Przejdź do treści
Josue komentuje wydarzenia z Alkmaar

Polska Ekstraklasa

Josue komentuje wydarzenia z Alkmaar

Josue w rozmowie ze SportoweFakty WP przedstawił swoją wersję wydarzeń z czwartkowego wieczora w Alkmaar. Gracz Legii został aresztowany przez holenderską policję.



Ostatnie dni były bardzo ciężkie dla Josue. Gracz Legii został aresztowany przez holenderską policję i spędził w areszcie kilkanaście godzin. Teraz w rozmowie z Piotrem Koźmińskim ze SportoweFakty WP wyjawił kilka scen z tamtego dramatycznego wieczora.

– To była okropna noc. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś tak złego, tak niesprawiedliwego. A uwierz mi, sporo w życiu przeszedłem. Tych godzin, niepewności i obaw, które mi wtedy towarzyszyły, nie życzyłbym największemu wrogowi. – powiedział gracz Legii.


Nie rozumie również wydarzeń, które miały miejsce w Alkmaar. – Myślę nad tym dużo i wciąż niczego nie potrafię zrozumieć. Przecież my ten mecz przegraliśmy. Wygrali gospodarze. Gdyby było na odwrót, w teorii gdzieś można by pomyśleć, że to zezłościło drugą stronę, przez to była bardziej nerwowa. Choć oczywiście to dla nich żadne wytłumaczenie. Nie potrafię jednak pojąć, jak to możliwe, że w międzynarodowej rywalizacji jeden klub tak źle przyjmuje drugi klub, swoich gości. – dodał.

Następnie gracz Legii w wywiadzie opowiedział wydarzenia od momentu, gdy opuścił stadion. 

– Po meczu wzięliśmy prysznic. Połowa zespołu wzięła go szybciej, inni wolniej. Normalka. A jeszcze inni udzielali wywiadów reporterowi UEFA. Wielu chłopaków się wykąpało i udało do autokaru. Pamiętam, że zostałem ja, Youri, Gil, trener, Wszołek, Slisz. Ci dwaj ostatni udzielali tych obowiązkowych wywiadów. Kiedy wrócili, mówię do Pawła: „Dawajcie szybko, przegraliśmy mecz, trzeba się zabrać jak najszybciej do hotelu”. Paweł odpowiedział, że musi jeszcze skorzystać z lodu i tak dalej. OK. No więc wychodzę ja, Gil, byli tam też dwaj polscy dziennikarze. Rozmawiali z Tomasem Pekhartem. Idę więc dalej.

– Przy bramie było wtedy tylko dwóch ochroniarzy. Mężczyzna i kobieta. Wyjście było blisko autobusu. Dosłownie dwa kroki. Wychodzisz prawą nogą poza bramę, a lewą wsiadasz już do autobusu. Dwa metry. Nie więcej. Wtedy ochroniarz powiedział do mnie: „Brama jest zamknięta, tak nakazała policja”.

– Oki, nic się nie dzieje. Czekamy. Wtedy przychodzi trener, dyrektor sportowy i prezes. Trener pyta, dlaczego nie możemy wyjść. Ochroniarz mówi: „A ile mi zapłacisz, żebyście wyszli?”. I zaczyna się śmiać. Trener się zdziwił i powiedział: „Uu, jakie to śmieszne”. Wtedy ochroniarz odpowiada, że żartuje i powtarza: „Brama zamknięta, rozkaz policji”. W tamtym momencie nadeszli Jacek Zieliński, kierowca i Sebastian, nasz kitman. Z tymi walizkami ze sprzętem. Kierowca otwiera bramę i nic się nie dzieje. Wtedy wszyscy wyszliśmy. Ale wciąż brakowało Pawła i Bartka, oni ostatni wychodzili. Chwilę potem Sebastian wraca po resztę sprzętu. Ale przy bramie było już 4-5 ochroniarzy. – zakończył. 

Na koniec Brazylijczyk jasno twierdzi, że Legia nie ponosi winy w tej sytuacji. – To nie jest wina Legii. Gdyby to była wina Legii, powiedziałbym, że to wina Legii. Zresztą, dopiero potem zaczęło do mnie docierać, że kibice Legii musieli odbierać bilety w Hadze, że policja wyciągała Polaków z restauracji na mieście. To nie wina Legii. To już nie futbol, to już większy problem. To była dyskryminacja Legii, jej kibiców, Polaków. Przypominam, że to się stało w klubie, w którym doszło do awantury przy okazji meczu z West Ham. Każdy wie, co się wtedy wydarzyło. To znaczy, że coś tam źle robią. Wina jest po ich stronie, ale nie chcą tego zaakceptować.

Pełny wywiad można przeczytać na SportoweFakty WP. 

PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024