LM: Valencia w końcu odniosła zwycięstwo
Piłkarze Valencii w końcu odnieśli wygraną. „Los Che” w meczu czwartej kolejki fazy grupowej Champions League pokonali na własnym boisku Young Boys Berno (3:1).
Kibice na Estadio Mestalla mieli powody do zadowolenia
Valencia była rewelacją poprzedniego sezonu w lidze hiszpańskiej, jednak od początku obecnej kampanii wiedzie się jej bardzo słabo. W jedenastu kolejkach „Nietoperze” odniosły zaledwie jedno zwycięstwo, dwa razy przegrały i w aż ośmiu przypadkach kończyły swoje mecze remisami. Nic więc dziwnego, że atmosfera na Estadio Mestalla była przed środowym starciem daleka od idealnej, kibice mogli jedynie trzymać kciuki za przełamanie swoich pupili.
To było niezbędne, jeśli Valencia chciała marzyć o wyjściu z grupy i awansie do 1/8 finału. Do Hiszpanii przybyli najsłabsi w stawce piłkarze Young Boys Berno i każdy inny wynik od zwycięstwa gospodarzy, byłby przyjęty jako niespodzianka dość sporego kalibru – nawet biorąc poprawkę na dotychczasowe osiągnięcia „Los Che” w tym sezonie.
Valencia od początku próbowała narzucić rywalowi swoje warunki gry i jeszcze przed upływem kwadransa wyszła na prowadzenie. W 14. minucie Carlos Soler znalazł się z piłką w polu karnym i z ostrego kąta próbował przerzucić ją nad bramkarzem. Ta odbiła się od słupka, jednak wszystko celną dobitką wykończył Santi Mina.
Po zdobyciu gola gospodarze spuścili nieco z tonu i zostali za to skarceni. W 37. minucie swoją szansę wykorzystał Roger Assale, który oddał płaski strzał w kierunku dalszego słupka i chociaż bramkarz wyciągnął się jak długi, to nie zdołał sięgnąć futbolówki.
Podopieczni Marcelino wzięli się do pracy i jeszcze przed przerwą ponownie wyszli na czoło. Znakomitym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Soler, który podał idealnie na nogę Miny i zrobiło się 2:1 dla gospodarzy.
Niedługo po zmianie stron Valencia wyprowadziła trzeci – jak się później okazało – decydujący cios. Tym razem w roli głównej wystąpił ten, który w poprzednich akcjach asystował, czyli Carlos Soler. 21-latek po przejęciu piłki na połowie rywala, popędził na bramkę i chociaż mógł dograć do dwóch dobrze ustawionych partnerów, zdecydował się na strzał. Przymierzył idealnie i zdobył trzeciego gola dla „Nietoperzy”.
Goście nie tylko nie byli w stanie odrobić strat, ale także nie zdołali dograć meczu w pełnym składzie. W 77. minucie Junior Sanogo doznał kompletnie zaćmienia umysłu i bezmyślny sposób sfaulował Francisa Coquelina. Zagranie było brutalne i sędzia nie miał wątpliwości, pokazując po bezpośrednią czerwoną kartkę.
Kolejnych goli już w Walencji nie zobaczyliśmy i po ostatnim gwizdku z wygranej mogli się cieszyć gospodarze, którzy cały czas liczą się w wyścigu o awans do 1/8 finału.
gar, PiłkaNożna.pl