El. MŚ 2022: Serbia jedzie do Kataru!
Sensacja na Estadio da Luz! Portugalia prowadziła już od 2. minuty, lecz waleczna Serbia nie poddała się i w 90. minucie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść, gwarantując sobie tym samym bezpośredni awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata, podczas gdy Ronaldo i spółka czekają baraże.
Od początku było wiadomo, że temperatura na boisku będzie sięgała zenitu. Wszyscy mieli w pamięci poprzedni mecz Serbii z Portugalią, kiedy to padł remis 2:2, bowiem na skutek błędu sędziowskiego i braku VAR-u prawidłowo strzelony gol przez Cristiano Ronaldo w doliczonym czasie gry, dający Portugalczykom zwycięstwo, nie został uznany.
Owa kontrowersja finalnie przesądziła o tym, że rewanżowe starcie obu reprezentacji miało zadecydować o uzyskaniu bezpośredniego awansu. W uprzywilejowanym położeniu znajdowali się Mistrzowie Europy z 2016 roku, którzy do pełni szczęścia potrzebowali tylko nie przegrać, zaś Serbowie by uniknąć dwustopniowych barażów, musieli wygrać.
Początkowo wszystko układało się po myśli podopiecznych Fernando Santosa. Już w 2. minucie objęli prowadzenie. Renato Sanchez wykorzystał chwilową dezorientację serbskich szyków obronnych i mocnym strzałem z bliskiej odległości zmusił do kapitulacji bezradnego Predraga Rajkovicia.
Szybko stracona bramka podziałała na bałkańskie „Orły” niczym czerwona płachta na rozwścieczonego byka. Motywująco. Zresztą, trudno się dziwić, że zależało im na przechyleniu szali zwycięstwa na swoją korzyść, skoro prezydent serbskiego PZPN obiecał nagrodę w postaci miliona euro do podziału na całą kadrę, pod warunkiem wywalczenia bezpośredniego awansu.
Serbowie mogli doprowadzić do wyrównania już w 12. minucie, lecz na ich nieszczęścia piłka po uderzeniu Luki Vlahovicia odbiła się tylko od słupka. Fortuna uśmiechnęła się do nich w 33. minucie, kiedy to Dusan Tadić oddał mocny strzał tuż sprzed pola karnego, a zmylony delikatnym rykoszetem Rui Patricio interweniował tak nieudolnie, że futbolówka wpadła do jego własnej siatki.
Kolejne minuty upływały pod znakiem nieustannego przeciągania liny na zasadzie „kto kogo?”. Aż wreszcie nadeszła rozstrzygająca 90. minuta, gdy Dusan Tadić miękko zacentrował w kierunku pola karnego, gdzie na piłkę czyhał przez nikogo nie niepokojony Aleksandar Mitrović, który zrobił to, co potrafi najlepiej: bezproblemowo zagłówkował nie do obrony dla bramkarza.
W takich oto dramatycznych okolicznościach Portugalia dała sobie wypuścić z rąk bezpośredni awans na rzecz Serbii. Gdy sędzia użył gwizdka po raz ostatni, na murawę wypełnionego po brzegi Estadio da Luz w geście euforii wybiegł cały serbski zespół. Ich radości towarzyszyła ogłuszająca cisza, motywowana świadomością, że Cristiano Ronaldo i spółka, jeśli chcą jechać na przyszłoroczny mundial w Katarze, muszą przejść jeszcze przez zawsze ryzykowne dwustopniowe baraże.
jbro, PilkaNozna.pl