Zaczęliśmy od zwycięstwa. Reprezentacja Polski pokonała Belgię (3:2) w pierwszym meczu podczas mistrzostw Europy do lat 21. Dzięki tej wygranej biało-czerwoni zdobyli kapitał niezbędny do tego, by myśleć o wyjściu z grupy.
Biało-czerwoni pokonali Belgów na inaugurację (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Już po rozlosowaniu grup EURO U-21 było wiadomo, że pierwszy mecz turnieju może zadecydować o szansach naszej drużyny na awans do następnej rundy. Belgowie byli bowiem – przynajmniej na papierze – najsłabszym z naszych rywali i zdobycie punktów podczas inauguracyjnego starcia postawiłoby nas w bardzo dobrej sytuacji wyjściowej.
Co jeszcze przed pierwszym gwizdkiem rzucało się w oczy, to pustki na trybunach. Szczególnie mocno kontrastowało to z tym, co podczas mistrzostw Europy w tej samej kategorii oglądaliśmy przed dwoma laty na polskich boiskach. Dużo większa frekwencja towarzyszyła także meczom w trakcie zakończonych w sobotę mistrzostw świata U-20, gdzie stadiony były pełne, nawet jeśli nie grała nasza reprezentacja.
Od początku było widać, że większa kultura gry jest po stronie naszych rywali. Przez kwadrans niewiele z tego wynikało, ale jeśli ktoś miał otworzyć wynik, to właśnie Belgowie. Kiedy więc „Czerwone Diabły” podkręciły tempo, nasz zespół od razu zacząć mieć poważne problemy.
Pierwszym sygnałem ostrzegawczym było uderzenie Orela Mangali, po którym Kamila Grabarę i naszą reprezentacją uratował słupek. Polacy całkowicie się jednak pogubili i ten moment chaosu w naszych szeregach Belgowie wykorzystali bezlitośnie. Już kilka chwil później Aaron Iseka Leya znalazł się na lewym skrzydle i precyzyjnie dograł przed pole karne, a wszystko celnym strzałem z najbliższej odległości wykończył Isaac Mbenza.
Nasi przeciwnicy nie zamierzali zwalniać tempa i widząc zamieszanie w polskich szeregach, od razu ruszyli do ataków, by zapewnić sobie dwubramkowy kapitał. Bliski celu był Siebe Schrijvers, który w 21. minucie minął niczym tyczki slalomowe defensorów, ale w dogodnej pozycji nie trafił dobrze w piłkę. To mogło, a właściwie powinno być 2:0.
Kiedy wydawało się, że Belgowie są w uderzeniu… Polska odpowiedziała. Piłkę na połowie rywala przejął Szymon Żurkowski, który podciągnął z nią kilkanaście metrów i zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego. Strzał mógł wyglądać na nieszczególnie mocny, ale jak się okazało, były pomocnik Górnika Zabrze przymierzył idealnie obok słupka. Bramkarz rywali wyciągnął się jak długi, ale nie zdołał sięgnąć futbolówki.
Biało-czerwoni zaczęli grać z dużo większym zaangażowaniem, agresywniej i to od razu zaczęło przynosić skutki. W 37. minucie przed szansą stanął Sebastian Szymański, który próbował zaskoczyć bramkarza uderzeniem z rzutu wolnego i trzeba przyznać, że pomylił się naprawdę nieznacznie.
Po pierwszej połowie, która zakończyła się remisem, druga rozpoczęła się od mocnego uderzenia Polaków. W 52. minucie wrzutkę z rzutu rożnego na gola zamienił Krystian Bielik, który wyskoczył wyżej od rywala i głową skierował piłkę do siatki. Ta zanim do niej wpadła, odbiła się jeszcze od słupka.
Goniący Belgowie próbowali odrobić straty, jednak Polacy umiejętnie się bronili, przeszkadzając rywalom i rozbijając ich kolejne akcje zaczepne. Sami z kolei szukali swoich szans w szybkich wypadach i jeden z nich przyniósł nam w końcówce trzeciego gola. Zdobył go Sebastian Szymański, jednak wielką pracę wykonał Żurkowski, który do końca powalczył z rywalem w polu karnym i wyłożył piłkę koledze. Temu z kolei pozostało celnie przymierzyć i jak się okazało, noga mu nie zadrżała.
Belgowie nie ustawali w atakach i kilka chwil później zdołali zdołali strzelić bramkę kontaktową. W 84. minucie dośrodkowanie z narożnika boiska wykorzystał Dion Cools, który kompletnie niepilnowany jedynie przyłożył głową i zmusił Grabarę do drugiej kapitulacji podczas tego meczu.
Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ i po końcowym gwizdku do podopieczni Czesław Michniewicza mogli wznieść ręce w geście triumfu. Zaczynamy EURO U-21 od zwycięstwa, co jest dobrym prognostykiem przed meczami z Włochami, a także Hiszpanią.
Grzegorz Garbacik