Liverpool gra dalej, niesamowity mecz na Anfield!
W meczu 6. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Liverpool pokonał Napoli 1:0 po bramce Mohameda Salaha z pierwszej połowy spotkania.
Mohamed Salah strzelił gola na 1:0 (fot. Reuters)
Od pierwszego gwizdka arbitra było jasne, że mecz ten zadecyduje o awansie do następnej rundy Ligi Mistrzów. W lepszej sytuacji było Napoli, któremu wystarczał remis na wyjeździe, by awansować do następnej rundy, jednak było jasne, że o to w mieście Beatlesów będzie niezwykle trudno.
Od pierwszych minut atakowali zawodnicy The Reds, którzy raz za razem tworzyli sobie kolejne okazje bramkowe. W jednej z nich piłkę do siatki skierował Sadio Mane, lecz sędzia słusznie nie uznał tego gola. Reprezentant Senegalu był na wyraźnym spalonym. Napoli także miało swoją szansę, gdy Dries Mertens mógł przechwycić długie prostopadłe podanie, lecz piłkę odebrał mu Virgil van Dijk.
W pierwszej chwili wydawało się, że Holender dokonał tego w sposób zgodny z przepisami, ale powtórki pokazały, że za to zagranie należała mu się nie żółta kartka, jaką pokazał mu sędzia, lecz nawet czerwona. Istotnie, obrońca trafił w piłkę, ale po sekundzie „skasował” Driesa Martensa w sposób brutalny.
Jedyną stuprocentową szansą przed przerwą miał Mohamed Salah. Egipcjanin oczywiście, w swoim stylu, wykazał się snajperskim nosem, i uderzeniem z ostrego kąta po wielkim zamieszaniu w polu karnym Napoli posłał piłkę między nogami Davida Ospiny prosto do siatki.
Liverpool dalej naciskał, ale zawodnicy Jurgena Kloppa nie zdołali podwyższyć prowadzenia przed przerwą. Taki wynik dawał im jednak awans, na który po tak dobrze rozegranej pierwszej połowie zasługiwali.
Po przerwie… cóż to był za mecz? Zawodnicy Liverpoolu i Napoli zaprezentowali nam prawdziwy spektakl klasy światowej, mecz na najwyższym poziomie, w którym oba zespoły miały swoje szanse na gola.
W teorii cały czas grę prowadził Liverpool. Po prostopadłym podaniu do Salaha wydawało się, że musi paść gol, ale najpierw Egipcjanina lekko trącił obrońca, a następnie piłkę w niewiarygodny wręcz sposób odbił Ospina.
W drugiej połowie na placu gry w końcu zameldowali się Polacy, którzy mieli odmienić oblicze gry ofensywnej Napoli. Być może nie udało się błysnąć w efektowny sposób, jednak rzeczywiście nasi reprezentanci przynieśli nieco ożywienia atakowi Napoli.
Dlaczego jednak druga połowa była aż tak dobra? Obie drużyny wspięły się na wyżyny swoich umiejętności i do końca trwała walka cios za cios, piłka krążyła od jednego do drugiego pola karnego, żaden z piłkarzy nie zamierzał ustępować ani na moment, to oglądało się po prostu świetnie!
Końcówka była równie niewiarygodna. Dwie rewelacyjne okazje do strzelenia gola zostały zmarnowane kolejno przez Arkadiusza Milika i Sadio Mane. Wydawało się, że Napoli zdoła wyrównać za sprawą strzału Polaka, po chwili Liverpool nie podwyższył prowadzenia, ale ostatecznie The Reds wywalczyli zwycięstwo na Anfield i to oni zagrają w 1/8 finału Ligi Mistrzów kosztem Napoli.
pber, PiłkaNożna.pl