Przejdź do treści
Krok w tył, później dwa do przodu?

Ligi w Europie Bundesliga

Krok w tył, później dwa do przodu?

Rok temu piłkarskie Włochy oszalały na punkcie jednego napastnika. Trudno się temu dziwić, bo snajper strzelał gola za golem, wypracował sobie markę prawdziwego króla pola karnego i zasłużył na transfer do wielkiego klubu. Liczba ewentualnych nowych pracodawców przewijała się w nieskończoność. Ostatecznie padło na Milan, z którego po dwunastu miesiącach został wygnany.




Trudno inaczej nazwać sposób rozstania Krzysztofa Piątka z Rossonerimi. Początek miał wymarzony: strzelał gola za golem, szybko stał się ulubieńcem trybun i w Mediolanie w końcu uwierzyli, że mają napastnika światowej klasy. Napastnika, którego ponoć chciało pół Europy, ale ostatecznie zdecydował się na Milan.

Rozgrywki 2019-20 nie były już jednak tak udane. A zaczęło się od… zmiany numeru. Reprezentant Polski zdecydował się na przejęcie dziewiątki po Goncalo Higuainie. Jak się okazało, był to pocałunek śmierci.

Polak miał przerwać klątwę dziewiątki. Lista piłkarzy, którzy kompletnie zawodzili na San Siro, występując z tym numerem, z roku na rok się powiększa. Zaczęło się od Alexandre Pato, przez Alessandro Matriego, Fernando Torresa, Adriano, Gianlukę Lapadulę, Andre Silvę, a skończyło się na Gonzalo Higuainie. Każdy z tych snajperów po założeniu numeru dziewięć, spędził w Mediolanie zaledwie pół roku. Teraz lista wydłużyła się o kolejne nazwisko – Piątka.

Reprezentant Polski przestał już imponować skutecznością. Na San Siro zaczęli zarzucać mu, że stracił instynkt killera i dlatego sprowadzili Zlatana Ibrahimovicia. A ze Szwedem w składzie Milan rozegrał sześć spotkań, z których pięć wygrał, a jedno zremisował. W tym czasie Piątek trzy ligowe mecze z rzędu oglądał z wysokości ławki rezerwowych…

Teraz KP idzie na odbudowę do Niemiec, do bardzo przeciętnej Herthy. W Berlinie plany o podboju Bundesligi były ambitne, ale szybko zostały brutalnie zweryfikowane. Trzynaste miejsce po dziewiętnastu kolejkach chluby nie przynosi. Dorobek strzelecki napastników jest fatalny.

Piątek ma uzdrowić strzelecką niemoc snajperów Herthy. Ma dostać kredyt zaufania w kilku najbliższych spotkaniach, ale przecież to nie jest typ piłkarza, który sam wygra mecz. Ktoś mu musi wykreować sytuację, dać możliwość, aby Polak mógł przypomnieć o swoim snajperskim nosie.

Transfer do Herthy trzeba uznać z pewnością za krok w tył w karierze. Czasami jednak trzeba się cofnąć, aby później lepiej się rozwinąć. Piątek, czując zaufanie trenera, może wrócić na właściwe tory. Oczywiście jest też drugi scenariusz, bardziej brutalny dla KP, że sezon 2018-19 był po prostu „wypadkiem przy pracy” i teraz na opinii z poprzednich rozgrywek napastnik będzie jechał przez kolejne lata.

pgol, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024