Przejdź do treści
LE: Pogrom w Pradze

Ligi w Europie Liga Europy

LE: Pogrom w Pradze

24 minuty. Dokładnie tyle czasu zajęło piłkarzom Arsenalu strzelenie trzech goli w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym przeciwko Slavii Praga. W drugiej połowie londyńczycy dołożyli jeszcze jedno trafienie. Dzięki temu gracze Mikela Artety w szybki, łatwy i przyjemny sposób zapewnili sobie awans do półfinału Ligi Europy.


Arsenal urządził sobie w Pradze trening strzelecki. Cztery z pięciu celnych uderzeń zakończyło się trafieniami. (fot. Reuters)


Piękny sen Slavii Praga w tegorocznej edycji Ligi Europy dobiegł końca. Po remisie 1:1 w wyjazdowym meczu w Londynie podopieczni Jindricha Trpisovskiego byli o krok od wywalczenia historycznego, bo dopiero drugiego w ponad studwudziestoletniej historii klubu, awansu do półfinału rozgrywek międzynarodowych tej rangi. Poprzednio naszym południowym sąsiadom ta sztuka udała się w sezonie 1995/96, kiedy to prażanie wystąpili w 1/2 finału nieistniejącego obecnie Pucharu UEFA.

Drugiego razu – przynajmniej w bieżącej kampanii – nie ma i nie będzie. Nad wyraz słaba postawa mistrzów Czech w formacji defensywnej w połączeniu z bezwzględną skutecznością pod bramką w wykonaniu graczy Arsenalu poskutkowało błyskawiczną stratą trzech goli i w konsekwencji pożegnaniem się z fazą pucharową na poziomie 1/4 finału zaplecza Ligi Mistrzów.

Londyńczycy mogli otworzyć wynik spotkania w siedemnastej minucie. Bukayo Saka oddał tuż sprzed pola karnego mocny i finezyjny strzał. Strzegący dostępu do bramki Ondrej Kolar zdołał jeszcze sparować piłkę na słupek, lecz przy dobitce w wykonaniu Emile’a Smith Rowe’a nie miał już żadnych szans. Gol nie został jednak uznany. Analiza sytuacji przez system VAR wykazała, że Rowe znajdował się na dosłownie centymetrowym ofsajdzie.


Anulowane trafienie podziałało na „Kanonierów” niczym płachta koloru czerwonego na rozwścieczonego byka. Cztery minuty później sędzia nie miał żadnych wątpliwości, co do zgodności zdobytej bramki z przepisami. Smith Rowe obsłużył prostopadłym podaniem w polu karnych wychodzącego na wolne pole Saki, któremu z bliskiej odległości nie pozostało nic innego, jak skierować futbolówkę między słupki.

Raptem dwie minuty później nastąpiło podwyższenie prowadzenia. Jakub Hromada dopuścił się faulu w obrębie pola karnego na wbiegającym doń Bukayo Sace. Arbiter nie musiał posiłkować się wideo-weryfikacją. Przewinienie było ewidentne, wobec czego wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł do Alexandre Lacazette, który bezproblemowo zamienił rzut karny na kolejnego gola.

Przysłowiowego gwoździa do trumny Slavii wbił w dwudziestej czwartej minucie Saka. Wciąż jeszcze nastoletni Anglik przypuścił indywidualną szarżę na bramkę strzeżoną przez Kolara. Balansem ciała minął pilnującego go obrońcę, zbiegł ze skrzydła do środka i oddał lewą nogą finezyjny strzał z dystansu. Bezradny golkiper mógł tylko patrzeć, jak piłka wpada do jego siatki.

Mimo wyjątkowo złego położenia Trpisovski próbował ratować upragniony awans przy pomocy personalnych roszad. W trakcie przerwy czeski szkoleniowiec dokonał aż czterech zmian w szeregach swojej drużyny. To posunięcie nie przyniosło jednak oczekiwanych skutków. Akcje ofensywne w wykonaniu Slavii w dalszym ciągu były bezzębne (w całym spotkaniu oddali zero celnych strzałów).

Zwycięstwo i awans Arsenalu ostatecznie przypieczętował w siedemdziesiątej siódmej minucie przypieczętował Lacazette. Napastnik rodem z Francji ośmieszył obronę Slavii.


Szczególnie zadowolony z pewnością jest Mikel Arteta. Nie jest bowiem tajemnicą, że posada hiszpańskiego trenera wisi na dość cienkim włosku w związku z przeciętnymi wynikami na krajowym podwórku (dopiero dziewiąte miejsce w Premier League). Sukces na arenie międzynarodowej powinien jednak zakończyć spekulacje na temat jego dymisji. O tym, czy tak się stanie, w dużym stopniu przesądzą losy półfinałowego dwumeczu przeciwko Villarreal.

jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024