El Clasico – wielkie rozczarowanie
Jedyną dobrą wiadomością po wczorajszym El Clasico jest fakt, że obyło się bez ofiar w ludziach. Po meczu na ulicach Barcelony doszło do zamieszek, jednak skończyło się na około stu lekko rannych, w tym policjantach. Nic nie wiadomo też o tym, bo ktokolwiek umarł z nudów oglądając pseudopopisy znudzonych sobą gigantów hiszpańskiego futbolu.
To nie był mecz, który będzie wspominany latami (fot. Reuters)
Tym razem na boisku zwarli się ze sobą dwaj rywale zbyt silni na to, by uczynić sobie krzywdę. O wie lepiej grali obrońcy obu zespołów, niż napastnicy, którzy zawiedli na całej linii. Jak się okazuje, znacznie lepiej dla atrakcyjności widowiska jest wtedy, gdy jedna z drużyn znajduje się w kryzysie. Wtedy prawdopodobieństwo goleady jest naprawdę znaczne. Natomiast nie ma gorszej wiadomości nad tą, że i Barca i Real są świetnie przygotowane fizycznie i taktycznie.
Trudno wskazać bohatera środowego meczu. Sporo głosów zebrała kandydatura doprawdy perfekcyjnie grającego Casemiro. Jego gra oglądana z bardzo bliska, tuż zza linii kocowej boiska – jak miałem tym razem okazję, robiła jeszcze większe wrażenie niż podpatrywana z daleka. Zoom działał też na korzyść Gerarda Pique, który ustawiał się z niezwykłą intuicją oraz z takimż wyczuciem włączającego się w akcje zaczepne – ale tylko w pierwszej połowie – Jordiego Alby. Z graczy ofensywnych swą postawą może pochwalić się tylko Fede Valverde, jedyny w tej grupie nonkonformista.
Ekipa Canal+, z niżej podpisanym w składzie, relacjonująca dla kibiców wydarzenia na Camp Nou, znacznie większe emocje przeżyła po meczu, gdy wracając do hotelu wpadła w sam środek wspomnianych zamieszek. Palono kontenery na śmieci i opony, detonowano petardy, rzucano kamieniami w policjantów, a ci strzelali do chuliganów piankowymi kulami. Ulice były zablokowane barykadami. Na szczęście wszyscy dotarliśmy bezpiecznie do hotelu.
Oby jak najrzadziej mecze hiszpańskich gigantów stały na tak wysokim poziomie taktycznym, oby już nigdy nie towarzyszyły im takie okoliczności. Po El Clasico z 18 grudnia 2019 pozostanie tylko niesmak – ale z drugiej strony dobrze, że na niesmaku i drobnych kontuzjach uczestników zajść się skończyło.
Leszek Orłowski z Barcelony