Kolejny bezbramkowy remis
Na otwarcie grupy E mistrzostw świata w Katarze Maroko zmierzyło się z reprezentacją Chorwacji. Chociaż intensywność tego starcia stała na wysokim poziomie, to żadna drużyna nie potrafiła w pełni narzucić swoich warunków gry. To doprowadziło do tego, że okazji bramkowych mieliśmy jak na lekarstwo i oba zespoły podzieliły się punktami.
Pierwsza połowa spotkania była bardzo intensywna z obu stron. Oba zespoły szukały swoich dogodnych okazji na zdobycie bramki. Jednakże żadna z nich nie potrafiła przejąć inicjatywy w środkowej części boiska, przez co też w pierwszych czterdziestu pięciu minutach gry nie mieliśmy zbyt wielu stuprocentowych szans na strzelenie gola i wyjście na prowadzenie. Zarówno marokańscy, jak i chorwaccy piłkarze mieli swoje momenty dobrej gry, ale nie potrafili zamienić tego na wynik bramkowy.
Pierwszą w miarę dobrą okazję na gola miał w 17. minucie rywalizacji Ivan Perisić, ale strzał chorwackiego pomocnika z dystansu poleciał tuż nad bramką Bono. Jednak piłkarze nie tworzyli sobie niezliczonej ilości sytuacji bramkowych. Bono wyłapywał głównie dośrodkowania, a Dominik Livaković też nie miał zbyt wiele pracy w chorwackiej bramce. Chorwaci mogli wyjść na prowadzenie tuż przed przerwą, ale wtedy świetnie strzał Nikoli Vlasicia z kilku metrów zatrzymał marokański bramkarz.
Parę minut po początku drugiej połowy swoją okazję mieli Marokańczycy. Do strzału po całkiem interesująco wyglądającej wymianie podań doszedł Noussair Mazraoui, ale jego uderzenie dobrze wybronił Livaković. Oba zespoły jednak w dalszym ciągu nie potrafiły znaleźć metody na pokonanie bramkarza rywali, a w dodatku wciąż żadna z drużyn nie potrafiła narzucić rywalowi swoich warunków gry. Na boisku oglądaliśmy więcej walki w środku pola, przewinień niż widzieliśmy poważnych okazji na zdobywanie bramek przez którąś ze stron.
W końcówce spotkania starali się nieco bardziej przycisnąć Chorwaci, którzy mieli wyższy procent posiadania piłki w tym meczu, ale byli niedokładni w swoich podaniach. Tak samo jak Marokańczycy, którzy nieudolnie próbowali w tym czasie wyjść z kontratakiem. W efekcie obie drużyny na starcie turnieju podzieliły się punktami, a my oglądaliśmy już trzecie starcie na tym mundialu, w którym nie padły żadne bramki.
kczu/PiłkaNożna.pl