Przejdź do treści
London, Grossbritannien, 01.06.2022: Lionel Messi (Argentina) gestikuliert, Gestik nach dem Finalissima 2022 Spiel  zwischen Italy vs Argentina im Wembley Stadium am 01. June 2022 in London, Grossbritannien. (Foto von Alex Gottschalk/DeFodi Images)

London, United Kingdom, 01.06.2022: Lionel Messi (Argentina) gestures after the Finalissima 2022 match between Italy vs Argentina at Wembley Stadion on June 1, 2022 in London, United Kingdom. (Photo by Alex Gottschalk/DeFodi Images)  
WLOCHY VS ARGENTYNA PILKA NOZNA SEZON 2021/2022
 
FOT.DEFODI IMAGES/newspix.pl / 400mm.pl
POLAND ONLY!
---
newspix.pl / 400mm.pl

Ligi w Europie Świat

Dziś w nocy startuje Copa America! Czy to będzie ostatni taniec Messiego z Argentyną?

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że 47. edycja Copa America jest traktowana jako ostateczne przetarcie przed mistrzostwami świata w 2026 roku. Dotyczy to zarówno gospodarzy najbliższego mundialu, czyli Kanady, Meksyku i Stanów Zjednoczonych, jak również reprezentacji z Ameryki Południowej – na czele z Brazylią.

Maciej Kanczak

Nikt zatem nie podchodzi do turnieju z przymrużeniem oka. Argentyńczycy chcą potwierdzić swoją supremację, Brazylijczycy muszą uwiarygodnić się przed kibicami, reszta stawki zamierza pokazać, że ich też stać na wielkie czyny.

Melancholijny naród

Przed reprezentacją Argentyny szansa na czwarte z rzędu trofeum – po Copa America, Finalissimie i mistrzostwie świata. Jeśli podopieczni Lionela Scaloniego okazaliby się najlepsi również w rozgrywkach Copa America, wyrównaliby osiągnięcie kadry Alfio Basile z początku lat 90. (Copa America w 1991, Puchar Konfederacji w 1992, Superpuchar CONMEBOL-UEFA i ponownie Copa America w 1993 roku). – Argentyna jest zawsze faworytem wielkich imprez, obojętnie czy wygrywa, czy tak, jak jeszcze kilka lat temu, przegrywała – podkreśla przed startem turnieju w Stanach Zjednoczonych, Leo Messi.

Wszyscy zadają sobie pytanie, czy CA 2024 to będzie last dance ośmiokrotnego zdobywcy Złotej Piłki. La Pulga wciąż nie określił się w sprawie swojej przyszłości w drużynie narodowej w czasie mundialu w 2026 roku, wówczas będzie miał na karku 38 lat. Obecnie wciąż imponuje formą. W 2024 roku na amerykańskich boiskach rozegrał 15 spotkań (12 w MLS i trzy w CONCACAF Champions Cup), jego bilans jest imponujący – 14 goli i 11 asyst. Nie grał wszystkich meczów od deski do deski – cztery odpuścił z powodu problemów mięśniowych, jeden ze względu na uraz nogi, a w dwóch innych po prostu odpoczywał. Szkoleniowiec Interu Miami, Gerardo Martino, rozważnie zarządza jego siłami. Na dłuższym dystansie taka polityka może sprawić, że Messi dotrwa do północnoamerykańskiego mundialu.

Rozważania w sprawie LM najlepiej podsumował selekcjoner Scaloni w rozmowie z Telemundo Deportes: – My, Argentyńczycy, jesteśmy zbyt melancholijni. Już myślimy o dniu, w którym go nie będzie, podczas gdy cały czas jest z nami. Cieszmy się tym, a co stanie się jutro – zobaczymy. 

Przyszłość ojca sukcesów Albiceleste też od listopada stała pod dużym znakiem zapytania. Wszystko przez enigmatyczną wypowiedź po wygranym meczu z Brazylią w eliminacjach mistrzostw świata. – Argentyna potrzebuje trenera, który poświęci jej całą energię. Muszę się na chwilę zatrzymać, przemyśleć kilka rzeczy – powiedział wówczas szkoleniowiec. Co kryło się za jego słowami? – Musiałem to z siebie wyrzucić. Nie był to dla mnie dobry rok na wielu poziomach, poczułem, że to dobry czas, aby to zakończyć. Dziś jednak przystępuję do pracy z nową energią – przyznał zaraz po przylocie z kadrą do Miami, gdzie Argentyna przygotowuje się do imprezy.

Młodość czy doświadczenie?

Przed nim niezwykle ciężkie zadanie na poziomie psychologicznym. La Scaloneta jest bowiem syta. Od 2021 roku nie schodzi z piłkarskiego szczytu. W pierwszej części kwalifikacji do mundialu udowodniła, że wciąż nie ma problemów z mobilizacją, pięć zwycięstw w sześciu meczach, ale Copa America to już znacznie poważniejszy egzamin. Zwłaszcza że rywale tylko czekają na potknięcie La Albiceleste. Scaloni nie ma jednak wątpliwości w kwestii motywacji swoich graczy, ale jednocześnie zadbał o odpowiedni zastrzyk świeżej krwi na turniej w Stanach Zjednoczonych. W szerokiej kadrze znalazło się trzech graczy, nominowanych przez dziennik „Tuttosport” do nagrody Golden Boy – Facundo Bounanotte, Valentin Carboni i Alejandro Garnacho.

LIONEL SCALONI MUSI ODPOWIEDNIO ZMOTYWOWAĆ NASYCONYCH ARGENTYŃCZYKÓW NA COPA AMERICA 2024. FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Pierwszy, ofensywny pomocnik, od dwóch sezonów występuje w Brighton. O ile debiutancki sezon miał dość dyskretny (13 meczów), o tyle w drugim był już ważną postacią w zespole (27 meczów, 3 gole i asysta). Drugi, również ofensywny pomocnik, nie mając na razie szans na grę w Interze, został wypożyczony do Monzy, gdzie przebojem wdarł się do pierwszego składu (31 meczów, 2 gole, 4 asysty). O trzecim, lewoskrzydłowym, śmiało już można pisać jako o jednym z liderów Manchesteru United. W ubiegłym sezonie wystąpił w 50 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach (10 goli, w tym jeden w finale Pucharu Anglii i 5 asyst). Jest jednym z nielicznych Czerwonych Diabłów, do których kibice z Old Trafford nie mogą kierować pretensji za fatalny sezon 2023-24.

Wśród nieobecnych na pierwszy plan wysuwa się Paulo Dybala. Na poziomie indywidualnym za La Joya bardzo dobry sezon (w 39 meczach na wszystkich frontach strzelił 16 goli i zaliczył 10 asyst). W ostatnim czasie zmagał się jednak z szeregiem przeróżnych urazów. – Mamy do niego szczególny sentyment, ale to zespół zawsze jest na pierwszym miejscu – argumentował decyzję Scaloni. Gracz Romy nie potrafił się z nią pogodzić, gdy dowiedział się o braku powołania, na Instagramie zamieścił zdjęcie trzech statuetek za tytuły piłkarza miesiąca w poprzednim sezonie Serie A. To już drugi z rzędu turniej Copa America, który przejdzie koło nosa zawodnikowi z polskimi korzeniami. W 2021 roku nie znalazł się w kadrze, gdyż praktycznie cały rok stracił przez kontuzję.

PAULO DYBALA NIE POMOŻE ARGENTYŃCZYKOM NA COPA AMERICA. FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Oprócz Dybali, w szerokiej kadrze na CA nie znalazło się jeszcze trzech innych mistrzów świata z Kataru – Thiago Almada, Juan Foyth i Guido Rodriguez. Na razie zaś tylko Angel Di Maria ogłosił rozstanie z drużyną narodową. Amerykański turniej będzie też dobrą okazją dla Scaloniego, aby przekonać się, czy liczna grupa graczy po 30-stce będzie w stanie dociągnąć do mundialu, czy też już należy szukać ich następców.

Wejście smoka Endricka

Dla Brazylii Copa America to także ważny etap przygotowań do mistrzostw świata, co wcale nie oznacza, że Canarinhos potraktują turniej wyłącznie jako poligon doświadczalny. Zwłaszcza że w Kraju Kawy atmosfera wokół kadry jest wyjątkowo paskudna. Kolejna klęska na mundialu, dwóch selekcjonerów tymczasowych, irracjonalna wiara w zatrudnienie Carlo Ancelottiego, do tego trzy porażki z rzędu w eliminacjach MŚ (po raz pierwszy w historii) i dopiero 6. miejsce w tabeli strefy CONMEBOL – dużo jak na ostatnich 18 miesięcy. Działacze CBF poszli w końcu po rozum do głowy i zatrudnili szkoleniowca na pełen etat, Dorivala Juniora, a ten od razu wziął się do pracy i powoli wygrzebuje Brazylię z największego kryzysu od lat.

W pierwszych meczach pod jego wodzą Brazylia pokonała Anglię i Meksyk, a także zremisowała z Hiszpanią. Były opiekun między innymi Sao Paulo FC i Flamengo w tych trzech spotkaniach zdążył skorzystać z usług 34 graczy, przez co styl gry był daleki od oczekiwań. 62-latek nie przejmuje się jednak krytyką. – To proces, tworzę zupełnie nowy zespół. Chcę poznać potencjał każdego z zawodników, bo na treningach mam ograniczone ku temu możliwości – tłumaczy ze spokojem. Furorę w jego drużynie robi Endrick, który w pierwszych trzech meczach w drużynie narodowej trzy razy trafiał do siatki rywali. Ostatnim, który zaliczył podobne wejście do brazylijskiej reprezentacji był Pele. – Jesteście szaleni, porównując mnie do Pelego! – rzekł do dziennikarzy 17-letni napastnik. Również Dorival Junior prosił ekspertów o chłodniejsze głowy w ocenach postawy nowego atakującego Realu Madryt. – Bądźmy ostrożni. Wiele się w jego życiu wydarzyło w stosunkowo krótkim czasie. Ważne jest, aby nie stracił nic ze swojej esencji i pozostał tym samym graczem, którym był, zaczynając grać w Palmeiras – powiedział.

Marsz po Złotą Piłkę

Tym bardziej że odpowiedzialność za losy Canarinhos powinna spoczywać na barkach Viniciusa Juniora. 23-latek miał fenomenalny sezon. Z Królewskimi triumfował w La Liga i Lidze Mistrzów, w finale zdobywając bramkę pieczętującą zwycięstwo z Borussią Dortmund. Łącznie we wszystkich rozgrywkach zanotował 24 trafienia. W Kraju Kawy ruszyła już kampania, aby przyznać Viniciusowi Złotą Piłkę. – Byłoby niesprawiedliwe, gdyby nie został nagrodzony – przyznał Dorival Junior. Wtórują mu inni zwycięzcy plebiscytu „France Football” sprzed lat. – Zanotował spektakularny sezon w Lidze Mistrzów. Jego gra przeszła wielką ewolucję – powiedział Ronaldo, laureat Złotej Piłki w 1997 i 2002 roku. – Do Realu przybywał z licznymi brakami, ale dzięki ciężkiej pracy, poświęceniu, dziś strzela jak na zawołanie – dodał Rivaldo (zwycięzca z 1999 roku). Jest jednak jedno „ale”, które może przeszkodzić napastnikowi Królewskich w zdobyciu nagrody – występy w drużynie narodowej, które są jego piętą achillesową. Vinicius Junior ma na koncie 29 występów w kanarkowej koszulce i zaledwie trzy bramki. W narodowych barwach przypomina siebie z pierwszych lat w Madrycie, kiedy seryjnie marnował okazje strzeleckie. I choć Dorival Junior uważa, że sukces na amerykańskich boiskach nie jest jego graczowi potrzebny, aby zdobyć Złotą Piłkę, to jednak już według Rivaldo triumf w CA rozwiałby wszelkie wątpliwości elektorów. Ostatnim Brazylijczykiem, który wygrał plebiscyt „France Football” jest Kaka (2007 rok). 

VINICIUS JUNIOR JEST DZISIAJ GŁÓWNYM FAWORYTEM DO SIĘGNIĘCIA PO ZŁOTĄ PIŁKĘ 2024. FOT. newspix.pl / 400mm.pl

Fani Canarinhos liczą również na rychłe przebudzenie innego Galactico, Rodrygo, który w kadrze także jest daleki od formy z Realu. Jego bilans w narodowych barwach to 22 mecze i pięć bramek. O odpowiednią jakość podań do Viniciusa i Rodrygo ma zadbać z kolei Lucas Paqueta (8 goli i 7 asyst w minionym sezonie). Pomocnik West Hamu, mimo kontrowersji wokół jego osoby, znalazł się w kadrze na Copa America. 26-latek jest bowiem oskarżony o celowe otrzymywanie żółtych kartek, na co zawarto około 60 zakładów bukmacherskich. Śledztwo prowadzi FA, a graczowi Młotów grozi nawet dożywotnia dyskwalifikacja. – Nigdy nie docierały do mnie żadne negatywne sygnały kwestionujące jego postawę. Nie było więc powodu, aby go nie powoływać – stanął w jego obronie selekcjoner.

Już w grudniu było wiadomo, że z powodu kontuzji więzadła krzyżowego przedniego na turniej do Stanów Zjednoczonych nie pojedzie Neymar. Z kolei w końcówce sezonu złamania oczodołu doznał Ederson. Do gry pali się jednak Alisson, który w ciągu 1,5 roku zaledwie trzykrotnie strzegł brazylijskiej bramki. – Z każdym rokiem czuję się coraz lepiej. Mogę powiedzieć, że osiągnąłem bramkarski szczyt – stwierdził niedawno. Wartością dodaną Canarinhos mogą być także dwa odkrycia La Liga z Girony – prawy obrońca Yan Couto i lewoskrzydłowy Savio.

GDZIE DWÓCH SIĘ BIJE…

Na pierwszy triumf od ponad dekady w Copa America liczy również Urugwaj. I nie są to marzenia bezpodstawne, bo La Celeste od momentu objęcia kadry przez Marcelo Bielsę przeszli metamorfozę. Po sześciu kolejkach eliminacji mistrzostw świata 2026 zajmują 2. miejsce, mając na rozkładzie Brazylię i Argentynę. – Musimy kontynuować pracę z kwalifikacji i zachować pokorę – przekonuje Giorgian De Arrascaeta na łamach mediów. Gracz Flamengo jest częścią silnej drugiej linii, o miejsce w której walczą też Rodrigo Bentancur, Nicolas de la Cruz, Manuel Ugarte czy Fede Valverde. W ataku zaś, gdy tylko nakłada na siebie błękitną koszulkę, nie do poznania zmienia się Darwin Nunez. W Stanach Zjednoczonych gracz Liverpoolu będzie mógł liczyć na wsparcie Luisa Suareza, który do tej pory w kadrze Bielsy wystąpił tylko raz. Karierę reprezentacyjną zdecydował się z kolei zakończyć Edinson Cavani. – Twoje imię na zawsze zapisze się w historii – napisał mu w pożegnalnym liście El Pistolero. W próbie generalnej przed amerykańską imprezą Urugwaj rozniósł w pył Meksyk, wygrywając 4:0 (hat-trick Nuneza). Bielsa w swoim stylu skomentował grę podopiecznych: – Wynik jest mylący. Od stanu 3:0 przestaliśmy być ostrożni.

Czarnym koniem imprezy może być Kolumbia. Los Cafeteros od 22 spotkań pozostają niepokonani (ostatnia porażka w lutym 2022). W ubiegłym roku w kwalifikacjach mundialu wygrali między innymi z Brazylią, w marcu tego roku z kolei pokonali w towarzyskiej grze Hiszpanię. Nestor Lorenzo sukcesywnie odmładza zespół, ale dla zasłużonych weteranów jak James Rodriguez miejsce w swojej drużynie też jeszcze znajdzie. Groźny, nawet mimo porażek w sparingach z Włochami i Argentyną, może być także Ekwador. Jak bowiem nie doceniać zespołu w składzie z takimi graczami, jak jeden z architektów mistrzostwa Niemiec dla Bayeru Leverkusen, Piero Hincapie, żądny rehabilitacji za nieudany debiutancki sezon w Chelsea, Moises Caicedo, czy piekielnie utalentowany 17-latek Kendry Paez, który już od dawna jest na listach życzeń czołowych europejskich klubów. 

Północ w odwrocie

Zupełnie odmienna atmosfera panuje w ekipach gigantów z Ameryki Północnej. Gospodarz imprezy, Stany Zjednoczone, właśnie poległ w starciu z Kolumbią 1:5. Selekcjoner Gregg Berhalter po spotkaniu nie miał litości dla piłkarzy. – Nasza postawa od 75. minuty była brakiem szacunku dla przeciwnika i w ogóle dla tej gry – nie gryzł się w język. W ostatnim kwadransie Amerykanie bowiem w dziecinny sposób stracili trzy bramki. Nie jest też jednak tak, że dla Jankesów Copa America to kwestia życia i śmierci. – Każdy musi zrozumieć, że dla nas to po prostu kolejny etap przygotowań do mundialu – przyznał w podcaście „Men In Blazers” kapitan Tyler Adams. Amerykanie dysponują utalentowanym pokoleniem, Adams, Weston McKennie, Yunus Musah, Christian Pulisic, Gio Reyna czy Tim Weah, sęk w tym, że nie stanowią zgranego kolektywu. 

Nieopisany chaos panuje z kolei w drużynie Meksyku. Można odnieść wrażenie, że El Tri nie podnieśli się jeszcze mentalnie po mundialu w Katarze, gdzie po raz pierwszy od 1978 roku nie awansowali do fazy pucharowej. W tym roku podopieczni Jaime Lozano przegrali ze Stanami Zjednoczonymi, Urugwajem i Brazylią. Selekcjoner próbuje wstrząsnąć zespołem. Na Copa America postanowił nie zabierać zasłużonych weteranów takich jak Raul Jimenez, Hirving Lozano czy Guillermo Ochoa. Wydaje się, że to najsłabszy Meksyk od dziesięcioleci. W zasadzie poza bramkostrzelnym Santi Gimenezem i walecznym Edsonem Alvarezem w zespole Trójkolorowych próżno szukać klasowych graczy.

Jedynie w obozie trzeciego gospodarza najbliższych mistrzostw świata względny spokój. Kanadyjczycy co prawda przegrali w sparingu z Holandią aż 0:4, ale kilka dni później sensacyjnie zremisowali z Francją. Celem The Canucks jest sprawienie równie dobrego wrażenia, jak na mundialu w Katarze. 

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024