El. LE: Bramka Ljuboji daje nadzieję Legii

– Jesteśmy zdecydowanym faworytem czwartkowego meczu i przyjmujemy taką odpowiedzialność na siebie. Trudno powiedzieć jaki wynik może nas zadowolić. Jeśli będzie bramkowy remis na wyjeździe, który da nam przewagę w kolejnym meczu to będzie to dobry wynik – na przedmeczowej konferencji prasowej powiedział trener Legii Jan Urban. O tym, że faworyci nie zawsze wygrywają legioniści przekonali się w czwartek, przegrywając na wyjeździe z SV Ried 1:2.

Legia wbrew wcześniejszym zapowiedziom rozpoczęła spotkanie niezwykle bojaźliwie, ograniczając się przede wszystkim do zabezpieczenia tyłów. Zadanie to legioniści wykonali w pierwszej połowie wzorowo, a do pełni szczęścia brakowało tylko zdobyczy bramkowych.

Gdy po zmianie stron wydawało się, że legioniści zdecydują się na odważniejsze ataki, dwukrotnie ich zapędy ostudzili gospodarze. Już sześć minut po wznowieniu gry Dusana Kuciaka pokonał Gartler, dając prowadzenie gospodarzom. Nie minął kwadrans, a zrobiło się 2:0. We własnym polu karnym ręką zagrał Wawrzyniak, sędzia podyktował rzut karny, a mający już na koncie żółtą kartkę obrońca Legii obejrzał czerwony kartonik i był zmuszony opuścić plac gry. Jedenastkę na gola zamienił Hadzic.

Grająca w dziesiątkę Legia prezentowała się fatalnie, przez co w powietrzu wisiała trzecia bramka dla gospodarzy. Kibice śledzący to spotkanie musieli być więc zdziwieni, gdy gola strzelili legioniści. Z rzutu wolnego dobrze zagrał Radović, a piłkę w siatce umieścił Ljuboja.

Mimo fatalnej postawy Legia mogła i powinna zdobyć w końcówce bramkę wyrównującą. Futbolówka po uderzeniu Marka Saganowskiego trafiła jednak w poprzeczkę i o dużym szczęściu mogli mówić gospodarze. Mecz SV Ried – Legia Warszawa zakończył się wynikiem 2:1.

Spotkanie rewanżowe zostanie rozegrane za tydzień w Warszawie. Legia mimo porażki wciąż zachowuje szanse na awans do kolejnej fazy rozgrywek.

szymek, PilkaNozna.pl
fot. Łukasz Skwiot