawałką byłoby inaczej…) są krzywdzące. Żaden przecież szanujący się polski trener nie ma prawa powiedzieć, że nie zna możliwości, potencjału zawodników od lat tworzących kręgosłup drużyny narodowej. Może nie znać ich dość dobrze osobiście, ale w nadrobieniu tej akurat usterki służył między innymi Tour de Europe, który urządził sobie CM niemal natychmiast, dosłownie trzy dni po ogłoszeniu jego nominacji.
Znakomicie natomiast poznał tło – szeroki wachlarz młodych kadrowiczów oraz tych, którzy do tej kadry dopiero aspirują. Zna ich przede wszystkim ze wspólnej pracy w drużynie młodzieżowej. Nie przypadkiem podkreślał, że już sporządził sobie ranking nazwisk (po kilka na pozycji), z którego wynika, że z około dwudziestoma pracował na różnych etapach swojej kariery, przy czym z osiemnastoma w reprezentacji U-21. To liczba znacząca. Tych zaś, którzy w ogóle przewinęli się przez jego „małą reprezentację” jest ponad sześćdziesięciu. W tej grupie są nazwiska, do których dziś wracać z pewnością nie będzie, także nazwiska, które nawet w drużynie młodzieżowej okazały się „jednodniowymi bohaterami”. Ale jest kilkanaście, które za chwilę uzupełnią szeroką kadrę biało-czerwonych. Dziewiętnastu (patrz: aplikacja) ma już za sobą debiut w dorosłej drużynie. Rzecz jasna nie są to w komplecie ludzie wyselekcjonowani przez Michniewicza i dostarczeni piętro wyżej. Bartosz Kapustka debiutował przecież w dorosłej kadrze już w 2015 roku, za Nawałki. Z kolei Jan Bednarek niby teoretycznie po powołaniu CM na stanowisko szefa U-21, ale najpierw zdążył zadebiutować u Nawałki, a potem dopiero u Michniewicza, u którego zagrał zaledwie dwa mecze, ponieważ częściej był potrzebny „jedynce”.
(…)
LIVERPOOL U PROGU WIELKIEJ ZMIANY. Nowa era
30 czerwca 2023 roku to szczególna data dla Liverpoolu. Zwiastuje bowiem koniec wyjątkowej ery w dziejach klubu. Koniec, który początek miał już kilkanaście miesięcy temu i na który The Reds są coraz lepiej przygotowani.
MACIEJ SAROSIEK
Każdy zdaje sobie sprawę z doniosłości tej daty. W kalendarzach ludzi zarządzających firmą z Anfield zaznaczono ją czerwonym kolorem już dawno temu. Prawdopodobnie w tym samym momencie, w którym znalazła się w kontraktach Sadio Mane, Roberto Firmino i Mohameda Salaha, informując strony o terminie wygaśnięcia ważności dokumentów.
CIEŃ SALAHA
W lutym 2022 roku nie sposób z pełnym przekonaniem stwierdzić, że za siedemnaście miesięcy Senegalczyk, Brazylijczyk oraz Egipcjanin w komplecie będą piłkarzami Liverpoolu. Wiele wskazuje na to, iż nie. Jeden z najlepszych ofensywnych tercetów w XXI wieku zdobył grubo ponad trzy setki bramek i sięgnął po najważniejsze trofea, ale od dłuższego czasu nie terroryzuje już defensyw przeciwników z cotygodniową regularnością. Nie daje argumentów, by wiązać z nim długofalową przyszłość, by inwestować duże pieniądze w przedłużenie umów. Zważywszy na wiek członków tria – niebawem każdy z nich będzie po trzydziestce – i tak byłoby to zresztą bardzo ryzykowne.
Wyjątek stanowi Salah. Jego ząb czasu dotąd nie nadgryzł. Wprost przeciwnie, w poprzednim sezonie atakujący jako jeden z nielicznych nie ucierpiał indywidualnie na kryzysie drużyny, a w trwającym osiągnął życiową formę. Według wielu, w tym Juergena Kloppa, jest najlepszym piłkarzem na świecie. Dowodzą tego 23 bramki i 9 finalnych podań w 26 występach (stan na 9 lutego). Do tego przewodzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców Premier League i nieznaczne ustępowanie Trentowi Alexandrowi-Arnoldowi w rankingu asystentów. Lider The Reds zdaje się mieć niespożyte pokłady determinacji, a także zdrowia.
– Jestem gotowy do gry – zapewnił trenera zaraz po powrocie z Pucharu Narodów Afryki, który zakończył się dla niego porażką w finale. To świadectwo tego, że jest ulepiony z tej samej gliny, co Cristiano Ronaldo, Robert Lewandowski i Zlatan Ibrahimović.
Na Anfield wierzą, że będzie równie długowieczny. Z podpisania z nim nowego kontraktu uczyniono priorytet, a skomplikowane negocjacje trwają od dawna. Władze Liverpoolu pogodziły się z faktem, iż muszą zaoferować Salahowi rekordowe w skali klubu zarobki, ale starają się obniżyć wymagania finansowe gracza, które oscylują w granicach od 300 do 400 tysięcy funtów tygodniowo. Zdaniem Mohameda nie jest to szalona kwota. Zadeklarował on publicznie, iż najchętniej zostałby w czerwonej części Merseyside do końca kariery. Uważa jednak, że pieniądze są istotne, ponieważ pokazują, jak bardzo pracodawca docenia pracobiorcę.
– Wszystko jest w rękach zarządu – mówi, chcąc pozbyć się odpowiedzialności za rosnące zniecierpliwienie kibiców. Oliwy do ognia dolewa jego agent, który za pośrednictwem Twittera raz po raz wbija osobom decyzyjnym szpilki. Nastroje tonuje za to Klopp. Niemiec regularnie przekazuje, że wszystko zmierza we właściwym kierunku, ale wymaga czasu: – Przedłużenie umowy z piłkarzem pokroju Mo nie jest czymś, co załatwia się w trakcie popołudniowego spotkania przy herbacie – tłumaczy.
(…)
SPIS TREŚCI:
4. TEMAT TYGODNIA: ANGLIA KONTRA EUROPA W LIDZE MISTRZÓW
8. POLSKIE DROGI W CHAMPIONS LEAGUE
9. PRETEKSTY RYSZARDA NIEMCA
10. 90 MINUT Z PATRYKIEM SOKOŁOWSKIM
12. SPECJALNIE DLA NAS: WOJCIECH PERTKIEWICZ, NOWY SZEF JAGIELLONII BIAŁYSTOK
15. ROMAN KOŁTOŃ W „PN”
16. CZY CZASOWE POWROTY DO EKSTRAKLASY POPŁACAJĄ?
18. DOGRYWKA Z PATRYKIEM KUNEM
20. PRZYGOTOWANIA REPREZENTACJI POLSKI DO MECZU Z ROSJĄ
22. PRZEGLĄD MŁODEGO WOJSKA MICHNIEWICZA
25. PIERWSZE KROKI JANA SOBOCIŃŚKIEGO W AMERYCE
26. 2 ANGRY MEN, CZYLI FILIP KAPICA I MATEUSZ ŚWIĘCICKI
28. PRZETASOWANIA W EVERTONIE
30. THE REDS U PROGU OFENSYWNEJ REWOLUCJI
32. ALESSANDRO BASTONI – NASTĘPCA CHIELLINIEGO
34. BAYERN DOBROCZYNNY
36. ZACIĘTA 2.BUNDESLIGA
37. CO DWIE GŁOWY TO NIE JEDNA, CZYLI O BRAMKARZACH W WIELKICH KLUBACH
38. ZŁOTE LWY Z AFRYKI
40. FUTBOL EGZOTYCZNY – KOMORY
41. KASPERCZAK O PUCHARZE NARODÓW AFRYKI
45. CO SŁYCHAĆ U MACIEJA MAŁKOWSKIEGO
48. WP W PN: KRYCHOWIAK OSTRO O PAULO SOUSIE
50. PIŁKA W TELEWIZJI
51. NA ZDROWY ROZUM LESZKA ORŁOWSKIEGO
52. DRUŻYNA NA ŻYCZENIE: ZAMBIA 2012