Glik wrócił na białym koniu
Kamil Glik był jednym z najlepszych zawodników niedzielnego starcia pomiędzy Paris Saint-Germain, a AS Monaco. Reprezentant Polski imponował grą w defensywie, wygrywał wiele pojedynków i pokazał, że jego forma w ostatnich tygodniach poszła zdecydowanie w górę.
Przecież nie tak dawno francuskie media pisały, że reprezentant Polski jest jednym z zawodników, którzy mogą, a w zasadzie powinni opuścić Monaco w zimowym okienku transferowy. Podawano już nawet ewentualnych następców Polaka, którzy mieliby podnieść jakość gry defensywnej ekipy z Księstwa. Ciężka praca oraz sumienność jednak zawsze się obronią i nie inaczej było w tym przypadku.
Ostatnio jednak wszystko wróciło do normy. Monaco rozpoczęło marsz w górę tabeli, zaczęło wygrywać nawet z drużynami z czołówki – patrz mecz z Lille – i w końcu po raz pierwszy od blisko trzech lat nie przegrało w starciu z PSG! Ostatni raz paryżanie nie potrafili pokonać drużyny z Księstwa pod koniec stycznia 2017 roku. W niedzielę passa dziewięciu kolejnych porażek została wreszcie przerwana. Monaco jest już siódme w tabeli Ligue 1 i wróciło do gry o miejsca gwarantujące start w europejskich pucharach. Strata do czwartego Nantes wynosi zaledwie trzy punkty.
Oczywiście duża zasługa w tym Glika, który imponował skutecznością, był pewny w defensywie i nie popełniał nawet najdrobniejszych błędów. Polak wrócił do najwyższej dyspozycji, a kibice znowu się w nim zakochali. Zaczął grać tak jak w 2017 roku, kiedy Monaco zachwycało piłkarską Europę, a Glik zbierał znakomite recenzje.
Przy dobrych wiatrach już dzisiaj ta różnica może zostać zniwelowana! Monaco o godzinie 21:00 podejmie PSG w ramach zaległej kolejki numer 15. Jeśli wygra, zrówna się punktami z Nantes. W przypadku porażki może spaść o jedną lokatę niżej, ponieważ dzisiaj zaległości odrabia także Reims, które traci do AS jedno oczko.
Przed Glikiem zatem dzisiaj kolejny ważny egzamin. Egzamin, który jednak powinien zdać, bo w ostatnich tygodniach forma reprezentanta Polski jest naprawdę wysoka, z czego cieszy się nie tylko Robert Moreno, ale także Jerzy Brzęczek. W końcu KG to filar defensywy, bez którego gra obronna biało-czerwonych wygląda co najmniej dwie klasy gorzej, o czym przekonaliśmy się półtora roku temu na rosyjskim mundialu.
pgol, PilkaNozna.pl