Przejdź do treści
Dramat piłkarzy Marka Papszuna w Pradze

Ligi w Europie Liga Konferencji

Dramat piłkarzy Marka Papszuna w Pradze

Raków Częstochowa nie zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji. Ekipa spod Jasnej Góry przegrała po niezwykle dramatycznym boju ze Slavią Praga (0:2) w dwumeczu musiała uznać wyższość czeskiego rywala. Losy rewanżowego spotkania rozstrzygnęły się na sekundy przed końcem drugiej połowy dogrywki. 


Walczyli dzielnie, ale w fazie grupowej nie zagrają (fot. 400mm.pl)


Marek Papszun i jego piłkarze wybrali się do Pragi ze skromną zaliczką. Ta mogła być dużo bardziej okazała, gdyby nie błędy sędziów popełnione w spotkaniu w Częstochowie, jednak przed rewanżem pod ścianą znajdowali się Czesi.

Od początku było wiadomo, że Slavia będzie chciała zaatakować, tak by jak najszybciej odrobić straty. Można było zakładać, że na bramkę Rakowa ruszy prawdziwa nawałnica. Jak się jednak okazało, choć miejscowi faktycznie mieli więcej z gry, to niewiele z tego wszystkiego wynikało. Klarownych okazji strzeleckich dla Slavii było jak na lekarstwo.

Jeśli zaś chodzi o Raków, to ten grał bardzo spokojnie i kiedy tylko nadarzała się okazja, szukał swojej szansy na napoczęcie przeciwnika. Tą zdecydowanie najlepszą miał w 23. minucie Ivi Lopez, którego strzał najpierw obronił bramkarza, a przy dobitce Slavię uratował słupek.


Im dalej w mecz, tym coraz większe było zniecierpliwienie kibiców na praskim stadionie, którzy dość szybko mogli się przekonać, że czwartkowy mecz nie będzie dla ich pupili spacerkiem. Ich nastrój i cierpliwość jeszcze przed przerwą zostały ponownie poddane sprawdzeniu po niezwykle groźnym uderzeniu Waleriana Gwilii.

Jeśli miejscowi liczyli na to, że po przerwie obraz gry się zmieni, to musieli poczuć zawód. Raków natomiast grał swoje, w czym pomogła znakomita zmiana trenera Papszuna, który wpuścił na plac boju Mateusza Wdowiak. Ten bardzo szybko zdynamizował akcje gości, raz wypracowując niemal stuprocentową okazję Vladislavsa Gutkovskisa, a drugi raz sam mijając bramkarza i pudłując na pustą bramkę.

Było wiadomo, że im bliżej końca meczu, tym Slavia będzie podejmować coraz większe ryzyko. Wystarczył z kolei jeden błąd obrony Rakowa i nieszczęście było gotowe. W 61. minucie Petr Sevcik otrzymał piłkę na wolne pole i znakomicie wyłożył ją do Mosesa Usora. Ten miał sporo miejsca, by przymierzyć i jak się okazało, trafił idealnie. Vladan Kovacević nie miał żadnych szans na skuteczną obronę.

Slavia poczuła krew i ruszyła jeszcze odważniej. Przy gorącym dopingu kibiców gospodarze raz za razem zapędzali się w okolice pola karnego Rakowa, gdzie co rusz robiło się naprawdę gorąco.

Finalnie Raków nie dał już sobie wbić drugiego gola, ale też sam niczego nie strzelił i sędzia musiał zarządzić dogrywkę. W niej zmęczenie po obu stronach zaczęło dawać o sobie znać i gra nie była już tak intensywna. Z upływem kolejnych minut coraz więcej wskazywało z kolei na to, że losy tej rywalizacji rozstrzygną się w rzutach karnych.

Kiedy wszyscy piłkarze szykowali się już na serię „jedenastek”… Slavia zadała decydujący cios. Na 35 sekund przed końcem drugiej połowy dogrywki dośrodkowanie w pole karne na gole zamienił Ivan Schranz. 2:0 dla gospodarzy i to oni zagraj w fazie grupowej Ligi Konferencji.



gar, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 52-53/2024

Nr 52-53/2024