Manchester City bez litości dla rywala
Manchester City zameldował się w 1/8 finału Pucharu Anglii. Podopieczni Pepa Guardioli wywiązali się z roli faworyta i pokonali przed własną publicznością Burnley (5:0).
Manchester City odprawił z kwitkiem kolejnego rywala (fot. Reuters)
Przed pierwszym gwizdkiem nie było wątpliwości, że to właśnie gospodarze powinni awansować do następnej rundy. Manchester City po grudniowej zapaści, kiedy to doznał aż trzech porażek, wrócił do wysokiej formy i brak zwycięstwa „Obywateli” w starciu na swoim terenie z niżej notowanym przeciwnikiem byłby okrzyknięty wielką sensacją.
Zgodnie z przewidywaniami, Manchester City od pierwszych minut ruszył do zdecydowanych ataków. Goście zwarli jednak dość szczelnie swoje szyki w defensywie i chociaż niezbyt często udawało się im wyjść poza własną połowę, to w obronie spisywali się bez zarzutu… do 23. minuty.
To właśnie wtedy Danilo obsłużył znakomity podaniem z głębi pola Gabriela Jesusa, a ten wpadł w pole karne, z dziecinną łatwością poradził sobie z obrońca i będąc już pod bramką dopełnił formalności.
Skromne prowadzenie mogło okazać się zwodnicze dla miejscowych, szczególnie, że na początku drugiej połowy fatalny błąd pod własną bramką popełnił Nicolas Otamendi. Piłkę po jego pomyłce przejął Matej Vydra, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Edersonem i chociaż mógł zrobić praktycznie wszystko, to wybrał najgorzej jak tylko mógł i uderzył obok słupka. To powinien być gol.
Niewykorzystana okazja natychmiast zemściła się na gościach, którzy kilka chwil później stracili drugą bramkę. Szybki atak City rozprowadził Kevin de Bruyne, a wszystko celnym strzałem wykończył Bernardo Silva. Futbolówka odbiła się po drodze do bramki od jednego obrońcy i zmyliła nieco Nicka Pope’a.
Kiedy worek z bramkami się już rozwiązał, to kolejne trafienia wylatywały z niego jak na zawołanie. W 61. minucie kolejnego gola dołożył de Bruyne, a na nieco ponad kwadrans przed końcem zawodów własnego bramkarza pokonał Kevin Long, który chciał przeciąć podanie od rywala, ale zrobił to tak niefortunnie, że zdobył „samobója”.
Mistrzom Anglii wciąż jedna było mało i pod koniec meczu udało się im podwyższyć wynik na 5:0. Po raz kolejny nie popisał się Long, który w bezmyślny sposób sfaulował we własnym polu karnym Davida Silvę i sędzia był zmuszony wskazać na „wapno”. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się z kolei Sergio Aguero, który dopełnił ostatecznie dzieła zniszczenia Burnley.
Manchester City – Burnley FC 5:0 (1:0)
1:0 – Jesus (23′)
2:0 – B. Silva (53′)
3:0 – de Bruyne (61′)
4:0 – Long (73′) sam.
5:0 – Aguero (85′) k.
Manchester: Ederson – Danilo, Otamendi, Stones, Walker – Gundogan, Fernandinho (65. D. Silva), de Bruyne (74. Foden) – B. Silva, Jesus (74. Aguero), Mahrez
Burnley: Pope – Gibson, Tarkowski, Long – Ward, Taylor, Defour (77. Westwood), Hendrick, Brady (46. Cork) – McNeil – Vydra (62. Wood)
gar, PiłkaNożna.pl