Mecz przyjaźni dla Legii!
Bardzo regularna w rozgrywkach Ekstraklasy w 2023 roku jest Legia Warszawa. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia pewnie wygrali w piątkowy wieczór na wyjeździe z Radomiakiem 2:0 i wysyłają kolejny sygnał, że nie składają broni w walce o mistrzostwo Polski.
W pierwszym kwadransie
spotkania gra toczyła się przede wszystkim w środku pola, gdzie żadna z drużyn
nie potrafiła przejąć inicjatywy i narzucić swoich warunków gry. Legia
próbowała zagrozić rywalowi poprzez dośrodkowania w pole karne na wysokich
zawodników albo uderzeniami z dystansu. W 11. minucie rywalizacji swoją okazję na
gola miał Filip Mladenović, ale uderzenie zza pola karnego Serba
wybronił Gabriel Kobylak. Z każdą kolejną minutą to właśnie wicelider
PKO BP Ekstraklasy zaczął prezentować się lepiej w tym starciu i zyskiwać
przewagę na boisku.
Radomiak jednak dzięki
dobrej organizacji gry nie pozwalał zawodnikom Legii na tworzenie wielu
sytuacji bramkowych. Gospodarze z czasem potrafili jednak dochodzić pod pole
karne Legii, ale nie mieli z kolei sposobu na sforsowanie defensywy
przeciwnika. W 29. minucie spotkania dobrą okazję na gola miał Tomas Pekhart,
ale Czech uderzył z dogodnej pozycji wysoko ponad bramką.
Stołeczny klub miał znaczną przewagę w
posiadaniu piłki, ale niewiele potrafił zrobić z tą futbolówką pod bramką
rywala.
Pod koniec pierwszej
połowy Legia miał Paweł Wszołek, ale strzał skrzydłowego gości wybronił
Kobylak. Chwilę później groźny strzał oddał Josue, ale golkiper
Radomiaka ponownie nie dał się zaskoczyć. Kolejnym piłkarzem Legii z szansą na
gola był Bartosz Kapustka, ale Kobylak popisał się skuteczną interwencją
po strzale pomocnika Legii w 42. minucie rywalizacji. Goście pod koniec
pierwszej połowy dostali rzut karny, po tym jak ręką we własnym polu karnym
zagrał Mike Cestor. Jedenastkę na gola zamienił Josue, który dał warszawskiej
drużynie zasłużone prowadzenie do przerwy.
Warszawski zespół już od
pierwszych minut drugiej części spotkania dążył do podwyższenia prowadzenia,
ale brakowało im dokładności w podaniach oraz skuteczności w uderzeniach pod
bramką Radomiaka. Z kolei na nieco odważniejszą grę niż w pierwszej połowie
zdecydowali się gospodarze, ale nie potrafili stworzyć konkretnego zagrożenia
pod bramką Dominika Hładuna. Ciężar gry generalnie przeniósł się jednak
do środkowego sektora boiska, gdzie obie drużyny starały się przejąć inicjatywę
oraz narzucić swój styl gry.
Sam mecz stał się nieco
bardziej szarpany, brakowało w nim składności, a wiele akcji kończyło się
przewinieniami. Gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania w 65. minucie
spotkania. Jednak strzał głową Leandro Rochy świetnie wybronił Hładun.
Portugalczyk chwilę później miał kolejną szansę na gola, ale tym razem uderzył
tuż ponad bramką. Piłkarze Radomiaka grali odważniej, a w drugiej połowie meldowali
się częściej pod polem karnym Legii niż w pierwszej połowie rywalizacji.
Podopieczni Mariusza Lewandowskiego przegrywali, więc musieli podjąć
pewne ryzyko.
To na gospodarzach
brutalnie się zemściło. W 73. minucie gry Wszołek świetnie dograł piłkę z
prawego skrzydła do Macieja Rosołka, który strzałem w środek bramki
podwyższył prowadzenie. Młodzieżowiec Legii parę chwil wcześniej pojawił się na
placu gry. Drugi gol dla Legii znacznie podciął skrzydła gospodarzom i nieco ustawił już to spotkanie, przez co jego intensywność znacznie się zmniejszyła. Gospodarze szukali sposobu na stworzenie zagrożenia pod bramką gości, ale w piątkowy wieczór byli bezradni na tyle wicelidera Ekstraklasy i nie mieli zbyt wiele do zaprezentowania w tym starciu.
Legia wygrywa ważne wyjazdowe spotkanie i w dobrych nastrojach może przygotowywać się do meczu z Rakowem Częstochowa, który już 1 kwietnia w Warszawie. Z kolei Radomiak notuje trzecią ligową porażkę z rzędu, co może wpłynąć na utratę posady przez trenera Mariusza Lewandowskiego. Dla radomskiego jest to niełatwy czas i wydaje się, że przerwa na mecze reprezentacyjne przychodzi w najlepszym obecnie możliwym momencie.
kczu/PiłkaNożna.pl