Listkiewicz: Wtedy poprosiłbym chyba o eutanazję
– Józef nie do końca pasuje na to stanowisko ze względów charakterologicznych. Tu trzeba być cierpliwym, a jemu tego brakuje – mówi Michał Listkiewicz o kandydacie na prezesa PZPN w rozmowie z Super Expressem.
– Wojciechowski musiałby zrozumieć i zaakceptować, że nie wszystko zależy od prezesa PZPN, który czasem dostaje po głowie za nie swoje grzechy. Wydaje mi się, że miałby z tym problem. Ja bym się cieszył z powrotu Wojciechowskiego do piłki, ale w innej roli – dodaje były szef PZPN.
W jakiej więc roli Listkiewicz widziałby biznesmena? – Gdyby chciał odbudować Polonię, albo wejść w inny klub, albo gdyby jego firma została sponsorem reprezentacji. Byłby też dobry jako szef ligi, walczący w imieniu klubów. Tu miałby pole do popisu – odpowiada.
Były prezes PZPN nie ukrywa, że jest zaskoczony jedynym rywalem Zbigniewa Bońka. – Wojciechowski to kandydat wręcz sensacyjny. Mówiło się, że może Cezary Kucharski, Roman Kosecki, Cezary Kulesza, może któryś z tak zwanych baronów… A tu Józef. Myślę, że nawet Zbigniew Boniek jest zadowolony.
Na kogo więc zagłosowałby Listkiewicz? – Na Bońka, bo nie widzę potrzeby zmian. Wszystko się układa, politycy w końcu się nie wtrącają… Co do JW to generalnie martwi mnie tylko jedno. Gdzieś tam w tle „kręci” się pan Smagorowicz, a to on miał wpływ na to, że w Polonii pojawił się ktoś, kogo nazwiska nie chcę nawet wymieniać, bo rzucił ten klub w przepaść. I gdyby ten pan, zakładając zwycięstwo Wojciechowskiego, znów wyskoczył jak król z kapelusza, na przykład jako sekretarz generalny PZPN, to byłby to dobry czas, żeby umierać. Ja sam poprosiłbym wtedy o eutanazję – tłumaczy.
pgol, PilkaNozna.pl
źr. Super Express