Jose Mourinho nadał Romie swój niepowtarzalny styl. Drużyna ze stolicy Włoch nie zachwyca stylem swojej gry, ale w jednym aspekcie jest świetna – umie wygrywać.
W meczu z Łudogorcem również było to widać. Pod koniec pierwszej połowy gości na prowadzenie wyprowadził brazylijski napastnik, Rick. Pachniało niespodzianką, ale po przerwie gospodarze wrzucili wyższy bieg i nie pozostawili rywalowi złudzeń. W roli głównej wystąpił Lorenzo Pellegrini. Włoski pomocnik najpierw w 56. minucie wyrównał, a niecałe 10 minut później zdobył bramkę dającą prowadzenie. Oba trafienia zanotował z rzutów karnych.
Pod koniec spotkania włoskim kibicom małą dawkę nerwów zaserwował arbiter. Piłkarz Łudogorca, Nonato, strzelił gola na 2:2, ale sędzia przez jakiś czas sprawdzał bramkę na VAR-ze. Ostatecznie uznał, że trafienie nie powinno zostać uznane i je anulował. Powodem był faul w fazie akcji.
W 85. minucie kwestię zwycięstwa rozstrzygnął Nicolo Zaniolo. 23-latek trafił na 3:1 i ustalił wynik spotkania. W doliczonym czasie gry w niegatywny sposób do protokołu meczowego wpisał się Olivier Verdon. Stoper z Beninu obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę, przez co jego zespół przez chwilę musiał grać w osłabieniu.
Roma wyprzedziła Łudogorec i zajęła drugie miejsce w swojej grupie. „Giallorossi” zagrają w 1/16 finału Ligi Europy, a Bułgarom przyjdze grać w 1/16 Ligi Konferencji Europy. Fotel lidera przypadł Betisowi, który nie poniósł ani jednej porażki, a ostatnia pozycja – fińskiemu HJK. Klub z Helsinek zgromadził na swoim koncie zaledwie jeden punkt.
jkow, PiłkaNożna.pl