Liverpool zdobywcą Pucharu Ligi!
120 minut gry i seria rzutów karnych były potrzebne do wyłonienia zwycięzcy finału Pucharu Ligi. Jedenastki skuteczniej wykonywali zawodnicy Liverpoolu.
Mohamed Salah nie pomylił się w serii jedenastek. (fot. Reuters)
Nieporównywalnie trudniejsze przygotowania do rywalizacji mieli piłkarze The Blues. W trakcie przedmeczowej konferencji prasowej Thomas Tuchel przyznał, że on, jego sztab oraz piłkarze byli rozproszeni przez sytuację wokół klubu. Politycy z Wielkiej Brytanii apelowali o pozbawienie Romana Abramowicza prawa do bycia jego właścicielem. Rosyjski oligarcha nie zamierza sprzedawać firmy ze Stamford Bridge, ale w sobotę poinformował o powierzeniu zarządzania nią fundacji charytatywnej Chelsea.
Pierwsza faza potyczki zdradziła braku koncentracji londyńczyków. To oni weszli w spotkanie lepiej. W 6. minucie dobrą okazję bramkową miał Christian Pulisić, ale Caoimhin Kelleher udaremnił jego próbę. W imieniu The Reds odpowiedzieli Sadio Mane i Mohamed Salah. Obaj mocno jednak chybili, nie zmuszając Edouarda Mendy’ego do interwencji.
Senegalczyk musiał się wykazać po upływie dwóch kwadransów. W jednej akcji golkiper The Blues zatrzymał uderzenia dwóch przeciwników – Naby’ego Keity oraz Mane.
Tuż przed przerwą szansę na otwarcie wyniku zmarnował Mason Mount. Anglik nie umieścił piłki w siatce, choć Kai Havertz świetnie znalazł go przed bramką Liverpoolu. Ostatecznie pierwsza połowa finału odbyła się bez goli.
Druga połowa zaczęła się od kolejnej okazji Mounta. W sytuacji sam na sam z Kelleherem atakujący Chelsea trafił w słupek. Drogę do bramki fenomenalnym podaniem górą otworzył Pulisić.
W 64. minucie Salah był bliski zdobycia bramki, po jego strzale piłka minęła nawet Mendy’ego, ale sprzed linii wybił ją Thiago Silva. Kilka chwil później do siatki trafił Joel Matip, ale sędzia nie uznał gola. Virgil van Dijk był na spalonym. Liverpool wyraźnie przejął inicjatywę.
W 78. minucie Havertz pokonał Kellehera, lecz Timo Werner spalił akcję.
W doliczonym czasie gry Mendy obronił strzał głową Van Dijka. Gdyby nie Senegalczyk, The Blues niechybnie by przegrywali.
90 minut rywalizacji nie wyłoniło zwycięzcy. Dogrywka też. Romelu Lukaku został autorem kolejnego nieuznanego gola. Belg był na ofsajdzie. Tak samo, jak Havertz, który trafił w 110. minucie. W końcówce dogrywki Kepa Arrizabalaga zmienił Mendy’ego. Hiszpan słynie ze skuteczności w bronieniu rzutów karnych.
Nie słynie jednak z ich wykonywania. To właśnie on pomylił się w jedenastej serii, co przesądziło o zwycięstwie Liverpoolu. Rekordowym, bo dziewiątym.
sar, PiłkaNożna.pl