Manchester City lepszy od Bournemouth
Nie było niespodzianki w pierwszym niedzielnym meczu 3. kolejki Premier League. Manchester City pokonał na wyjeździe ekipę Bournemouth (3:1) i utrzymał dystans do najgroźniejszego rywala w walce o tytuł, czyli Liverpoolu.
Sergio Aguero poprowadził swój zespół do zwycięstwa (fot. Reuters)
Podopieczni Pepa Guardioli przystępowali do niedzielnego spotkania podrażnieni i pod lekką presją. Obywatele stracili bowiem przed tygodniem punkty, a skoro w sobotni wieczór Liverpool gładko pokonał Arsenal, to w Manchesterze City dobrze wiedzieli, że kolejny mecz bez zwycięstwa byłaby niewskazany w kontekście walki o obronę tytułu mistrzowskiego.
Goście rozpoczęli mecz na Vitality Stadium dość nerwowo. Bardzo szybko żółte kartki za niebezpieczne zagrania otrzymali Kyle Walker i Ederson, a niewiele brakowało, by Anglik jeszcze przed upływem kwadransa został wyrzucony z boiska. Sędzia podjął decyzję, by go oszczędzić, jednak gdyby zdecydował inaczej, to nikt nie miałby do niego większych pretensji.
Manchester City szybko uporządkował jednak swoją grę i w 15. minucie wyszedł na prowadzenie. Po zamieszaniu w polu karnym i nieudanej próbie strzału Kevina de Bruyne, piłkę przejął Sergio Aguero, który strzałem przy słupku nie dał bramkarzowi szans na skuteczną interwencję.
The Citizens byli zespołem lepszym, jednak Bournemouth nie zamierzało łatwo składać broni. Gospodarze dzielnie stawiali czoła faworytowi, jednak jeszcze przed przerwą doznali sporego osłabienia. Poważnie wyglądając kontuzji kolana doznał bowiem Charlie Daniels, który na noszach został zniesiony z boiska.
Jakby tego było mało, w 42. minucie moment nieuwagi obrońców The Cherries wykorzystał Raheem Sterling, który wpadł na pełnej szybkości w pole karne i strzałem z bliska zdobył kolejnego gola w tym sezonie. Anglik potwierdził, że znajduje się w absolutnie morderczej formie.
Gościom nie udało się dotrwać z dwubramkowy prowadzeniem do końca pierwszej połowy. Tuż bowiem przed jej zakończeniem fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się Harry Wilson, który przymierzył idealnie w okienko. Ederson pofrunął za futbolówką, jednak ostatecznie nie zdołał jej sięgnąć.
W drugiej połowie na boisku doszło do sporej kontrowersji, ponieważ nadepnięty w polu karnym Bournemouth został David Silva. Do akcji wkroczył system VAR, który jednak wykazał, że „jedenastka” gościom się nie należała. Manchester się tym nie przejął i kilka minut później wypracował sobie okazję, którą na swojego drugiego, a trzeciego w ogóle gole zamienił Sergio Aguero.
Im bliżej końca zawodów, tym tempo coraz bardziej spadało. Goście nie forsowali już tempa, natomiast gospodarze nie mieli zbyt wielu argumentów, by zagrozić faworytowi. Rezultat zmianie już nie uległ i to gracze Guardioli mogli się cieszyć ze zwycięstwa i wywalczenie kompletu punktów.
gar, PiłkaNożna.pl