Grad goli i remis w Gdyni
Aż sześć goli zobaczyli kibice w Gdyni na zakończenie 2018 roku. Arka podzieliła się punktami z Wisłą Płock, remisując 3:3.
Obie drużyny w ostatnich tygodniach nie zachwycają formą. Gdynianie nie wygrali trzech kolejnych spotkań, a ekipa z Płocka zacięła się na cztery mecze i również nie potrafiła zgarnąć kompletu punktów.
Spotkanie zaczęło się od mocnego uderzenia Arki. Już w 5. minucie żółto-niebiescy powinni objąć prowadzenie. Dobrą szansę miał Nabil Aankour, ale jego strzał zatrzymał Thomas Daehne. Chwilę później o włos od samobójczego trafienia był Oskar Zawada po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale skończyło się tylko na strachu. Swoją okazję miał także Damian Zbozień, który groźnie uderzył, ale znowu wykazał się golkiper przyjezdnych.
Arka atakowała i stwarzała sytuacje, a worek z golami otworzyła Wisła. W 29. minucie kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Dominik Furman, który wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Chwilę później mogło być 0:2. Sprytnym strzałem popisał się Adam Dźwigała, ale dobrze interweniował Pavels Steinbors.
Nie minęło sześć minut od pierwszego trafienia, a płocczanie zadali drugi cios. Furman dośrodkował z rzutu wolnego, tor lotu piłki przeciął Zawada, który uderzył futbolówkę głową, a piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Dla napastnika Nafciarzy była to pierwsza bramka w Ekstraklasie.
Do przerwy kibice w Gdyni obejrzeli dwa gole, a prawdziwe emocje dopiero były przed nimi. Zaledwie 120 sekund po zmianie stron Arka złapała kontakt z gośćmi. Michał Janota dośrodkował z rzutu rożnego do wbiegającego Adama Dancha, który tylko dopełnił formalności. Dla obrońcy żółto-niebieskich to pierwszy gol w Ekstraklasie od sierpnia 2015 roku.
Arka złapała wiatr w żagle i ruszyła do ataków. Rafał Siemaszko starał się pokonać golkipera strzałem przewrotką, ale uderzył nad bramką. Chwilę później kapitalną akcję przeprowadził Luka Zarandia, który zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej, ale nikt nie przeciął doskonałego podania.
Kwadrans po strzeleniu kontaktowego gola gospodarze doprowadzili do remisu. Błąd popełnił Patryk Stępiński, piłkę przejął Zarandia, którego w polu karnym sfaulował Dźwigała i sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Janota.
W 70. minucie powinno być 3:2 dla miejscowych. Mateusz Młyński wyszedł sam na sam z Daehne, ale młody pomocnik gospodarzy uderzył obok bramki.
Sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry gdynianie objęli prowadzenie. Po raz kolejny błysnął Janota, który opanował piłkę na skraju linii pola karnego i kapitalnym uderzeniem pokonał golkipera gości.
Płocczanie jednak do końca walczyli o punkt. Furman dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, gdzie świetnie odnalazł się Alan Uryga, który sprytnym strzałem zaskoczył Steinborsa i zapewnił Nafciarzom remis.
pgol, PilkaNozna.pl