Kapitalny mecz i wygrana Arsenalu w derbach
Cóż to było za spotkanie na Emirates Stadium! Po trzymających w emocjach od pierwszej do ostatniej minuty zawodach Arsenal pokonał w derbach północnego Londynu Tottenham (4:2). Niedzielny mecz będzie bez dwóch zdań tym, o którym kibice obu drużyn będą rozprawiać jeszcze przez wiele dni.
Derby północnego Londynu dla Arsenalu (fot. Matthew Childs / Reuters)
Starcia o prymat w północnym Londynie od lat elektryzują kibiców w Anglii i podobnie miało być w niedzielne popołudnie. Zresztą, inaczej być nie mogło skoro na boisku mieli się spotkać gracze niepokonanego od wielu tygodni Arsenalu i nabierającego rozpędu Tottenhamu, który tydzień wcześniej rozegrał niemal idealny mecz przeciwko Chelsea.
Kibice na Emirates Stadium liczyli na to, że ich drużyna wykorzysta atut własnego boiska i potwierdzi, że w już w tym sezonie stać ją będzie na walkę o najwyższe zaszczyty w lidze angielskiej. Jak się okazało, podopieczni Unaia Emery’ego od pierwszej minuty wzięli się do roboty i przypuszczali huraganowe ataki na bramkę Hugo Llorisa. Defensywa Tottenhamu rozchodziła się w szwach i wydawało się, że jest kwestią czasu, kiedy te puszczą.
I co się okazało? Że goście wytrzymali zaledwie dziesięć minut. Po rzucie rożnym ręką we własnym polu karnym zagrał rosły Jan Vertonghen i sędzia po prostu musiał wskazać na „wapno”. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się z kolei Pierre-Emerick Aubameyang.
Arsenal nie zwalniał jednak tempa, cały czas będąc głodnym kolejnych trafień. Tottenham rozpaczliwie się bronił i momentami miał problem z tym, by opuścić własną połowę. Bliski podwyższenia wyniku był Aubameyang, swoje szanse miał mieli również Lucas Torreira i Alex Iwobi, ale za każdym razem brakowało skuteczności.
Kiedy więc wydawało się, że „Kanonierzy” mają ten mecz pod kontrolą, na boisku stało się coś niebywałego. W ciągu zaledwie kilku minut wszystko przewróciło się o 180 stopni, a Tottenham po dwóch błędnych decyzjach arbitra zdobył dwa gole.
Najpierw po niesłusznie podyktowanym rzucie wolnym za wątpliwy faul na Son Heung-Minie i wrzutce w pole karne, piłkę głową do siatki skierował Erik Dier. Strzał Anglika był precyzyjny, ale Bernd Leno powinien go bez większych problemów obronić. To właśnie po tej sytuacji przy linii końcowej boiska doszło do ogromnej awantury, w której uczestniczyli piłkarze i trenerzy obu zespołów.
Wytrącony z równowagi Arsenal kilka chwil później został skarcony po raz drugi. W roli głównej ponownie wystąpił Mike Dean, który podyktował karnego za faul na Sonie. Problem w tym, że o żadnym przewinieniu nie było mowy, a Koreańczyk wymusił jedenastkę, którą następnie na gola zamienił Harry Kane.
Emery nie czekał i jeszcze w przerwie dokonał dwóch korekt w swoim zespole. Na boisko wpuszczeni zostali Alexandre Lacazette oraz Aaron Ramsey i gra Arsenalu od razu nabrała nowego rozpędu. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ponieważ niedługo po wznowieniu gry to właśnie walijski pomocnik zapisał na swoim koncie asystę przy pięknym trafieniu Aubameyanga, który idealnie przymierzył sprzed pola karnego. Lloris mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem i patrzeć jak ta wpadła do jego bramki tuż przy słupku.
„Kanonierzy” zaczęli nabierać rozpędu i na kwadrans przed końcem to znowu oni byli na czele. Świetnie sprzed pola karnego przymierzył Lacazette i chociaż strzał nie wydawał się zbyt mocny, to okazał się na tyle precyzyjny, że zaskoczył Llorisa. Ten próbował interweniować, ale ostatecznie futbolówki nie sięgnął.
Gospodarze poszli za ciosem i kilka chwil później prowadzili już 4:2. Tym razem na pozycję wypuszczony został Torreira, który kiedy już znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, po prostu nie mógł się pomylić.
Jeśli Tottenham miał jeszcze nadzieje na odrobienie strat, to te zostały rozwiane w 86. minucie. To właśnie wtedy Vertonghen brzydko sfaulował Lacazette’a i sędzia ukarał go drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.
Arsenal wygrał derby, zniwelował straty do „Kogutów” w ligowej tabeli i wywalczył awans na czwarte miejsce w tabeli Premier League.
gar, PiłkaNożna.pl