Przejdź do treści
Jarzębowski: Awans do elity jest realny!

Polska 1 Liga

Jarzębowski: Awans do elity jest realny!

Arka Gdynia świetnie zainaugurowała wiosenne rozgrywki, w dużej mierze dzięki dobrej formie weterana – Tomasza Jarzębowskiego. Były piłkarz Legii opowiada nam o Pucharze Polski, kibicach, a także skąd wzięła się taka metamorfoza drużyny Petra Nemeca.

Zobacz aktualną tabelę I ligi – KLIKNIJ!

Zobacz statystyki Tomasza Jarzębowskiego – KLIKNIJ!


Na początek zapytam o Puchar Polski, bo wiem, że był pan na losowaniu par półfinałowych. Cieszy się pan, że wylosowaliście akurat Legię?
– Po wyeliminowaniu Śląska Wrocław chciałem trafić na Legię. Dawno nie miałem okazji do występu na Łazienkowskiej, bo najpierw grałem w II lidze, a teraz w pierwszej. Poprzez puchar będę miał okazję przypomnieć się w jednym lub dwóch meczach, zależy czy nie dostanę kartki. Wiadomo, że wychowałem się w tym klubie, tyle lat tutaj grałem, a wcześniej byłem kibicem. Myślę, że fani o mnie pamiętają i mnie lubią, a ja też o nich nie zapominam.

Nie ma pan przez to nieprzyjemności wśród sympatyków Arki? Oba kluby nie darzą się sympatią…
– Nie, nigdy w związku z tym nie miałem żadnych problemów. Kibice Arki wiedzą, że jestem stąd, tutaj się wychowałem i Legia jest dla mnie bardzo ważna. Poza tym widzą, że zawsze zostawiam dużo zdrowia na boisku, jestem zaangażowany i staram się grać jak najlepiej w Gdyni. A że Legię będę miał zawsze w sercu? Myślę, że to rozumieją.

Podczas przygotowań pracowaliście więcej nad grą w defensywie? Arka traci zdecydowanie mniej goli.
– Trener Petr Nemec kładzie największy nacisk na defensywę. Najważniejsze, żeby nie stracić bramki, a z przodu zawsze uda się coś strzelić. W rundzie jesiennej nie zawsze się to udawało, traciliśmy zbyt dużo goli. Teraz się udaje i oby tak dalej. Doszli nowi zawodnicy, którzy wzmocnili rywalizację i to na pewno też procentuje.

Przyszło dziewięciu nowych piłkarzy, jedenastu odeszło. Skąd taka metamorfoza w waszej grze?
– Już pod koniec rundy jesiennej momentami graliśmy dobrą piłkę. Teraz od razu nam „odpaliło”, jak to się mówi w języku piłkarskim. Doszli nowi gracze, których trener znał jeszcze z Floty Świnoujście. W tamtym czasie wywalczyli trzecie miejsce w lidze, a teraz u nas podnieśli rywalizację w zespole. Jestem zdania, że ta jeszcze nikomu nie zaszkodziła, wręcz przeciwnie, podnosi poziom każdego zawodnika.

W dwóch pierwszych spotkaniach świetnie zaprezentowali się młodzieżowcy Arki. Patryk Jędrzejowski (21 lat) w obu meczach wchodził z ławki i zdobył po bramce, natomiast Bartosz Flis (20) był bohaterem w ostatniej kolejce. Co pan o tym myśli?
– Młodzieżowcy są w cenie w tej lidze, bo zawsze jeden musi grać. Dobrze mieć dwóch, trzech na takim poziomie, że jak wchodzą, to nie osłabiają drużyny. Nie zapominajmy jednak, że w tym wieku ciężko o stabilizację formy. Nie ma sensu się podniecać po jednym dobrym meczu, bo potem mogą przyjść trzy słabe. Akurat u nas jest dobrze pod tym względem, bo jest jeszcze lewy stoper Bartosz Brodziński czy prawy obrońca Marcin Bochenek, który przyszedł z Młodej Legii. To są zawodnicy, którzy nie osłabią zespołu, jeżeli zagrają.

Wielu trenerów narzeka, że musi wystawiać młodzieżowca kosztem lepszego gracza.
– To prawda, bo niektórzy juniorzy nie radzą sobie z przeskokiem do seniorskiej piłki. Muszą jednak grać, bo taki jest przepis. Z jednej strony to dobrze, bo szybciej mogą dostać szansę, ale z drugiej, niektórzy grają, a gdyby nie regulamin, to by się nie złapali do meczowej osiemnastki. Szkoda, że tak nie było, kiedy ja zaczynałem…

W pierwszych spotkaniach czołówka pogubiła punkty i dzięki temu tracicie tylko pięć oczek do miejsca premiowanego awansem.
– To dopiero początek, więc na razie się nie podniecamy. Jedna kolejka i możemy wrócić do ośmiopunktowej straty. Jak przychodziłem do tej ligi, to mówiłem, że tutaj każdy może wygrać z każdym. Miałem rację. Jest jeszcze Piast Gliwice, który zagra prawie wszystkie mecze u siebie i nie powinien przegrywać. Jednak to jest piłka i wszystko się może jeszcze wydarzyć, ale dopóki jest matematyczna szansa, to będziemy walczyć do końca.

Jakie są teraz cele zespołu, awans jest realny?
– Jak najbardziej. Przed startem rozgrywek każdy widział Arkę w gronie faworytów, ale rundę wiosenną zaczęliśmy ze stratą ośmiu „oczek” do drugiego miejsca. Dlatego nie ma teraz żadnej presji, ta będzie za rok. Z nowymi zawodnikami kontrakty podpisano na dwa lata, więc także z myślą o przyszłości. Jeśli teraz nie uda się awansować, to będzie to priorytetem w następnym sezonie.

Najpierw ograliście wicelidera z Niecieczy (1:0), awansowaliście do półfinału Pucharu Polski po dwumeczu ze Śląskiem, a ostatnio rozbiliście na wyjeździe walczącą o utrzymanie Olimpię Elbląg (4:1). Czy teraz powinni mieć obawy piłkarze z Grudziądza?
– Czy obawy? W tej lidze raczej nikt nikogo się nie boi, może czuć ewentualnie większy respekt. W Olimpii (Grudziądz – przyp. red.) gra też kilku doświadczonych piłkarzy jak Janusz Dziedzic czy Darek Kłus. Stracili w dwóch meczach siedem goli, ale też zdobyli sześć. Z Zawiszą w Bydgoszczy trafili trzy razy, ostatnio z Wisłą Płock też trzy. Dlatego nie można ich lekceważyć i trzeba podejść do meczu maksymalnie skoncentrowanym, choćby jak w starciu z Termaliką. Na pewno odczujemy brak Piotrka Kuklisa, który będzie pauzował za nadmiar kartek, ale mam nadzieję, że sobie z tym poradzimy. Teraz każdy oczekuje od nas zwycięstw i w przypadku straty punktów, zostanie to uznane za niemiłą niespodziankę.

Rozmawiał Marcin Dobski,
PilkaNozna.pl
fot. Łukasz Skwiot

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 2/2025

Nr 2/2025