Po pierwszej połowie mało kto postawiłby swoje pieniądze na to, że ten mecz zakończy się w taki sposób. Lechia odrobiła straty i w zimowej aurze wygrała z Górnikiem Zabrze.
W pierwszej połowie grę prowadzili piłkarze z Zabrza. Górnik przeważał nie tylko w posiadaniu piłki, ale także w statystyce oddanych strzałów. Sił z dystansu próbowali Lukas Podolski czy Dani Pacheco. Wiele akcji gości napędzał również Kanji Okunuki. Na posterunku zawsze jednak był Dusan Kuciak. Słowacki bramkarz, który w ostatnich tygodniach zaliczył kilka pechowych interwencji, w pierwszej części dzisiejszego meczu spisywał się bez zarzutów. Chcąc wybrać najlepszego zawodnika Lechii do przerwy, bez wahania można byłoby wskazać na golkipera gospodarzy. Z pola nie wyróżniał się bowiem nikt. Aktywny starał się być Conrado, ale dośrodkowania Brazylijczyka rzadko znajdowały adresata. Często przy piłce był również Ilkay Durmus, lecz on też nie potrafił zrobić różnicy na boisku, a w jednej dogodnej sytuacji niepotrzebnie wszedł w drybling z obrońcami Górnika i zmarnował szansę Biało-Zielonych. Negatywne wrażenie sprawiali gracze ze środka pola. Jakub Kałuziński zaliczył kilka strat, niecelnych podań czy nieudanych dryblingów. Podobnie wypadł Jarosław Kubicki, który o mało co nie sprokurował groźnej akcji swojemu rywalowi.
Gdy wydawało się, że zawodnicy obu drużyn zejdą na przerwę przy wyniki bezbramkowym, gola strzelili przyjezdni. Dusana Kuciaka pokonał stoper Górnika, Emil Bergstrom. Szwed zaskoczył gospodarzy w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy.
Po zmianie stron inicjatywę przejęła Lechia. Podopieczni Marcina Kaczmarka wzięli się za odrabianie strat i w pierwszym fragmencie drugiej odsłony stworzyli sobie więcej sytuacji niż przez poprzednie 45 minut. Górnik się cofnął i umiejętnie bronił dostępu do własnej bramki. Budowanie składnych akcji utrudniał śnieg, który obficie przykrył murawę w czasie przerwy. Piłkarze się ślizgali, piłka zmieniała rotację, co wpływało na poczynania obu ekip.
Lwa część drugiej połowy to głównie nieporadne próby wykreowania jakiejś składnej akcji. Mimo że śnieg leżący na murawie był znacznym utrudnieniem dla zawodników, nie może stanowić wymówki a propos słabej postawy obu zespołów. Brakowało przede wszystkim komunikacji, piłkarze byli spóźnieni, nie wiedzieli, kiedy mają ruszyć do piłki, kiedy ją przytrzymać, a kiedy natychmiast oddać do kolegi.
Lechia starała się wyrównać i w końcu zdobyła bramkę na 1:1. Zimną głowę w polu karnym zachował Mario Maloca – Chorwat zebrał drugą piłkę i umieścił ją w siatce. Stoper gospodarzy rozgrywał dziś przyzwoite zawody. W kilku sytuacjach ratował skórę swojemu zespołowi, a strzelony gol tylko potwierdził jego niezły występ.
Wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się remisem. W doliczonym czasie gry zwycięstwo wyrwała jednak Lechia. Bramkę głową, dającą gospodarzom trzy punkty, zdobył Łukasz Zwoliński. Napastnik Biało-Zielonych zapewnił swojej drużynie niezwykle ważne zwycięstwo.
Wygrana z Górnikiem dała Lechii awans na 14. miejsce, co oznacza, że najbliższe tygodnie piłkarze Marcina Kaczmarka spędzą nad strefą spadkową. Górnik jest na 12. pozycji.
jkow, PiłkaNożna.pl