Lech nie był przyjacielski dla Cracovii. Kolejorz obronił fotel lidera
Mecz przyjaźni o fotel lidera dla Lecha. Podopieczni Nielsa Frederiksena w pewnym stylu pokonali 2:0 Cracovię w hicie 12. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.
Krzysztof Porebski / PressFocus
Choć obydwie drużyny na co dzień darzą się sympatią, to dzisiaj na stadionie przy Kałuży nie mogło być mowy o przyjaźni. Stawką meczu był bowiem fotel lidera Ekstraklasy.
Początkowo jednak, obserwując przebieg boiskowych wydarzeń, nie dało się odnieść wrażenia, że grają ze sobą lider i rewelacja początku sezonu. W pierwszej połowie więcej było rac na trybunach niż sytuacji bramkowych.
Spotkanie rozkręciło się dopiero w drugiej połowie. A właściwie rozkręcił się Lech, który wrzucił piąty bieg, a Cracovia nie mogła go dogonić.
Kolejorz tuż po przerwie, niczym wytrawny bokser, wyprowadził dwa szybkie ciosy, rozstrzygające losy rywalizacji. W 53. minucie na listę strzelców wpisał się Mikael Iskah, a trzy minuty później Patrik Walemark po asyście Ishaka podwyższył prowadzenie.
Prowadzenie, którego poznaniacy już nie oddali, ba, nie dali nawet dojść do głosu Pasom. Gospodarze w drugiej odsłonie nie oddali ani jednego strzału na bramkę Bartosza Mrozka. Tak bezradnej Cracovii w tym sezonie jeszcze nie widzieliśmy. To była dominacja przez duże 'D’.
Lech obronił i umocnił się na fotelu lidera. Po dwunastu kolejkach podopieczni Nielsa Frederiksena mają na swoim koncie 28 punktów. Cracovia natomiast plasuje się tuż za podium na czwartej lokacie. (JB)