Jak Michniewicz zmienia Legię?
Czesław Michniewicz powoli zmienia oblicze Legii Warszawa, która totalnie zawaliła początek sezonu, ale im dalej w las tym mistrzowie Polski zaczynają wyglądać coraz lepiej.
Przede wszystkim szkoleniowiec mistrzów Polski nie miesza piłkarzom w głowach z taktyką. Od początku swojej pracy postawił na ustawienie 1-4-3-3 z jednym defensywnym pomocnikiem, dwoma ofensywnymi i bardzo wysoko ustawionymi skrzydłowymi. Jedynym wyjątkiem było starcie z Karabachem Agdam, kiedy trener Legii nieco przekombinował z ustawieniem bez bocznych pomocników.
We wczorajszym meczu z Lechem Michniewiczowi wypadły dwa ważne ogniwa ze środka pola. Mowa o Bartoszu Sliszu i Michale Karbowniku, którzy mieli do tej pory pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Absencja Domagoja Antolicia z pewnością tak nie bolała trenera jak nieobecność dwóch młodzieżowców, bo jeśli na boisku pojawiał się Slisz, to Chorwat siadał na ławce rezerwowych. U Aleksandara Vukovicia obaj występowali obok siebie i nie było z tym problemu. Michniewicz wyszedł z założenia, że nie potrzebuje dwóch piłkarzy, którzy skupiają się tylko na destrukcji. Woli postawić na zawodników bardziej kreatywnych, którzy będą w stanie coś stworzyć pod bramką przeciwnika.
Dlatego nie było większym zaskoczeniem, że na wczorajsze starcie z Kolejorzem obok Waleriana Gwilii (pewniak do gry) i Bartosza Kapustki wyszedł Andre Martins. Portugalczyk skupił się na swojej robocie – miał odbierać piłki i przekazywać je do wyżej ustawionych środkowych pomocników. Efekt? Martins zagrał prawdopodobnie najlepsze spotkanie w całym 2020 roku.
Michniewicz od początku pracy przy Łazienkowskiej zmienił całkowicie sposób wyprowadzenia piłki spod własnej bramki. Artur Boruc i jego środkowi obrońcy rozgrywają futbolówkę krótkimi podaniami. Praktycznie nie ma już długich zagrań w kierunku napastnika. Obecny trener Legii stawia na bardzo aktywny środek pola, który ma za zadanie zgłaszać się po piłkę i transportować ją wyżej w kierunku ataku.
W porównaniu do Vukovicia Michniewicz nie zmienił sposobu gry bocznych obrońców. Zarówno Filip Mladenović jak i Josip Juranović wykonują mnóstwo obiegów, aktywnie biorą udział w grze ofensywnej i cały czas wspomagają skrzydłowych.
W budowaniu ataku pozycyjnego Legia nie jest już tak nudna i schematyczna. Warszawianie przestali posyłać niezliczoną liczbę dośrodkowań pod bramkę przeciwnika. Potrafią szybko rozegrać akcję, zmieniają pozycje, szukają prostopadłych podań. Legia staje się coraz bardziej nieprzewidywalna.
W meczu z Lechem mistrzowie Polski wcale nie byli faworytem. Wręcz przeciwnie. To Kolejorz miał dyktować warunki gry. Tak jednak było tylko fragmentami. Legia zagrała mądrze, odważnie, momentami grała bardzo wysokim i agresywnym pressingiem, nie było strachu. Każdy wiedział, po co jest na boisku.
Warszawianie tracą do Rakowa już zaledwie jeden punkt. Jeśli utrzymają to tempo rozwoju i wzrostu formy, co w ostatnich tygodniach, to wydaje się, że zmiana na pozycji lidera będzie formalnością.
pgol, PilkaNozna.pl