Liverpool nie dał żadnych szans Arsenalowi
Starcie gigantów angielskiego futbolu dla Liverpoolu. The Reds bez większych pokonali przed własną publicznością Arsenal (3:1) umacniając się przy okazji na pozycji lidera tabeli.
Mohamed Salah poprowadził Liverpool do zwycięstwa (fot. Reuters)
Sobota nie była dobrym dniem dla gospodarzy w Premier League. Przed meczem na Anfield odbyło się pięć innych spotkań i w każdym górą byli goście. Kibice Arsenalu mogli to uznać za dobry prognostyk, jednak było wiadomo, że Kanonierów czeka na Anfield niezwykle trudna przeprawa.
Liverpool na swoim boisku nie zwykł przegrywać, czy nawet remisować, a w ostatnich sezonach The Reds dość gładko ogrywali londyńczyków i Juergen Klopp liczył na to, że tym razem będzie podobnie. Już zresztą pierwsze minuty spotkania pokazały, że inicjatywa będzie należała właśnie do gospodarzy, którzy prowadzili grę i raz za razem gościli w okolicach pola karnego Bernda Leno.
Niewiele z tego wszystkiego wynikało, a paradoksalnie dużo lepsze okazje stworzyli sobie goście. Najpierw niewiele brakowało, by błąd Adriana wykorzystał Pierre-Emerick Aubameyang, a następnie dwukrotnie bliski szczęścia był Pepe.
Nie udało się Arsenalowi, Liverpool nie był w stanie strzelić z gry, to pierwszego gola w tym spotkaniu przyniósł stały fragment gry. W 41. minucie dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Joel Matip, który uderzeniem głową skierował piłkę do siatki.
Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to doszło podczas niej do bardzo ciekawego wydarzenia. Virgil van Dijk po raz pierwszy od pięćdziesięciu spotkań został bowiem przedryblowany przez przeciwnika. Sztuki tej dokonał Pepe, który należał do najbardziej aktywnych graczy swojego zespołu.
Wydawało się, że Kanonierzy ruszą w drugiej połowie do bardziej zdecydowanych ataków, jednak do niczego takiego nie doszło. Arsenal miał zbyt mało argumentów w ofensywie, a jakby tego było mało, popełniał proste błędy w obronie, który były bardzo skwapliwie wykorzystywane przez gospodarzy.
Co ciekawe, dwukrotnie mylił się David Luiz, a więc nowy człowiek w ekipie The Reds. Najpierw w bezmyślny sposób sfaulował on Mohameda Salaha, co zakończyło się „jedenastką” pewnie wykorzystaną przez samego poszkodowanego. Niedługo po tym zagraniu Luiz dał się z dziecinną łatwością ograć Salahowi, a ten popędził na bramkę Leno i płaskim strzałem przy słupku nie dał mu żadnych szans na skuteczną interwencję.
Trzecie trafienie dla Liverpoolu było rozstrzygające. Arsenal po takich ciosach już się nie podniósł i chociaż w 85. minucie gola kontaktowego strzelił Lucas Torreira, to na więcej podopiecznych Unaia Emery’ego nie było już stać. Gospodarze dotrwali z korzystnym wynikiem do końca zawodów i wygrali swój trzeci kolejny mecz ligowy w tym sezonie.
gar, PiłkaNożna.pl