Enfant terrible włoskiego futbolu, czyli wszystkie szaleństwa Mario Balotellego
Ileż to już razy byliśmy przekonani, że Mario Balotelli dorósł i zamiast o głupstwach, zaczął na poważnie myśleć o grze w piłkę. Tak było po niemal każdej większej aferze z Włochem w roli głównej, po której obiecywał on poprawę i pozostawienie wybryków za sobą. Niestety „Super Mario” słowa nie dotrzymał, a jego dalsza przyszłość stanęła pod znakiem zapytania.
Co tym razem zbroił włoski napastnik? Podczas jednego z ostatnich treningów swojego Manchesteru City bardzo brutalnie sfaulował on swojego kolegę z zespołu Scotta Sinclaira, za co Roberto Mancini postanowił ukarać go odsunięciem od zajęć. Ten jednak ani myślał posłuchać swojego menedżera i jedynie splunął na boisko w geście protestu. W Mancinim zagotowała się gorąca włoska krew i uznał on, że osobiście wyrzuci niesfornego zawodnika z ośrodka treningowego. Pomiędzy oboma panami doszło do szarpaniny, padły także ostre słowa. Piłkarza i szkoleniowca musiał rozdzielić Brian Kidd i inni świadkowie całego zajścia. Media w Anglii momentalnie podchwyciły temat i na czołówkach gazeta oraz największych portali sportowych mogliśmy oglądać zdjęcia Balotellego i Manciniego w ostrym starciu. Co więcej, zdaniem wielu fachowców i ludzi, którzy na Premier League zjedli zęby, Manchester City nie powinien już dłużej czekać i jak najszybciej pozbyć się włoskiego napastnika, o którym w ostatnich sezonach jest głośno głównie z powodu jego wybryków poza boiskiem, a nie wyczynów na placu gry.
Kto jednak śledzi ligę angielską na bieżąco, ten wie, że to już nie pierwsza afera z udziałem „Super Mario” podczas jego przygody z The Citizens i nie pierwsza groźba jego wydalenia z zespołu. Piłkarz jest podobno ulubieńcem właściciela klubu Szejka Mansoura i większe konsekwencje raczej mu nie grożą. Cofnijmy się jednak nieco w przeszłości i przypomnijmy sobie te wszystkie szaleństwa Balotellego. Po tym już nikt nie będzie miał wątpliwości „dlaczego to zawsze on”.
ZAMKNIJ
Podpalony dom i pobita striptizerka
Jedną z najgłośniejszych akcji Włocha było spowodowanie pożaru we własnym domu. Balotelli postanowił odpalić kilka fajerwerków we własnej łazience, jednak zrobił to na tyle nieudolnie, że zaprószył ogień. Rezydencję napastnika Manchesteru City uratowała szybka interwencja straży pożarnej i to, że Włoch nie postanowił eksperymentować z pirotechniką np. w salonie lub sypialni. Wtedy straty mogłoby być o wiele większe, o zagrożeniu życia samego zainteresowanego już nie wspominając. W obliczu tego wyskoku, uderzenie przez Balotellego striptizerki w nocnym klubie lub celowania rzutkami w młodzieżowców The Citizens, za co dostał 144 tysiące funtów kary, wyglądają jak dziecinne igraszki.
To jednak wcale nie koniec. Brytyjska prasa brukowa poinformowała także o tym, że piłkarz spotykał się w przeszłości z gwiazdą lokalnego przemysłu porno, a podczas podróży po Manchesterze, gdy nagle przypiliła go pilna potrzeba, zatrzymał się przy jednej ze szkół i to właśnie tam postanowił skorzystać z toalety. Nie trzeba chyba dodawać jak wielki zdziwienie wywołał Włoch, który przechadzał się jak gdyby nigdy nic po szkolnych korytarzach w poszukiwaniach łazienki. Jeśli z kolei wizyta w placówce oświaty wydaje się wam mało szokująca, to dodamy, że Balotelli odwiedził także inny publiczny przybytek, a mianowicie więzienie dla kobiet. Ja się tłumaczył? Cóż, po prostu był ciekawy jak wygląda w środku i dlatego wjechał swoim autem na jego teren. W sumie, to nawet logiczne wyjaśnienie.
Ostatnio dowiedzieliśmy się także o kulisach podróży „Super Mario” do Londynu. Włoch nie chciał się zgubić, dlatego postanowił wynająć taksówkę i pojechał za nią z Manchesteru do stolicy i z powrotem. Zapłacił za to bagatela 800 funtów, jednak jeśli ktoś zarabia grubo ponad 100 tysięcy tygodniowo, to na takie szaleństwa może sobie pozwolić. Na koniec zostawiliśmy słynną akcję „koszulkową”. Podczas gdy Włoch występował jeszcze w Interze Mediolan, w trakcie jednego z programów telewizyjnych został poproszony o ubranie koszulki… Milanu. Balotelli, który uwielbia Rossonerich, zgodził się bez wahania, czym doprowadził fanów Interu do białej gorączki. Co ciekawe, także podczas swojej przygody z Mediolanem, „Ballo” po jednym z meczów ściągnął swój trykot i rzucił go na murawę udając się do szatni. Miał pecha, ponieważ koszulkę podniósł z ziemi Marco Materazzi, który dogonił swojego rodaka i – jak donoszą świadkowie – bardzo dosadnie nauczył go szacunku do klubowych barw. Przyznajcie, chcielibyście zobaczyć tę lekcję.
Nietuzinkowy zawodnik
Balotelli to niesforny chłopak, owszem, ale oprócz tego jest także piłkarzem o nieprzeciętnych umiejętnościach. Najdobitniej mogliśmy się o tym przekonać podczas EURO 2012, kiedy to Włoch był jednym z liderów swojej reprezentacji. Jego bramka w meczu z Irlandią i dwa trafienia w półfinale z Niemcami przeszły do kanonu Mistrzostw Europy, ale kibicom i tak w pamięci pozostała celebracja zawodnika po pokonaniu po raz drugi Manuela Neuera.
Swego czasu do Balotellego porównywano naszego Patryka Małeckiego. Prawda jest jednak taka, że Włoch bije „Małego” na głowę, tak pod względem piłkarskim, jak i jeśli chodzi o pomysłowość w robieniu dziwnych, śmiesznych i niecodziennych rzeczy. To jest całkiem inna liga. Liga Mario Balotellego.