Na start poważnego grania w Europie w 2022 roku Arsenal Londyn przegrał 1:2 z Manchesterem City.
Guardiola po meczu z Arsenal był zadowolony tylko z wyniku.
Kanonierzy musieli sobie radzić bez wsparcia
Mikela Artety, którego dopadł koronawirus. W pierwszej połowie braku hiszpańskiego trenera na ławce nie było widać. Arsenal rozegrał być może najlepszą połowę w tym sezonie. Mistrzowie Anglii długi fragmentami byli bezradni. Londyńczycy prowadzili do przerwy 1:0, a mogli i powinni wyżej. Jedynego gola w pierwszej połowie strzelił
Bukayo Saka, który przytomnym strzałem wykorzystał dogranie
Kierana Tierneya.
W pierwszej połowie sporo emocji wywołała sytuacja, w której Ederson wyciął Martina Odegaarda. VAR, nie wiedzieć czemu, nie dostrzegł przewinienia. Inaczej było po kilku minutach gry w drugiej połowie. Po długich analizach sędzia wskazał na wapno, choć faul Granita Xhaki na Bernardo Silvie był co najmniej wątpliwy. Riyad Mahrez nie pomylił się z 11 metrów i doprowadził do wyrównania.
Tuż po karnym doszło do kuriozalnej sytuacji po drugiej stronie boiska. Po główce Aymerica Laporte’a piłkę sprzed linii bramkowej zdołał wślizgiem wybić Nathan Ake. Dobijał jeszcze aktywny Gabriel Martinelli, ale nie trafił, a w zasadzie trafił w słupek. Po chwili Gabriel obejrzał drugą żółtą kartkę za faul taktyczny i musiał sobie radzić w dziesiątkę.
Pomimo gry z przewagą jednego zawodnika The Citizens zdołali przechylić szali na swoją korzyść dopiero w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Z bliska na 2:1 trafił Rodri. Arsenal ma czego żałować…
sul, PilkaNozna.pl