Kanarki z hukiem żegnają się z Premier League
Norwich City żegna się z Premier League z hukiem. Popularne Kanarki przegrały na swoim terenie z Burnley (0:2), kończąc spotkanie w dziewięciu zawodników.
Osiem kolejnych ligowych porażek i przesądzony spadek. Ostatnie tygodnie i miesiąca w wykonaniu zawodników Norwich City były fatalne i nic dziwnego, że do ostatniego domowego meczu w tym sezonie przystępowali oni w kiepskich nastrojach. Nawet ci fani, którzy zazwyczaj spoglądają na świat przez różowe okulary, nie nastawiali się na zbyt wiele przed meczem z Burnley, bo i znaków czegoś optymistycznego po prostu nie było.
Tak jak można było się spodziewać, podopieczni Daniela Farke nie mieli za wiele do zaproponowania. Goście wyglądali na zespół lepszy i bardziej dojrzalszy, a chociaż nie forsowali tempa, bo z przebiegu gry można było odnieść wrażenie, że jeśli ktoś strzeli w tym meczu gola, to będą to właśnie oni.
Przez pół godziny na Carrow Road działo się niewiele, a kiedy na stadionowym zegarze wybiła 35. minuta. Nieodpowiedzialnością wykazał się wtedy Emiliano Buendia, który uderzył rywala i po interwencji systemu VAR został wyrzucony z boiska. Jak się jednak, był to zaledwie początek dramatu Kanarków.
W doliczonym czasie pierwszej połowy prąd odcięło innemu piłkarzowi Norwich, Josipowi Drmicowi i sędzia nie miał wyboru, także jemu musiał pokazać czerwoną kartkę. Goście od razu z takiego prezentu skorzystali. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Johanna Gudmundssona do strzału przewrotką złożył się Chris Wood i Burnley wyszło na czoło rywalizacji.
Po zmianie stron piłkarze Burnley całkowicie zdominowali wydarzenia na boisku. Grając w podwójnej przewadze nie byli oni jednak w stanie zdobyć drugiego gola i przypieczętować swojego zwycięstwa.
Udało się dopiero w 80. minucie i jak się okazało, gości wyręczył w tej sytuacji… Ben Godfrey. Obrońca Norwich w kompletnie niegroźnej sytuacji źle interweniował po własną bramką i zdobył gola samobójczego.
gar, PiłkaNożna.pl