W
tym sezonie każdy termin na rozegranie meczu ligowego lub
pucharowego jest na wagę złota. Do kalendarzowych anomalii w dobie
pandemii trzeba się powoli przyzwyczajać.
Cillian Sheridan i jego koledzy z drużyny w najbliższym czasie nie powinni narzekać na brak zajęć (foto: M. Gilewski/400mm.pl)
Przykład
Wisły Płock pokazuje, jak zagmatwany jest bieżący sezon. Na
skutek różnych okoliczności – zakażeń koronawirusem w klubach,
przekładania spotkań oraz pauzy na mecze reprezentacji – drużyna
prowadzona przez Radosława Sobolewskiego ma na przełomie
października i listopada niemal miesięczną przerwę w grze. W
zwyczajnych
warunkach taka sytuacja byłaby niedopuszczalna. Czasy
są jednak niezwykłe, więc i normalność nabiera ekstremalnych
rysów.
23
października Wisła rozegrała ostatnie jak
dotychczas spotkanie
– w
ósmej kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy zremisowała
2:2 z Piastem Gliwice na wyjeździe. Jej dwa następne
mecze zostały odwołane. W efekcie zespół z Płocka wybiegnie na
boisko dopiero
20 listopada, po
dokładnie
czterech
tygodniach bez
gry.
Wisła
była na przymusowym urlopie, po którym ma mnóstwo pracy do
nadrobienia. Przed Nafciarzami wybitnie intensywne
koniec
listopada i
początek
grudnia:
w ciągu trzynastu
dni rozegrają aż cztery mecze. To będzie maraton, niezwykle
wymagający okres, zwłaszcza
dla
drużyny tak mocno dotkniętej przez COVID-19.
Zacznie
się w najbliższy piątek zaległym meczem 1/16 finału Fortuna
Pucharu Polski przeciwko Pogoni Szczecin. Potem płocki zespół
będzie mieć tylko
dwa
dni
odpoczynku, w
trakcie których
musi udać
się w
podróż do Białegostoku. Już w poniedziałek,
23
listopada, Wisłę czeka bowiem ligowe spotkanie z Jagiellonią.
Po
tych
spotkaniach trener Sobolewski otrzyma trzy
dni na przygotowanie drużyny do kolejnego starcia.
27 listopada (piątek) Wisła podejmie Cracovię w
ramach jedenastej kolejki Ekstraklasy. Później cztery
dni przerwy i następne wyzwanie – zaległa potyczka z Pogonią,
tym razem w lidze, która pierwotnie miała odbyć się 8 listopada.
Swoją
drogą, Portowców
czekałby podobny maraton, tyle że w terminie ligowego meczu z Wisłą
Płock udało im
się awansem rozegrać spotkanie przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała
(1:1). Dzięki temu Pogoń
będzie
pauzować w dziesiątej kolejce, czyli wtedy, gdy Wiśle przyjdzie
walczyć o punkty w stolicy Podlasia.
Do
niespotykanego dotychczas maratonu meczów Nafciarze przygotowywali
się w niecodzienny sposób. 12 listopada trener Sobolewski zabrał
drużynę na mini zgrupowanie. Zespół wyjechał na kilka
dni
do pobliskiej miejscowości Leonów. Tam trenowano indywidualnie, z
kolei zajęcia grupowe odbywały się na
klubowych obiektach w Płocku.
Jak
poinformowała Wisła, obóz zorganizowano „ze względów
bezpieczeństwa oraz w celu zintegrowania zespołu po ostatnim
ciężkim okresie”.
Trudny
okres za Wisłą, przed nią mordercze
półtora tygodnia. Dla
płockiej drużyny zbawienny
może okazać się fakt, że trzy z czterech meczów rozegra na swoim
stadionie, zaś na jedyny wyjazd nie musi podróżować na drugi
koniec Polski.
Konrad
Witkowski