Festiwal nieskuteczności Cracovii. Wyrachowana Stal. „Pasy” zremisowały z mielczanami
Cracovia w ostatnich latach przyzwyczaiła do tego, że jej wyniki wyglądają niczym wyciągnięte z maszyny losującej. Ale początek tego sezonu wyglądał inaczej — „Pasy” zaczęły być w końcu regularne. Z drugiej strony w tygodniu piłkarzom Dawida Kroczka przydarzyła się wpadka w Pucharze Polski, a teraz krakowianie zremisowali z niżej notowaną Stalą. I mogą czuć niedosyt.
Filip Trokielewicz
FOT. JACEK STANISLAWEK / 400mm.pl
Remis w Krakowie
– Po pucharowej porażce byliśmy wściekli. Już jesteśmy po analizie, wiemy, co zrobiliśmy źle i ile nas jeszcze czeka pracy. Przegrana była dla nas jak kubeł zimnej wody — mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener krakowian Dawid Kroczek.
Do tej pory Cracovia jawiła się jako pozytywne zaskoczenie pierwszej części bieżącego sezonu. Pucharowa porażka to jednak spora rysa na wizerunku „Pasów”. Po remisie ze Stalą możemy już mówić o małej zadyszce ekipy z Grodu Kraka.
Nie ulega wątpliwości, że mielczanie nie byli najłatwiejszym rywalem dla krakowian. Drużyna z Kałuży preferuje wszak bezpośrednią grę. Trener Dawid Kroczek mówił z kolei o tym, że posiadanie piłki to dla niego pusta statystyka. Cracovia rzeczywiście nie lubi długo utrzymywać się przy futbolówce. „Pasy” skupiają się na wykorzystywaniu swoich momentów, co jak dotychczas wychodziło im nie najgorzej.
Można się było spodziewać, że w rywalizacji ze Stalą to gospodarze będą mieli inicjatywę po swojej stronie. Cracovia częściej pojawiała się pod szesnastką mielczan, stworzyła sobie więcej okazji do zdobycia bramki, jednakże długo biła głową w mur. W szeregach krakowian wyróżniali się Ajdin Hasić i Bartosz Biedrzycki. „Pasy” wyrównały w 86. minucie po rzucie karnym. Arbiter Patryk Gryckiewicz po analizie VAR orzekł, że Marvin Senger faulował Jakuba Jugasa. Za przewinienie 24-latek obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Jedenastkę na trafienie zamienił niezawodny Benjamin Kallman.
A Stal? Januszowi Niedźwiedziowi trzeba oddać, że poukładał grę mielczan. Próba na ten moment jest dość mała, ponieważ 42-letni szkoleniowiec poprowadził zespół dopiero w drugim ligowym meczu, niemniej jednak Stal jak na razie stała się pod jego batutą nieco bardziej wyrachowana. W zespole z Podkarpacia bardzo dobrze spisywał się w poniedziałkowy wieczór Matthew Guillaumier, który strzelił gola i był jedną z najjaśniejszych postaci na murawie.