Lech popsuł debiut Stokowca
Efektu nowej miotły nie było. ŁKS pod wodzą Piotra Stokowca wyłapał trójkę od Lecha przy Bułgarskiej. Do optymalnej formy strzeleckiej powraca Mikael Ishak.
– „Przede wszystkim potrzeba nam pieprzu i soli. To oczywiście przenośnia, ale to podstawa, żeby myśleć o dobrym wyniki. Musimy być agresywni i zdeterminowani” – mówił na konferencji prasowej nowy trener ŁKS-u Piotr Stokowiec. Pieprzniczka i solniczka jego podopiecznych wyczerpała się przy Bułgarskiej już w 18. minucie.
Filip Marchwiński dograł do osamotnionego w polu karnym Mikaela Ishaka, który nie zwykł marnować tego rodzaju sytuacji. Tuż przed przerwą Szwed dołożył drugie trafienie, tym razem po dograniu Kristoffera Velde.
Spokojne prowadzenie różnicą dwóch goli sprawiło, że w drugiej połowie Kolejorz włączył tryb ekonomiczny, chcąc dowieźć korzystny wynik, a być może i nawet go poprawić, możliwie najniższym nakładem sił.
Po przerwie beniaminek wykorzystał rozluźnienie w szeregach gospodarzy. W 64. minucie Stipe Jurić najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i z bliskiej odległości zaliczył bramkę kontaktową, pozbawiając Bartosza Mrozka czystego konta.
Przez chwilę zrobiło się nerwowo, ale kwadrans później do akcji wkroczył Velde, który zamknął mecz. Norweg wykorzystał długie podanie Niki Kwekweskiriego i pewnym uderzeniem z powietrza wpisał się na listę strzelców.
Podopieczni Johna van den Broma po bolesnej klęsce 0:5 z Pogonią zaczynają nabierać rozpędu. Dwa przekonujące zwycięstwa z rzędu (4:1 z Puszczą tydzień temu – przyp. red.) wydają się być optymistycznym prognostykiem na przyszłość. ŁKS natomiast zamyka tabelę i czeka na zwycięstwo od sierpnia.
jbro, PilkaNozna.pl