Przejdź do treści
Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

Polska Ekstraklasa

Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

W kioskach, salonach prasowych, a także za pośrednictwem naszej aplikacji na Androida i IOS czeka już na Was nowy numer tygodnika „Piłka Nożna”. Poniżej prezentujemy fragmenty tekstów i wywiadów, które możecie znaleźć w środku. To jednak nie wszystko, gdyż nr 31 jest po brzegi wypchany dobrą treścią. Sprawdźcie koniecznie!






KLASYFIKACJA LIGOWCÓW: TOP 55 SEZONU 2019-20. CZTERY ZMIANY I CZTERY AWANTURY


Choć Legia dość pewnie sięgnęła po mistrzowski tytuł – niewielka, ledwie trzypunktowa przewaga w tabeli jest myląca – to jej przedstawiciele nie zdominowali zestawienia All Star. Mistrz Polski w całym sezonie zdobył tyle samo bramek co Lech, ale jego wizytówką była przede wszystkim linia obrony – i to widać w rankingu.

ZBIGNIEW MUCHA

 


A zatem tyły dla Legii, przód dla Kolejorza. Mogło być jeszcze bardziej niebiesko w jedenastce sezonu, ale ostatecznie wyżej niż Kamila Jóźwiaka sklasyfikowaliśmy Pawła Wszołka i Damjana Bohara. Tak naprawdę ustalając – jak zawsze kolegialnie i redakcyjnie – kolejność na poszczególnych pozycjach, najmocniej spieraliśmy się o miejsca 1.-2., ewentualnie 2.-3. w kilku kategoriach. Od razu zatem rozwiejmy wątpliwości – dlaczego wyszło tak, a nie inaczej. 

 

Przede wszystkim staramy się „ogarniać” cały sezon, nie poprzestając na zachwytach lub krytyce związanymi z ostatnimi kolejkami. A skoro tak, nie wolno nam zapominać o jesiennych notowaniach, nawet jeśli liderzy tychże (Janusz Gol!) wiosną schowali się w głębokim cieniu innych. Przypomnijmy sobie zatem jak wyglądał jesienny All Star: Stipica – Rapa, Jędrzejczyk, Jablonsky, Karbownik – Wszołek, Gol, Tiba, Felix, Bohar – Niezgoda. Po zamknięciu sezonu zmiany były nieuniknione, lecz i tak aż siedmiu zawodników zachowało swoje pozycje. Przejdźmy do konkretów, czyli punktów zapalnych, które znacząco podniosły temperaturę redakcyjnych dyskusji.

(…)


Spór numer 2 – kto z Arturem Jędrzejczykiem powinien utworzyć parę stoperów: Jakub Czerwiński czy Tomas Petrasek? Najprościej byłoby zmienić ustawienie i wystawić trzech środkowych obrońców, ale to spiętrzyłoby kolejne problemy. Powiedzmy sobie otwarcie – Czerwiński jest lepszym obrońcą, natomiast rozegrał tylko 19 spotkań. Inna rzecz, że średnia straconych bramek w przypadku Piasta spadła niemal o połowę, odkąd lider defensywy wrócił po kontuzji do składu. Za Petraskiem z kolei przemawia równy cały sezon i aż sześć zdobytych bramek… Powtórzmy – w defensywie jednak, jakkolwiek królujący w powietrzu, mniej pewny od obrońcy Piasta, dlatego mimo wszystko stawiamy na Polaka.

Spór numer 3 – co z najlepszym pomocnikiem sezonu? O kim mowa? O Domagoju Antoliciu, uhonorowanym w ten sposób przez Ekstraklasę S.A. Zdecydowaliśmy się na ofensywne ustawienie z jednym cofniętym pomocnikiem i to miejsce zarezerwowaliśmy dla Pedro Tiby. Liczby liderzy swoich formacji mają porównywalne – Antolić 3 gole i 5 asyst, Tiba 2 bramki i 8 asyst. Patrzyliśmy na ich bezpośrednią rywalizację. W Warszawie, kiedy wygrywała Legia, Tiba był nieobecny na placu. W Poznaniu, w obu meczach (jeden wygrany przez gospodarzy, jeden przez gości) grali obaj. Wychodzi na remis. Mówiąc krótko – Portugalczyk ujął nas chyba ciut większą piłkarską jakością.

Radosław Majdan w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, przyznając swoje osobiste wyróżnienia za zakończony sezon, tak mówił o liderze Kolejorza: „Doceniłem zawodnika kreującego akcje, ale też dobrego w defensywie i mającego duży wpływ na grę Lecha. Bez Pedro Tiby poznaniacy nie zostaliby wicemistrzami Polski. Cenię jego pomysłowość i to, że w każdym meczu chce brać grę na siebie, a nie być poza nią. Młodzi lechici mają od kogo się uczyć. Nie wiem, czy bez niego u boku ich kariery rozwinęłyby się tak szybko i w tak dobrym kierunku…

(…)

***

DOGRYWKA Z MARCINEM ANIMUCKIM. REKORD W DOBIE KRYZYSU


Przeprowadzenie ligi przez najtrudniejszy czas pandemii nie było zadaniem łatwym, skoro w kwietniu wydawało się niemożliwe. Kiedy więc wszyscy załamywali ręce, w Ekstraklasie S.A. i Polskim Związku Piłki Nożnej głowiono się nad scenariuszami wznowienia rozgrywek. I dziś można mówić o sukcesie.

PRZEMYSŁAW PAWLAK

Doprowadzenie do zakończenia na boiskach sezonu 2019-20 było największym wyzwaniem pana blisko już trzyletniej kadencji?
Jednym z trzech największych, po rekordowej sprzedaży praw mediowych i podwojeniu budżetów marketingowych w wyniku podpisania umów z PKO Bankiem Polskim, Totalizatorem Sportowym i ponad 30 innymi partnerami. Z pewnością jednak wyzwanie związane z COVID-19 było najmniej spodziewanym. Potwierdziło się jednak, że nasza organizacja jest przygotowana na kryzysy. Jestem dumny z pracowników Ekstraklasy, z klubów, bo jako jedni z pierwszych w Europie dostaliśmy zgodę rządu na restart rozgrywek. Dzwonili do nas przedstawiciele ligi szwajcarskiej, duńskiej, niemieckiej i pytali, jak udało się przekonać rząd do wydania zezwolenia na grę, a potem na powrót kibiców na trybuny – mówi prezes Ekstraklasy S. A., Marcin Animucki. – Nie to jednak jest najważniejsze, a fakt, że w zdrowiu doprowadziliśmy sezon do końca. To zasługa wielu ludzi, szybkiej reakcji, wymiany informacji dotyczących procedur bezpieczeństwa, uczestniczenia w grupach roboczych na poziomie Europy. Dlatego wszystkie rozstrzygnięcia w Ekstraklasie zapadły na boisku, zachowana została integralność rozgrywek, mamy gotowy protokół medyczny, co zaprocentuje w przyszłym sezonie. I uratowana została biznesowa strona ligi – zachowanych zostało wiele miejsc prac, ale i w pełni zrealizowaliśmy kontrakty telewizyjne i marketingowe. Do klubów trafiły już wszystkie obiecane środki. Legia Warszawa otrzymała 31 milionów złotych, to prawie tyle, ile Ajax Amsterdam dostaje z tytułu praw mediowych w Holandii. Piast Gliwice, który zakończył sezon na trzeciej pozycji, zarobił blisko 21 milionów złotych, a więc więcej niż przed rokiem, gdy został mistrzem Polski. Ponadto, 8 milionów złotych trafiło do Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jesteśmy rozliczeni ze wszystkimi akcjonariuszami spółki Ekstraklasa.

(…)

Co to oznacza dla Ekstraklasy pod względem finansowym, że w przyszłym sezonie rozegranych zostanie 30, a nie 37 kolejek?Zmiana formatu rozgrywek spowodowana jest czynnikami zewnętrznymi. Sezon 2019-20 zakończył się 19 lipca, a przecież według pierwotnego planu w ten weekend miały ruszyć rozgrywki 2020-21. Przygotowania do przeformatowania ligi zaczęliśmy pod koniec kwietnia, już wtedy wiele wskazywało, że nie uda zmieścić się 37 kolejek w nowym sezonie. Czekaliśmy jednak na publikację kalendarza międzynarodowego, aby wiedzieć, ile wolnych terminów w środku tygodnia zostawiła UEFA. Takich terminów do połowy grudnia… nie ma w ogóle. Grać będą europejskie puchary i reprezentacje, a przecież musi odbyć się także Puchar Polski. Więcej – sezon zakończyć powinien się najpóźniej w okolicach 15 maja, ponieważ w czerwcu odbędą się finały mistrzostw Europy, w których nasza reprezentacja weźmie udział oraz kilka dni wcześniej decydująca faza Euro U-21, w której Polacy mają szanse wystąpić.

(…)

***

90 MINUT Z DAMIANEM KĄDZIOREM. SEZON ŻYCIA JESZCZE PRZEDE MNĄ


Od kilku lat może co roku mówić, że rozegrał najlepszy sezon w karierze. Damian Kądzior, jako jedyny Polak występujący na najwyższym poziomie rozgrywkowym, zaliczył double-double. Zmagania zakończył jednak przedwcześnie – w meczu z Hajdukiem Split jeden z rywali złamał mu nos.

PAWEŁ GOŁASZEWSKI


(…)

Sezon 2019-20 był najlepszym w twojej karierze?
Do tej pory tak, ale… sezon życia jeszcze przede mną. Rok temu mówiłem, że mam za sobą najlepszy rok w karierze, bo zostałem najlepszym asystentem w Dinamie, dużo grałem w zagranicznym klubie, a minęło 12 miesięcy i jest jeszcze lepiej – nie tylko pod względem statystyk, ale też pod kątem poziomu moich umiejętności piłkarskich. Jeśli chodzi o liczby, lepsze miałem tylko w Wigrach Suwałki, ale to była pierwsza liga polska, a teraz jest ekstraklasa chorwacka, więc nie ma sensu tego porównywać.

Sprawdzałeś, ilu Polaków miało w minionym sezonie double-double w występach ligowych?
Nie, ale jeśli miałbym strzelać, postawiłbym jedynie na Roberta Lewandowskiego albo Kamila Grosickiego.

Spośród reprezentantów i zawodników występujących w PKO Bank Polski Ekstraklasie żadnemu ta sztuka się nie udała.
W sumie Lewy to raczej strzela niż asystuje, racja… Miła informacja, nawet o niej nie wiedziałem. Statystyki miałem bardzo dobre, ale pamiętajmy, że to jest liga chorwacka. Wielu moich kolegów z reprezentacji ma też świetne liczby. To, co wyprawia Robert Lewandowski jest po prostu mistrzostwem świata. Dla mnie Lewy wszedł na poziom Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, a w tym roku nie ma bardziej regularnego piłkarza od niego. A ja mogę powiedzieć tyle, że jestem z siebie zadowolony. Jestem za granicą dwa lata, dwa razy zostałem najlepszym asystentem w lidze, teraz dołożyłem do tego sporo goli, wywalczyłem z Dinamem drugie mistrzostwo Chorwacji – nie ma się chyba do czego przyczepić.

Skąd się biorą u ciebie takie liczby?
Jestem uniwersalnym zawodnikiem i od kilku lat mój licznik goli oraz asyst kręci się w okolicach dziesięciu. Tak było w drugiej lidze, później w pierwszej, w Ekstraklasie, a teraz w lidze chorwackiej. W zasadzie w każdej drużynie, w której występowałem, byłem wyznaczany do wykonywania stałych fragmentów i trochę asyst dzięki nim zaliczyłem. Gole też strzelam, umiem znaleźć się w sytuacji, ale bardziej od bramek cieszą mnie ostatnie podania.

Chorwacki dziennik „24sata” podał ostatnio, że jesteś na liście zawodników, którzy mogą odejść z Dinama. Prawda czy fałsz?
Widziałem te spekulacje, ale tak naprawdę nie wiem, co się wydarzy. Mam 28 lat, zaliczyłem dwa bardzo dobre sezony w Dinamie i przychodzą momenty, gdy zastanawiam się, co będzie dla mnie najlepsze. Media widzą, że mam duży wpływ na grę drużyny, mam liczby, dziennikarze zdają sobie sprawę, że może to być jeden z ostatnich momentów, aby zarobić na mnie niezłe pieniądze. W tym sezonie miałem udział przy 30 golach dla Dinama. Strzeliłem 10 goli, zaliczyłem 10 asyst i 10 razy brałem udział w akcjach bramkowych. Gdybym miał 24 lata, można byłoby za mnie dostać pewnie trzy, a może i cztery razy tyle, co teraz. Jestem świadomy, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, PESELu nie oszukam, więc niektóre kierunki są już zablokowane. Niemniej wzbudzam zainteresowanie wśród innych klubów, choć do transferu droga daleka. Wiele rzeczy musi się na to złożyć: muszę czuć, że to będzie fajne miejsce, w którym mnie bardzo chcą i będę mógł rozwijać się lepiej niż w Dinamie. To ono będzie o wszystkim decydowało – przyjdzie oferta, wezwą mnie i będziemy rozmawiać na temat przyszłości. Na razie oficjalnej propozycji nie ma.

(…)

***

CIĄG DALSZY JUVENTUSU NASTĄPIŁ. WSZYSCY DLA JEDNEGO


Na zakończenie 36 kolejki wybrzmiała w pełni dziewiąta symfonia Juventusu. Z samych tytułów w ukazujących się nazajutrz dziennikach dałoby się ułożyć hymn pochwalny. Ale nie oszukujmy się: również one nie mogły zagłuszyć fałszywych tonów. Miał być alternatywny rock nowoczesnej kapeli, było pitu-pitu z kilkoma fajnymi solówkami.

TOMASZ LIPIŃSKI


Uczucia są mieszane. Uznanie musi być. Pełen szacunek za potwierdzenie po raz dziewiąty dominacji. Dziewięć lat na szczycie, nieprzerwanie od ponad trzech tysięcy dni! Przelatuje ten czas przez palce, stale za czymś biegnąc, nie zauważamy jego upływu, ale przy wyczynach Juventusu zatrzymajmy się na moment i pomyślmy. Włoskie dzieci i młodzież wzrastają w kulcie jednego klubu-dyktatora. Dzisiejsi osiemnastolatkowie tylko jak przez mgłę pamiętają ostatni nie-Juventusowy tytuł. Uczniowie podstawówek jego zwycięstwa uznają za tradycję narodową. Nie znają innego stanu. 

(…)

2019: Czy się stoi, czy się leży i tak mistrzostwo się należy. Napracować miał się w Lidze Mistrzów i z portugalskim stachanowcem w brygadzie wykonać więcej niż sto procent normy. Nie dał rady i dlatego ten sezon z wszystkich mistrzowskich Juventusu był najbardziej rozczarowujący. 

Podział władzy

Jak widać krytyka od dłuższego czasu towarzyszyła seryjnemu mordercy tytułów z Turynu. Juventus wygrywał, ale bardziej chwaliło się innych: Napoli, Romę, ostatnio Atalantę. Wydaje się więc, że największa różnica sprowadza do osoby trenera. Conte i Allegri weszli z przytupem, ich pomysły i wizje zyskały akceptację i potwierdzenie w wynikach. Pierwsze sezony w ich wykonaniu były spektakularne. Tymczasem Sarri już na wstępie musiał zrzec się swoich idei w imię wyższych celów. Arrigo Sachi analizował: – Jego futbol to sztuka, zaangażowanie, entuzjazm, odwaga, pomysły i innowacje. Niestety, mało się tego wszystkiego widziało w Juventusie. 

A to dlatego, że podporządkował się zastanemu układowi i jednemu człowiekowi. Stanął przed wyborem: albo nie zważając na nikogo, zarządzać drużyną po swojemu, albo urządzić ją według potrzeb i gustu Cristiano Ronaldo, tak by przede wszystkim jemu było wygodnie i komfortowo. Wybrał to drugie, co Mario Sconcerti ceniony publicysta „Corriere della Sera” uznał za jego największy wkład w tytuł. Schował do kieszeni trenerskie ego (- Ja tu przyszedłem zrobić rewolucję i choćby nie wiem co, to zrobię) i podzielił się władzą. Co za tym poszło styl, którym oczarował w Neapolu, przebijał się z rzadka. W 2 kolejce z Napoli to było Sarrismo w pełnej krasie, także w dwumeczu z Interem cmokano z zachwytu nad grą bianconerich. Częściej jednak górę nad polotem brał konkret, pragmatyzm nad romantyzmem. Częściej niż kiedykolwiek zdarzały się blackouty, jak to zwykł nazywać trener. Z Lazio, Veroną, Milanem, Sassuolo i Udinese padł ofiarą wręcz niewiarygodnych i kompletnie do Juventusu niepodobnych zwrotów akcji. Przyzwyczaił do umiejętnego zarządzania meczem. Teraz stracił 18 punktów w sytuacji, kiedy znajdował się na prowadzeniu – to trzy razy więcej niż w poprzednim sezonie. Na tym lista grzechów się nie kończy. 

(…)


WSZYSTKIE TEKSTY I WYWIADY MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM NUMERZE (31/2020)
TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”








PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024