El. LE: Koniec europejskiej przygody Jagi
Jagiellonia Białystok nie zagra w tym roku w fazie grupowej Ligi Europy.
Gracze ze stolicy Podlasia ulegli na Cyprze Omonii (0:1) i odpadli z
eliminacji.
Białostoczanie
w pierwszej rundzie eliminacji bez problemu poradzili sobie z Kruoją
Pokroje. Dominacja Jagiellonii była bezdyskusyjna w drugim meczu, w
którym podopieczni Michała Probierza wbili Litwinom aż osiem bramek.
W
kolejnej rundzie jednak tak łatwo nie było. Przed tygodniem na nowym
stadionie w stolicy Podlasia padł bezbramkowy remis. W dodatku z powodu
kontuzji przedwcześnie mecz skończył się dla Tarasa Romanczuka i Patryka Tuszyńskiego. To właśnie ci dwaj piłkarze byli głównymi aktorami w najgroźniejszej akcji przeprowadzonej przez gospodarzy.
Na
inaugurację nowego sezonu ekstraklasy gracze Probierza wybrali się
natomiast do Kielc, gdzie ulegli miejscowej Koronie 2:3. Trudno się
zresztą temu dziwić, bowiem na boisko wyszedł tzw. drugi garnitur.
Niewiele
później białostoczanie wylecieli na Cypr. Na miejscu pierwszy trening
odbyli już we wtorek. I nie było to dla nich najprzyjemniejsze
doświadczenie, bowiem zostali przez miejscowych chuliganów obrzucani
kamieniami. Gracze Jagi zapewniali jednak, że mimo gorącej atmosfery,
będą walczyć o awans.
– Jest ciężko, ale nikt nie narzeka.
Skupiamy się na pracy, jaką musimy wykonać. Mam nadzieję, że po końcowym
gwizdku wszyscy szczęśliwi wrócimy do Białegostoku – mówił bramkarz Bartłomiej Drągowski.
Czwartkowy
mecz jednak rozpoczął się dla 17-latka i dla całej Jagiellonii
fatalnie. Białostoczanie byli jakby sparaliżowani, błyskawicznie tracili
piłkę na rzecz Omonii. Już po ośmiu minutach gospodarze prowadzili.
Wówczas Igorsowi Tarasovsowi uciekł Irlandczyk Cillian Sheridan.
26-latek przytrzymał piłkę w polu karnym, urwał się Łotyszowi i uderzył
na bramkę Drągowskiego. 17-latek tylko przyglądał się, jak futbolówka
wpada do bramki i trzeba przyznać, że mógł w tej sytuacji zrobić więcej.
Zagubiony
był jednak nie tylko on, ale także cały zespół białostoczan. Nie
oznacza to jednak, że Omonia stwarzała sobie szansę za szansą. Wręcz
przeciwnie, Jaga raziła nieporadnością, ale gospodarze nie potrafili
tego wykorzystać. Kolejny strzał Sheridana to w zasadzie jedyne, na co
było stać Cypryjczyków.
Pod koniec pierwszej części gry gra się zaostrzyła, czego efektem były dwie żółte kartki. Pierwszą za bardzo ostry faul dostał Luciano Bebe, natomiast drugą – i to chwilę później – obejrzał zdobywca bramki, Sheridan.
Po zmianie stron niewiele się zmieniło, chociaż ekipa Żubrów nieco częściej utrzymywała się przy piłce. Na murawie zamiast Niki Dzalamidze pojawił się Piotr Grzelczak. Po kilku minutach 27-latek uderzył groźnie z 25 metrów, ale futbolówka poszybowała obok bramki Omonii.
Na pół godziny przed końcem na plac gry został wprowadzony Łukasz Sekulski, a efektem ostatniej zmiany było wejście Karola Świderskiego.
I choć w tym momencie białostoczanom do awansu wystarczyłaby zaledwie
jedna bramka, to Żubry nie potrafiły zrobić nic, by ją zdobyć.
Za to gospodarze na chwilę przed końcem mieli świetną szansę. Genialną akcją popisał się Nuno Assis, który zabawił się z obrońcami Jagi, ale Sheridan nie potrafił chwilę później wykorzystać prawie stuprocentowej sytuacji.
Do
podstawowego czasu gry sędzia doliczył aż pięć minut i wówczas wszyscy
kibice Jagiellonii ściskali kciuki za swoich pupili. Na nic się to
jednak zdało i białostoczanie do domu wcale nie wrócą szczęśliwi.
tboc, PiłkaNożna.pl