Przejdź do treści
I liga: Pokręcone losy piłkarza Pogoni

Polska 1 Liga

I liga: Pokręcone losy piłkarza Pogoni

Trener Pogoni Szczecin Marcin Sasal docenia wszechstronność i nieustępliwość swojego zawodnika, choć trzy lata temu wcale nie było im po drodze w Dolcanie Ząbki. Wtedy Adam Frączczak zawiódł nadzieje, znalazł się na futbolowym zakręcie i trafił do III – ligowej Kotwicy Kołobrzeg.

 

 

– Trzecia liga mi pomogła. Grałem w rodzinnym mieście, dojrzałem piłkarsko i mentalnie, a do tego czułem się odpowiedzialny za wyniki zespołu. Musiałem brać ciężar gry na siebie, co dodało mi pewności i po roku coś zrozumiałem. Pomyślałem, że nie jestem już młodym zawodnikiem i albo coś się uda teraz, albo już nigdy – opowiada o swoim przełomie 24 – letni pomocnik szczecinian. Udało się w styczniu tego roku, gdy podpisał kontrakt z Pogonią.

– Przychodziłem z Legii Warszawa do Ząbek i myślałem, że z marszu zawojuję I ligę. Wyobrażałem sobie, że wywalczę od razu miejsce w jedenastce, będę strzelał gole i zbierał dobre noty. Nie grałem, bo w Dolcanie byli lepsi. Krótko mówiąc: przerósł mnie poziom. Może też trochę mniej się przykładałem niż teraz – ocenia po czasie Frączczak.

Traf chciał, że po słabym sezonie w Ząbkach, skończył się zawodnikowi także kontrakt z Legią, a włodarze z Łazienkowskiej nie mieli zamiaru go przedłużyć. Dolcan też nie był zainteresowany piłkarzem, który zawiódł pokładane w nim nadzieje. Zawodnik zacumował w Kołobrzegu. – Myślałem, że pogram w Kotwicy pół roku, strzelę trochę goli i pójdę gdzieś wyżej – wspomina Frączczak. Odbudowywanie formy trwało rok, aż w końcu zgłosiła się prowadzona przez Artura Płatka Pogoń.

Po transferze Frączczak złapał wiatr w żagle. W rundzie wiosennej zagrał w dwunastu spotkaniach, zdobył w nich pięć goli i mógł z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zarząd „Portowców” zrobił mu jednak niespodziankę i postanowił nie przedłużyć umowy z Płatkiem. Jego miejsce zajął…Sasal. Co mógł czuć piłkarz? – Zawsze w takich sytuacjach są obawy. Tym bardziej, że w Dolcanie współpraca i relacje z trenerem nie były najlepsze. Grałem słabo, więc często siedziałem na ławce rezerwowych, a wiadomo, że wtedy nie jest się zadowolonym. Mam jednak charakter walczaka i nie odpuściłem – wyjaśnia nam piłkarz.

– Nigdy go nie skreśliłem, bo zawsze patrzę na aktualną dyspozycję piłkarza i na to, jak się przykłada do obowiązków. Wobec Frączczaka nie mam pod tym względem żadnych zastrzeżeń – mówi były opiekun ekipy z podwarszawskich Ząbek. – Adam dojrzał piłkarsko, poprawił też znacznie motorykę, a przede wszystkim jest starszy o kilka lat doświadczeń. Jest wszechstronny i nigdy nie odpuszcza. Podczas meczów jest zawsze bardzo skoncentrowany, czasami nawet za mocno – kontynuuje trener „Portowców”.

– Mam 24 lata, więc już jestem doświadczonym piłkarzem. Trochę tych występów w I lidze już uzbierałem, ale też nie ma się czym podniecać. Nadal chcę grać jak najwięcej, bez względu na to, gdzie trener mnie ustawi na boisku – opowiada o swoich ambicjach pomocnik. – Zdarza się, że wraz z wiekiem zawodnika zmienia się też jego pozycja. Tomek Rząsa zaczynał w ataku, a potem był podstawowym obrońcą reprezentacji. Adam grał już w pierwszej linii, na prawej i lewej pomocy, a jeszcze w Legii grywał na prawej obronie – podkreśla wszechstronność swojego podopiecznego Sasal. Ta uniwersalność może się przydać niebawem, tym bardziej, że trener zapowiada wzmocnienie składu.

Frączczak nie myśli jednak o zmianie barw, ale jest też świadomy swoich ułomności. – Wcześniejszą rundę miałem lepszą. Teraz było trochę za mało goli i asyst jak na pomocnika (odpowiednio 3 i 1 – przyp. red.). I tak jak mówi trener, muszę się bardziej wyluzować na boisku. Czasami za bardzo chcę i wtedy się nie udaje – krytycznie ocenia swoje występy „Portowiec”.

Co ciekawe, udawało się w obu meczach przeciwko Dolcanowi. W pierwszym spotkaniu zdobył bramkę na 1:0, a Pogoń wygrała w Ząbkach 2:0. W obecnym sezonie, już pod wodzą Sasala, szczecinianie przegrali z Dolcanem 2:3. Ponownie jako pierwszy do siatki trafił Frączczak.

Trzy lata temu sympatyczny piłkarz Pogoni był za słaby na przeciętny Dolcan. Teraz jest podstawowym zawodnikiem najlepszej drużyny w I lidze, będącej blisko awansu do ekstraklasy. – Najbliższe cele? Przede wszystkim chcę regularnie grać. Utrzymać miejsce w pierwszej jedenastce, strzelić więcej goli i awansować z Pogonią, bo mamy na to duże szanse – kończy pomocnik.

Marcin Dobski
Piłka Nożna
foto: Pogoń Szczecin / Mariusz Harbatowicz

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 1/2025

Nr 1/2025