Festiwal goli i emocji w Mielcu!
Co to był za mecz! Najpierw Stal objęła prowadzenie, jednak potem Lechia odrobiła bramkowe straty na różnicę dwóch goli, lecz mimo to mielczanie zdołali doprowadzić do wyrównania.
Jeśli ktoś zdecydował się spędzić sobotnie popołudnie na oglądaniu potyczki Stali z Lechią, z pewnością nie żałuje podjętego wyboru. Ten mecz miał wszystko, by zasługiwać na miano widowiskowego: piękne gole i nieustanne zwroty akcji. Ale po kolei.
W 13. minucie Maksymilian Sitek dostrzegł źle ustawionego Dusana Kuciaka, który wyszedł daleko poza linię bramkową i bezlitośnie to wykorzystał, uderzając lobem ponad głową bezradnego bramkarza ze Słowacji. 1:0.
Szybko stracony gola podziałał na gdańszczan niczym czerwona płachta na rozwścieczonego byka. W 37. minucie Ilkay Durmus strzelił finezyjnie z dystansu nie do obrony dla wyciągniętego niczym struna Rafała Strączka, a w 45. golkiper przegrał pojedynek sam na sam z Marco Terrazzino. 1:2.
Po przerwie Lechia dążyła do jeszcze okazalszego prowadzenia i tym samym ostatecznego przypieczętowania przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Wydawać by się mogło, że tak się stało w 59. minucie, kiedy to Terrazzino huknął zza pola karnego tuż pod poprzeczkę. 1:3.
Waleczna Stal nie złożyła jednak broni. Wprost przeciwnie. W 65. minucie Grzegorz Tomasiewicz zamienił rzut karny na gola, a w 77. Mateusz Mak przelobował po raz kolejny źle ustawionego Kuciaka. 3:3.
Podział punktów jest, z punktu widzenia przebiegu boiskowych wydarzeń, wynikiem jak najbardziej sprawiedliwym. Remis, rzecz jasna, została z większą radością przyjęty w Mielcu, biorąc pod uwagę okoliczności i rolę underdoga, ale również fakt, że Antoni Majewski i spółka kontynuują serię ligowych meczów z rzędu bez porażki, która wynosi już 7 kolejnych spotkań.
Inne nastroje panują w zespole Lechii, która mogła wywieźć z Podkarpacia komplet punktów, ale na skutek katastrofalnych błędów w defensywie musi zadowolić się tylko jednym oczkiem, który wprawdzie pozwolił podopiecznym Tomasza Kaczmarka awansować na fotel lidera, lecz mający o jeden mecz mniej Lech Poznań może ich zdetronizować i jednocześnie zdystansować na odległość dwóch punktów.
jbro, PilkaNozna.pl