Jak się przełamać, to z Arsenalem
Everton pokonał na zakończenie zmagań w ramach 15. kolejki Premier League Arsenalu (2:1). Gol na wagę zwycięstwa i przełamania The Toffess padł w doliczonym czasie gry.
Zespół Beniteza w koncu się przełamał (fot. Reuters)
Przed pierwszym gwizdkiem sporo spekulowano na temat przyszłości Rafaela Beniteza. Prowadzony przez niego zespół spisuje się w tym sezonie fatalnie i nic dziwnego, że zastanawiano się nad tym, czy po ewentualnej porażce z Arsenalem Hiszpan utrzyma się na posadzie.
Gospodarze podjęli rękawicę i chociaż jeszcze w pierwszej połowie fani na znak protestu przeciwko właścicielom klubu zaczęli opuszczać stadion, to The Toffees czuli, że to jest ten dzień, kiedy mogą nawiązać walkę z wyżej notowanym przeciwnikiem.
Prym w ekipie z Liverpoolu wiódł Richarlison, który w niespełna godzinę dwukrotnie skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Aarona Ramsdale’a. W obu przypadkach Brazylijczyk nie miał jednak zbyt wielu powodów do zadowolenia, ponieważ za każdym razem weryfikacja VAR wskazywała, że był na pozycjach spalonych.
Arsenal z kolei nie rzucał swoją grą na kolana, ale kiedy już nadarzyła się okazja, wykorzystał ją z zimną krwią. Sztuki tej dokonał tuż przed przerwą Martin Odegaard, który po świetnym podaniu Kierana Tierneya uderzył z pierwszej piłki.
Stare przysłowie mówi, że do trzech razy sztuka i dokładnie tak był w trakcie tego spotkania z Richarlisonem. Na nieco ponad dziesięć minut przed końcem zawodów potężny strzał Graya trafił w poprzeczkę, a napastnik Evertonu był czujny i przy okazji dobitki był tam, gdzie być powinien, doprowadzając do wyrównania.
Już w doliczonym czasie gry strzał życia oddał Demaray Gray, który zdecydował się strzał życia z dystansu. Futbolówka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od słupka i jaka sie okazało, było to trafienie na wagę przełamania Evertonu.
gar, PiłkaNożna.pl