El. LE: Legia ratuje honor polskich drużyn
Spośród trzech polskich drużyn występujących w eliminacjach Ligi Europy, tylko Legia wywalczyła awans do III rundy. Warszawianie bez problemu zwyciężyli na wyjeździe FC Botosani (3:0).
Podopieczni Henninga Berga przed tygodniem przy Łazienkowskiej nie zagrali najlepiej. Postawa legionistów nie spodobała się nawet ich własnym kibicom, którzy – mimo wygranej – po spotkaniu wygwizdali piłkarzy. Fakt był jednak taki, że warszawianie zwyciężyli Botosani 1:0 po pięknej bramce Ondreja Dudy. Poza tym trafieniem, stołeczni gracze niewiele pokazali.
Dość irytujący był Nemanja Nikolić, który raz po raz dawał się łapać na pozycji spalonej. Urodzony w Serbii piłkarz zrehabilitował się jednak w ligowym spotkaniu ze Śląskiem. Wówczas król strzelców węgierskiej ekstraklasy strzelił dwie bramki i był – obok Dominika Furmana – jednym z najlepszych graczy Legii.
Dla warszawian wyeliminowanie rumuńskiej ekipy było wręcz obowiązkiem. Przed rewanżem trener Berg zapewniał, że Wojskowi chcą awansować do fazy grupowej.
– My jako drużyna mamy do jutrzejszego rywala szacunek. Jesteśmy skoncentrowani i dobrze przygotowani do meczu. Dla naszych zawodników, sztabu szkoleniowego, czy kibiców Legii awans do kolejnej rundy pucharów jest bardzo ważny. Chcemy odnosić sukcesy w Europie, zależy nam na dobrym rezultacie – mówił.
Czwartkowy mecz rozpoczął się dla warszawian znakomicie. Co prawda przez kilka minut przewagę mieli Rumuni, ale to stołeczni gracze zrobili to, co należy. Już w siódmej minucie warszawianie przeprowadzili znakomitą akcję. Nikolić przejął piłkę, odegrał do Dudy, a ten podał do Michała Kucharczyka. 24-latek natomiast wyłożył futbolówkę przed bramkę, a Guilherme dopełnił formalności.
Kolejne fragmenty gry nie obfitowały w ciekawe sytuacje. Trochę pracy miał Dusan Kuciak, ale raczej się zbytnio nie wysilał. Po pół godzinie gry swoją drugą bramkę w dwumeczu mógł strzelić Duda, ale z zaledwie siedmiu metrów huknął nad poprzeczką.
Niewiele później jednak zdobyć gola udało się Nikoliciowi. Serb z węgierskim paszportem najpierw został sfaulowany w polu karnym rywala, a potem sam wykorzystał jedenastkę. Przed przerwą wynik podwyższyć mógł jeszcze Guilherme. Portugalczyk przejął piłkę przed polem karnym gości, uderzył… i futbolówka odbiła się od słupka.
W tym momencie 350 kibiców Legii obecnych w Botoszanach mogło być pewnych awansu warszawian do kolejnej rundy. I być może właśnie z powodu tej pewności tempo meczu w drugiej części gry nieco siadło. Na boisku pojawił się Michał Żyro, który zaraz po zmianie stron mógł podwyższyć prowadzenie Wojskowych. Pomocnik uderzył jednak z bliskiej odległości prosto w Płamena Ilijewa.
W kolejnych fragmentach spotkania warszawianie spokojnie rozgrywali piłkę, głównie na własnej połowie, a Rumuni biegali za futbolówką. Widać było, że legioniści nie zamierzają się przemęczać. Nie można im się było zresztą dziwić, bowiem w perspektywie mieli ligowe starcie z Podbeskidziem.
Tymczasem na 20 minut przed końcem świetnie z 20. metra uderzył Marius Croitoru. Gdyby nie poprzeczka, byłaby piękna bramka. Co nie udało się Croitrou, wyszło Aleksandarowi Prijoviciowi. Nowy nabytek Legii znalazł się sam na sam z Ilijewem i w bardzo spokojny sposób umieścił futbolówkę w bramce FC Botosani, ustalając wynik na 3:0 dla warszawian.
W kolejnej rundzie Legia zmierzy się z czarnogórską Mladostą Podgorica lub z albańskim Kukesi.
tboc, PiłkaNożna.pl