Dzięki Rakowowi liga jest ciekawsza
Legia Warszawa mistrzem Polski – to wiemy od tygodnia. Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa staną na podium – te informacje też są nam już bardzo dobrze znane. Na szczęście sezon, w którym spada tylko jedna drużyna z PKO Bank Polski Ekstraklasy nie jest tak nudy, jak można się było tego spodziewać. W dwóch ostatnich kolejkach czeka nas sporo emocji.
Wyobraźmy sobie scenariusz, że drużyna Marka Papszuna przegrałaby dwa ostatnie mecze, czyli finał Fortuna Pucharu Polski z Arką Gdynia oraz ligowe starcie ze Stalą Mielec. Wówczas zabrane zostałyby emocje dotyczące ostatniego pucharowicza oraz jedynego spadkowicza.
Czy Arka mogła wygrać w Lublinie? Pewnie, że mogła. Prowadziła 1:0, a Raków grał niemrawo. Nie dowiozła prowadzenia, dała się ukłuć w końcówce dwukrotnie i wróciła z finału na tarczy. Częstochowianie wstawili puchar do gabloty i przedłużyli nadzieje Piasta, Zagłębia, Śląska, Lechii i Warty o czwartym miejscu, które da prawo gry w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Ewentualna porażka Papszuna i jego zawodników zakończyłaby te emocje na dwie i pół kolejki przed końcem rozgrywek. OK., można byłoby zawsze się pocieszać, że drużyny będą walczyły o premie itp. ale dobrze wiemy, że to nie to samo, co możliwość pokazania się na międzynarodowej arenie…
Wczoraj Raków pokonał Stal, czym również wydłużył emocje, ale na dole tabeli. Mielczanie wciąż mają tylko trzy oczka przewagi nad Podbeskidziem Bielsko-Biała i wiele wskazuje na to, że walka o byt w PKO Bank Polski Ekstraklasie będzie trwała do ostatniej kolejki. No chyba, że Stal ogra w niedzielę Legię u siebie, a Górale nie wygrają w sobotę z Wisłą Płock na swoim stadionie. Możliwe? Jak najbardziej, wystarczy, że się powtórzą wyniki z rundy jesiennej i spadkowicza poznamy już po 29. kolejce.
pgol, PilkaNozna.pl