Przejdź do treści
WROCLAW 15.08.2024
MECZ III RUNDA ELIMINACYJNA LIGA KONFERENCJI SEZON 2024/25 --- UEFA EUROPA CONFERENCE LEAGUE THIRD QUALIFYING ROUND MATCH: SLASK WROCLAW - FC ST.GALLEN 
nz PETR SCHWARZ GOL GOAL CIESZYNKA RADOSC
FOT. ERNEST KOLODZIEJ/400mm.pl

Polska Ekstraklasa

Jak odpadać, to po takich meczach. Śląsk nie przyniósł wstydu

Pełne emocji widowisko obejrzeli fani zgromadzeni w czwartkowy wieczór na trybunach obiektu Śląska Wrocław. Po szalonym meczu podopieczni Jacka Magiery żegnają się z eliminacjami Ligi Konferencji.

Filip Trokielewicz

FOT. ERNEST KOLODZIEJ/400mm.pl

To Szwajcarzy przystępowali do rewanżu ze Śląskiem w roli zdecydowanego faworyta. Przed własną publicznością Sankt Gallen wygrało w ubiegłym tygodniu z wrocławianami 2:0. – Wszystko wyjaśni się jutro na boisku. Drużyna jest przygotowywana na bój, na to, aby okazać się lepszym zespołem w dwumeczu i awansować dalej – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec WKS-u, Jacek Magiera.

Misja odwrócenia rezultatu przez Śląsk była trudna, ale nie nierealna. Aby spróbować sprawić niespodziankę, piłkarze wicemistrza Polski musieli jednak wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.

Nieuznany gol Musiolika i cios wyprowadzony przez Szwajcarów

Stadion we Wrocławiu eksplodował w 10. minucie, kiedy na listę strzelców wpisał się Sebastian Musiolik. Radość z premierowego trafienia 28-letniego napastnika dla Śląska nie trwała jednak długo. Po wideoweryfikacji arbiter dopatrzył się spalonego, w związku z czym bramka nie została uznana.

Sytuacja WKS-u pogorszyła się jeszcze w 21. minucie, kiedy Sankt Gallen objęło prowadzenie. Bastien Toma pokonał Rafała Leszczyńskiego.

Kapitalna końcówka pierwszej połowy

Piłkarze Jacka Magiery rozgrywali niezłe spotkanie, ale niewiele zwiastowało to, co wydarzyło się w końcówce pierwszej odsłony meczu. W 41. minucie Mateusz Żukowski dośrodkował do Petra Schwarza, który strzelił gola. Chwilę później znakomitym strzałem zza pola karnego popisał się Piotr Samiec-Talar, który zdjął pajęczynę z bramki szwajcarskiej ekipy. W doliczonym czasie gry z rzutu wolnego zacentrował Petr Schwarz, a w szesnastce odnalazł się Aleks Petkow, który podwyższył prowadzenie Śląska. Do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 3:1.

Czerwona kartka Petkowa.

Na około kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry w polu karnym Szwajcarów padł Aleks Petkow. Arbiter początkowo wskazał na wapno, ale interweniował VAR. Chorwacki sędzia zmienił decyzję i ukarał kapitana Śląska za symulowanie. Pech chciał, że była to druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka 25-latka.

Rzut karny zadecydował

Kiedy wydawało się, że do wyłonienia zwycięzcy dwumeczu potrzebna będzie dogrywka, niefrasobliwie w polu karnym zachował się Matias Nahuel Leiva, który zagrał futbolówkę ręką. Po chwili doszło do przepychanki między zawodnikami, po której Hiszpan został ukarany czerwoną kartką. Rafał Leszczyński zdołał obronić jedenastkę. Sęk jednak w tym, że sędziowie dopatrzyli się nieprzepisowego zachowania, dlatego została ona powtórzona. Willem Geubbels się nie pomylił i Szwajcarzy wyszli na prowadzenie. Wrocławianie mecz kończyli w ósemkę, ponieważ dwa razy napomniany przez arbitra został Arnau Ortiz (pierwszą żółtą kartkę obejrzał na ławce rezerwowych).

Śląsk pożegnał się z kwalifikacjami Ligi Konferencji, ale nie przyniósł wstydu. Piłkarze Jacka Magiery pokazali się z naprawdę dobrej strony.

guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Zbyszek
Zbyszek
16 sierpnia, 2024 04:05

Myślę że z taką kadra podopieczni Jacka Magiery zagrali na maksa co mogli zagrać. Szkoda że piłkarze Śląska przegrali pierwszy mecz 2-0 ponieważ mieli duzo sytuacji do strzelania gola. Śląsk powinien mieć lepszego napstnika na europejskie puchary dlatego opadł z St. Gallen.

rudy kareł
rudy kareł
16 sierpnia, 2024 07:30

Przyniósł i to wielki. W eliminacjach gra się 2 mecze, a nie jeden. Obciach wielki ale to o punkty rankingowe się walczy…

andrzej
andrzej
16 sierpnia, 2024 15:57

Przegrali na własne życzenie, bo fatalny sędzia nie ma dużego wpływu na temperament piłkarzy. A z tym wojskowi mają problem. Petkow zachował się w polu karnym jak junior. Który to już raz Nahuela poniosły nerwy, niech popracuje z nim psycholog. A Ortiz niech lepiej siedzi na ławce z zasłoniętymi oczami, bo tu nosiło go i zareagował jak podczas podwórkowej rozróby. Do tego Paluszek podduszający przeciwnika, a potem celujący piłką w jego głowę. Aż dziw, że nie dostał kartki. Leszczyński kopiący butem dołek w miejscu „11” też dał się ponieść nerwom. Kto z nich w ogóle panował nad emocjami? Jak dzieciaki. A trzeba było reagować na chłodno i z wyrachowaniem.

Ostatnio edytowany 3 miesięcy temu przez andrzej

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024